
fot. Facebook @Podcast.Wojenne.Historie / YouTube Przemek Górczyk Podcast
Norbert Bączyk
, jeden z twórców
Podcastu Wojenne Historie
, poinformował, że jego głos został "skradziony" i jest wykorzystywany przez AI na innym youtubowym kanale. Sprawę zgłosił już do YouTube'a i rozważa kroki prawne. Przestrzega również, że to "niebezpieczny precedens".
Podcast Wojenne Historie to popularny na YouTube kanał, który prowadzą dwaj historycy: Kamil Kawalec i Norbert Bączyk. Mają 275 tys. subskrybentów, a ich filmy zyskały ponad 200 mln wyświetleń. W poniedziałek twórcy poinformowali, że
głos Bączyka został wykorzystany przy użyciu AI na innym kanale.
"Chcieliście mieć AI, to macie AI. Na tym przykładzie widać, jak ktoś próbuje ukraść mój... głos. Oczywiście złodzieja i oszusta zgłaszamy na YT, ale za chwilę każdy z nas - głosem, obrazem - może zostać wygenerowany sztucznie. I potem się mamy tłumaczyć?" - napisał Bączyk na Twitterze.
Głos Bączyka został użyty w filmie "Zakazane modyfikacje, które uratowały B-17 -historia jednego mechanika i tysiąca ocalonych załóg" na kanale
"Opowieści II wojny",
który subskrybują 144 osoby. Kanał jest w całości tworzony przy użyciu AI, choć informacja o tym jest nieco ukryta, bo pojawia się
dopiero w opisach filmów.
"Treści zmodyfikowane lub wygenerowane syntetycznie. Dźwięki lub elementy wizualne zostały znacząco zmodyfikowane lub wygenerowane cyfrowo" - podkreślono.
W rozmowie z Wirtualnymi Mediami Norbert Bączyk informuje, że
sprawa została zgłoszona do YouTube'a
.
- Zgłosiliśmy oficjalnie ten przypadek, ja i Kamil Kawalec, jako osoby poszkodowane, ale koła YouTube’a oraz Google’a mielą w takich sytuacjach czasem powoli. Czekamy w tym momencie na stosowną reakcję z ich strony - mówi.
- Niezależnie od tego inne osoby także zgłaszają ten kanał w odpowiedzi na naszą prośbę albo niezależnie od niej. Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni to zostanie usunięte. Na razie temu kanałowi służy rozgłos, rośnie liczba wyświetleń materiału, ale na szczęście subskrypcji już niekoniecznie. W poniedziałek nie był jeszcze nikomu znany. Sam dowiedziałem się o jego istnieniu w poniedziałek rano od znajomych - dodaje.
Bączyk przyznaje, że
będzie również próbował ustalić, kto "ukradł" mu głos i rozważa kroki prawne.
- Takie czyny mają już znamiona przestępstwa, są objęte nie tylko Kodeksem Cywilnym, ale i Kodeksem Karnym.
Przyznaje też, że zależy mu na
nagłośnieniu sprawy.
- Warto pokazać, jak niebezpieczne może być wykorzystywanie sztucznej inteligencji. Poradzimy sobie z pojedynczym kanałem, ale to jednak wpisuje się w szersze zagadnienie. Dzwonili do mnie znajomi z mediów i opowiadali, że dotąd rzadko spotykali się z kradzieżą głosu. Traktujemy to jak niebezpieczny precedens, a z perspektywy radiowców jest to tym większy problem.