
Fot. X: @disclosetv
Japoński premier Shigeru Ishiba
ogłosił w niedzielę swoją
rezygnację ze stanowiska po niecałym roku rządów
. Do dymisji doprowadziła presja społeczna, wynikająca z rosnących kosztów życia japońskich wyborców. Ishiba przewodniczył koalicji rządzącej, która
straciła większość w obu izbach parlamentu
.
Ishiba będzie pełnił obowiązki aż do czasu, gdy jego Partia Liberalno-Demokratycznej (LDP) przeprowadzi wybory nadzwyczajne, aby wybrać nowego przywódcę. O rezygnacji ze stanowiska premiera poinformował łamiącym się ze wzruszenia głosem podczas konferencji prasowej.
- Dzięki podpisaniu umowy handlowej przez Japonię i podpisowi prezydenta pod rozporządzeniem wykonawczym udało nam się przekroczyć kluczowy próg - cytuje Reuters. -
Chciałbym przekazać pałeczkę następnemu pokoleniu.
Umowa handlowa, o której wspomniał Ishiba, dotyczy
obniżenia wysokich ceł nałożonych na Japonię przez Donalda Trumpa
. Stany Zjednoczone zgodziły się obniżyć stawki w zamian za zobowiązanie się do
inwestycji o wartości 550 mld dolarów
. Ustępujący premier wyraził nadzieję, że jego następca dopilnuje realizacji umowy.
Niestabilna sytuacja polityczna w Japonii doprowadziła do
spadku wartości jena
, zajmującego obecnie jedno ze słabszych miejsc w grupie walut G10 oraz do wyprzedawania japońskich obligacji skarbowych. Inwestorzy mają teraz nadzieję na premiera o łagodniejszych poglądach w sferze polityki fiskalnej, a jedną z takich kandydatek jest weteranka LDP,
Sanae Takaichi
. W zeszłorocznych wyborach na przewodniczącego partii nieznacznie przegrała z Ishibą, w związku z czym jest jedną z potencjalnych następców premiera.