
Fot.: RIA Nowosti/Telegram
Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne otworzyło w Moskwie wystawę “
Dziesięć wieków polskiej rusofobii
”, stworzoną pod kierownictwem byłego ministra kultury
Władimira Miedinskiego
. Informacje tam zaprezentowane są nieprawdziwe i uderzają w Polskę, zarzucając jej m.in. sfabrykowanie “sprawy katyńskiej” oraz wysuwając twierdzenia, że została ona wyzwolona przez Armię Czerwoną.
Uczestniczący w wernisażu prezes ruchu patriotycznego Pobieda 9-45 i wiceprzewodniczący Dumy Państwowej
Boris Czernyszow
oświadczył, że celem wystawy jest pokazanie, jak w Polsce “przez wiele pokoleń formowała się nienawiść” do Rosji. Jak przekazała redakcja Belsatu,
ekspozycja składa się z co najmniej siedmiu plansz
, natomiast większość treści dotyczy wydarzeń z XX wieku.
Co najmniej jedna z plansz poświęcona jest ostatnim trzem latom. Chodzi o okres od 24 lutego 2022 roku, kiedy doszło do
pełnoskalowej inwazji na Ukrainę
, kiedy zdaniem autorów wystawy doszło do "pogłębienia rusofobii we współczesnej Polsce”.
O rosnącej niechęci do Rosji ma świadczyć m.in. fakt, że na przestrzeni ostatnich lat
zburzono ponad 500 pomników żołnierzy Armii Czerwonej
. W rzeczywistości te działania wynikają z przyjętej kilka lat temu
ustawy o dekomunizacji
, która nakłada na władze samorządowe obowiązek demontażu obiektów propagujących ustrój komunistyczny. Demontażowi nie podlegają pomniki na cmentarzach i w miejscach pochówków.
O rusofobii ma również świadczyć to, że
Władimir Putin
nie został zaproszony przez polskie władze na obchody
70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau
. Uroczystości miały miejsce w 2015 roku, czyli rok po rosyjskiej aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie. Już wtedy władze Rosji miały pretensje do Polski. W odpowiedzi Ministerstwo Spraw Zewnętrznych poinformowało, że
format obchodów nie zakładał oficjalnych imiennych zaproszeń
dla głów państw, natomiast Warszawa wyraziła gotowość do przyjęcia rosyjskiej delegacji.
Kolejna plansza opisująca rzekomą rusofobię przedstawia fotografię wykonaną podczas pierwszej od rosyjskiej napaści wizyty
Wołodymyra Zełenskiego
w Warszawie. Wówczas prezydent Ukrainy został na powitanie uściskany przez ówczesnego prezydenta
Andrzeja Dudę
. Ilustracja została podpisana przez organizatorów wystawy w następujący sposób: “Herszt ukraińskiego reżimu Zełenski kocha obejmować się z liderami Polski”.
Na tej samej tablicy można też przeczytać o
tysiącach polskich najemników
walczących - rzekomo “według polskich mediów” - w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Informację o tak dużej liczbie Polaków na froncie od kilku miesięcy aktywnie rozpowszechniają rosyjskie media propagandowe. Wskazują one również na
“barbarzyństwo” Polaków wobec ludności cywilnej
obwodu kurskiego
Ekspert polskiego projektu analitycznego WarNewsPL
Mateusz Broncel
udzielił komentarza dla Belsatu, wskazując, że w rzeczywistości jego zdaniem
po stronie Ukrainy walczy około 50 polskich obywateli.
Nie ma dowodów na to, że osoby te dopuszczają się aktów przemocy wobec ludności cywilnej.
Niektóre tablice odnoszą się do bardziej odległych czasów. Jedna z nich dotyczy
wojny polsko-bolszewickiej
z lat 1919-1921. Autorzy wystawy przedstawili fałszywą narrację, że Polska była “narzędziem agresji Zachodu przeciwko Rosji”. Bolszewicką inwazję nazwali oni z kolei “kontrofensywą Armii Czerwonej”.
Na tej samej planszy umieszczono fotografię polskiego ministra spraw zagranicznych
Józefa Becka
z
Adolfem Hitlerem
, wykonaną w 1938 roku. Miało to wywołać w odbiorcach wystawy przekonanie o tym, że istniały powiązania pomiędzy polskimi politykami a władzami III Rzeszy. Pominięty został natomiast fakt, że z Hitlerem dwukrotnie spotkał się szef sowieckiego MSZ
Wiaczesław Mołotow
.