donald.pl: Jesteś Maciej Okraszewski i kiedyś miałeś dość słuchania, że ambitniejsze reportaże "polskiego czytelnika nie interesują" i zacząłeś prowadzić Dział Zagraniczny wspierany przez odbiorców na Patronite. Co byś dodał o sobie?
Maciej Okraszewski: W moim przypadku nie chodziło o ambitne reportaże, tych miałem zaledwie kilka. Ale po prostu zwykłe informacje z zagranicy, które wychodziłyby poza dwa standardy: geograficzny Unia-Stany i tematyczny polityka-wojny-katastrofy. Chciałem pisać o muzyce, o sporcie, o nauce, środowisku naturalnym itd. A że 11 lat temu nikt nie chciał takich rzeczy publikować, to zacząłem to robić na własną rękę. Minęła dekada i nie muszę już szukać miejsc do publikacji, mogę to robić sam u siebie i się z tego utrzymywać.
donald.pl: Jaki jest twój ulubiony, na pierwszy rzut oka niszowy temat, który się szerzej "przyjął", tzn. odbiorcy zaskakująco się zaangażowali?
MO: Latynoskie telenowele, do dziś jak ktoś na ulicy pyta mnie, czy ja to aby ja, to w większości przypadków podczas wymieniania ulubionych odcinków padnie właśnie ten. Wiedziałem, że to fajny temat, ale nie sądziłem, że będzie aż tak popularny.
donald.pl: Jak myślisz, co sprawiło, że tak "siadło"? Pytamy, bo sami czasami mamy absurdalną klikalność z czegoś, co wydawało nam się egzotyczną ciekawostką. Często to ciekawa ilustracja i tytuł. I tu rzeczywiście jest memiczna miniaturka.
MO: Szczerze, to nie mam najmniejszego pojęcia. Doświadczenie nauczyło mnie, że są odcinki, o których myślę, że może to jednak banały, a tymczasem ludzie polecają je sobie w wielkich ilościach (widzę po oznaczeniach na Instastories), często wiele tygodni, lub nawet miesięcy po premierze. Wydaje mi się, że - jak w przypadku innych popularnych odcinków - może chodzić o bliskość tematu (w końcu w Polsce wiele z tych telenowel było również wyświetlanych i sporo osób mogło je oglądać), a z drugiej strony o całkowicie inne, świeższe spojrzenie na, wydawałoby się, wyświechtaną sprawę. To połączenie rozrywki i treści edukacyjnych - pewnie w tym leży część sukcesu.
donald.pl: Kim są ludzie, którzy wpłacają na Twój Patronite? Oczywiście, na ile możesz powiedzieć: w jakim są mniej więcej wieku, co nimi kieruje, dlaczego czasami dochodzą do wniosku, że będą wpłacać więcej, albo że już nie będą?
MO: To bardzo zróżnicowana grupa: stale to ponad 2 tysiące osób, a jeżeli doliczyć osoby, które wspierały jednorazowo, to ponad 3 tysiące. Więc nie da się ich zamknąć w jednym zbiorze, są tu i studenci, i prezesi firm, i emeryci. To nie są symboliczne przykłady, tylko dosłowne, a oczywiście można by wymieniać bez końca - to zresztą odpowiada mojej filozofii pracy, żeby tworzyć treści przyswajalne dla wszystkich, a nie dla wąskiej grupy.
Dlatego trudno mi też rozprawiać o indywidualnych motywacjach, którymi się kierują przy wsparciu, lub jego zaprzestaniu, ale z naszych interakcji wynika, że przede wszystkim chcą wspierać wartościowe treści. I bardzo mnie cieszy, że właśnie tak postrzegają moją pracę, której efekty są przecież dostępne za darmo dla wszystkich, nie tylko wpłacających - to dla mnie bardzo ważne, żeby dostęp do pogłębionych informacji ze świata miały również osoby, które nie mogą sobie pozwolić na subskrypcje zagranicznych mediów, lub nie władają językiem obcym na tyle biegle, by samodzielnie czerpać z nich wiedzę.
donald.pl: Jest taka słynna w branży rozmowa, którą przeprowadziłeś z dziennikarzem Dariuszem Rosiakiem o stanie mediów. Dlaczego są takie zdegenerowane, kiedy to się zaczęło i dlaczego nie widać nadziei. Myślisz, że takich Działów Zagranicznych może przybywać wraz z rozwojem sytuacji, w której w dużych mediach jest coraz mniej miejsca dla dziennikarzy?
MO: Zacznę może od tego, że w dużych mediach wcale nie ma coraz mniej miejsca dla dziennikarzy, a wręcz odwrotnie - mam wrażenie, że wielu latach kryzysu i wyraźnego spadku poziomu, do głosu doszło właśnie pokolenie dzisiejszych 30-40 latków, które stara się to naprawiać. W jakościowe dziennikarstwo od jakiegoś czasu inwestują nawet portale horyzontalne, jak Onet i Wirtualna Polska, co wcześniej byłoby trudne do wyobrażenia. Natomiast równocześnie otworzyły się możliwości dla tych wszystkich dziennikarzy, którzy z różnych powodów nie mieszczą się w sztywnych redakcyjnych ramach, albo nie widzą szans na realizację swoich projektów w ich ramach.
donald.pl: Co się zmieniło?
MO: To różne formy finansowania (jak chociażby Patronite, choć nie tylko), czy kanały dotarcia - YouTube, podcasty itd. W tej grupie mieszczą się i dziennikarze, którzy wywodzą się ze "starych" mediów (np. bracia Sekielscy), jak i osoby teoretycznie z zewnątrz, ale tworzące lepsze dziennikarskie treści, niż niejeden zawodowiec (myślę np. o kanale Globstory na YouTube, którego twórcy stali się już de facto dokumentalistami). To jest wielki przełom i ta energia przekłada się na cały rynek, wymusza podniesienie poziomu. Jestem więc pełen optymizmu, choć równocześnie nie uważam, żeby takie projekty jak mój własny były zastępstwem dla klasycznych, dużych redakcji.
Potrzebujemy tych ostatnich, bo często ważne społecznie prace, jak dziennikarstwo śledcze, wymagają wsparcia takiej machiny, chociażby prawnego, już po publikacji. Mam wielką nadzieję, że mainstreamowe media nie upadną, tylko przejdą ewolucję, dzięki której znów będzie w nich więcej solidnych, pogłębionych materiałów, a mniej gonienia za newsem.
donald.pl: Co doradziłbyś komuś, kto chce działać tak jak ty? Z jednej strony to imponujące, że sam dobierasz sobie tematy i tworzysz pewną całość, a z drugiej strony sam najpierw "odsłużyłeś swoje" w zwykłych redakcjach. Innymi słowy: jak zostać dziennikarzem w 2021, czy zaraz już 2022 roku?
MO: Pójść do redakcji na staż, a potem starać się o pracę, chociaż na śmieciówce i uczyć się od starszych, bardziej doświadczonych. To dziś znacznie trudniejsze, niż gdy ja zaczynałem kilkanaście lat temu, bo dziennikarstwo jest dziś w większości zawodem prekariackim. Pieniądze poza nielicznymi wyjątkami, są naprawdę niespecjalnie zadowalające, w dodatku obecny tryb pracy - czyli ciągła potrzeba publikowania czegoś w internecie - wymusza takie obroty zarówno na młodszych, jak i starszych, że jedni i drudzy niekoniecznie mają siły na ten proces nauki. Ale uważam, że taka nauka zawodu od podstaw jest najcenniejsza.
Jest jednak jeszcze inna droga. Wyspecjalizować się w określonym temacie, podnosić swoje kwalifikacje w tym obszarze i potem zacząć rozpowszechniać informacje i materiały na jego temat. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie: czy chcę być zawodowym dziennikarzem, czy przede wszystkim informować społeczeństwo o tematyce, która mnie pasjonuje? Bo jeżeli to drugie, to być może pielgrzymka przez miliard redakcji jest niepotrzebna. A najlepsza rada, to nie słuchać rad takich ludzi jak ja, tylko próbować swoich sposobów i myków. Zostawianie "drugim kimś" to droga donikąd, trzeba samemu sobie wyznaczać cele, a nie obierać kurs na kierunek wytyczony już przez kogoś innego.
donald.pl: Oczywiście mowa o inspiracji i zyskaniu pewnej niezależności, którą dysponujesz. Ale też w postrzeganiu wielu osób zatarła się chyba granica pomiędzy dziennikarzem a "twórcą treści". Ba, my sami "donald.pl" jesteśmy taką dziwną medialną hybrydą: nie ścigamy się na newsy, tylko na pewien sposób podania i poczucie humoru. Swoją drogą, nie masz ochoty być czasem bardziej takim "twórcą treści"? Dodać swoje subiektywne komentarze, poczucie humoru, powiedzieć co sądzisz o jakimś zjawisku?
MO: Ale ja nie ukrywam swojego stosunku do podejmowanych tematów i daję temu wyraz, co - moim zdaniem - raczej słychać w tym podcaście. Wydaje mi się, że mój stosunek do praw kobiet, rasizmu, homofobii, ekologii jest dla regularnych słuchaczy dość jasny. Natomiast nie jestem aktywistą, nie jest moim zadaniem przewodzenie ludowi na barykadach, od tego są inne osoby, a ja po prostu spełniam swój obywatelski obowiązek chodząc na protesty, czy podpisując petycje.
Rozumiem, że w pytaniu może chodzić też o to, że np. mam 50-kilka tysięcy obserwujących na Instagramie, a właśnie nie wrzucam tam swoich zdjęć z demonstracji, albo komentarzy do oglądanych zawodów sportowych. Ale to dlatego, że chcę wyraźnie oddzielić moje życie zawodowe od prywatnego. Dział Zagraniczny to moja praca, a nie jakaś kreacja stworzona na potrzeby mediów społecznościowych. To nie jest więc dla mnie pas transmisyjny dla budowania osobistej popularności, tylko rozpowszechniania informacji o wydarzeniach na świecie.
donald.pl: Tak, chodziło właśnie o to, czy nie chcesz pobyć rodzajem celebryty. I oczywiście, że zdarzają się nie tylko komentarze, ale też jak rozmowa z Dariuszem Rosiakiem - całe wymiany opinii. Tymczasem poprosimy cię o coś, czego nie lubisz robić, ale rok temu pozwoliliście sobie na typy na przyszły rok: co się wydarzy na świecie, albo przynajmniej które tendencje staną się silniejsze.
MO: Uch, naprawdę nie jestem w stanie teraz takich szerokich trendów nakreślić, moim zdaniem wszystko będzie zależeć od sytuacji pandemicznej, więc nie chcę tutaj uprawiać wróżenia z fusów. Natomiast zachęcam czytelników do przyglądania się w przyszłym roku trzem krajom: Chile, które zmieni konstytucję i najprawdopodobniej radykalnie przekształci cały swój system społeczno-ekonomiczny, Etiopii, którą rozrywa wojna domowa rozpoczęta przez laureata pokojowej nagrody Nobla i która to wojna w ostatnich paru tygodniach pokazała nieprzewidywalność konfliktów zbrojnych, oraz Filipinom, które czeka zacięta walka o prezydenturę, gdzie kandydaci wydają się wyjęci z komiksu.
donald.pl: A co oglądasz dla relaksu, czego sam słuchasz, co czytasz. A może jakaś gierka? Daj jakies polecajki na święta.
MO: Film:
Prawo i pięść
Edwarda Skórzewskiego i Jerzego Hoffmana, jest w całości legalnie dostępny na YouTube, warto go sobie odświeżyć, bo to jedno z najwybitniejszych dzieł polskiej kinematografii, a wśród młodszych pokoleń chyba mało znane.
Książka:
Shuggie Bain
Douglasa Stuarta o przetrwaniu w zapadającym się w sobie Glasgow lat 80., czytałem akurat realizując reportaż w tym mieście i lektura jest porażająca. Ja akurat sięgnąłem po oryginał, ale słyszałem, że polskie tłumaczenie Krzysztofa Cieślika jest bardzo dobre.
Podcast: Radio Naukowe Karoliny Głowackiej, gdyby Dział Zagraniczny był poświęcony nauce, to chciałbym, żeby był właśnie taki.
Kanał na YouTube: wspomniane Globstory, wspieram i trzymam kciuki.
Gra: Crusader Kings 3, gram na przemian Piastami albo Nasrydami.
donald.pl: A jakieś memy ulubione? Pokaż co tam masz zapisane.
MO: Memów nie zapisuję, ani też jakoś specjalnie nie wyszukuję. Bawią mnie wszystkie z pieskami, nie muszę nawet rozumieć odniesienia.
MO: No tak, wystarczy, że na memie jest piesek i już mnie śmieszy.
MO: Lubię psy, co na to poradzę?
donald.pl: Dzięki za to doprecyzowanie, zupełnie rozumiemy. W takim razie ostatnie pytanie: czego ci życzyć? To znaczy, na co masz nadzieję, gdyby rok 2022 i następne lata ułożyły się po Twojej myśli?
MO: Żebym pracował mniej, a bardziej wydajnie. A nadzieję mam na to, że ten projekt będzie się ciągle rozwijał i z czasem będzie coraz więcej treści.
donald.pl: W takim razie życzymy tego, co powyżej i dużo śmiesznych piesków w internecie i w realu, dzięki za rozmowę!