
Fot. Facebook: DIOZ Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt
, znany szerzej jako
DIOZ
, ogłosił w swoich mediach społecznościowych
zakończenie działalności ratunkowej
. Decyzja jest związana z prawomocnym wyrokiem sądu, który uznał, że
prezes organizacji, Konrad Kuźmiński, dopuścił się kradzieży psa
.
Mowa o interwencji DIOZ-u z 7 stycznia 2024 roku, gdy Kuźmiński wraz z jednym z pracowników, Erykiem Złotym,
odebrał psa przebywającego na łańcuchu
na jednej z posesji w Brąszewicach w woj. łódzkim. DIOZ argumentował swoją interwencję niehumanitarnymi warunkami, jak dziurawa buda, która nie pozwalała psu ogrzać się w siarczystym mrozie.
"W Polsce za ratowanie życia zwierząt sądy skazują obrońców zwierząt, podczas gdy oprawcy cieszą się bezkarnością! Wyroki skazujące zamykają drogę do niesienia pomocy!!! Sędzia Maciej Leśniowski oraz Sędzia Jacek Wojdyn uznali, że pies trzymany na łańcuchu, w dziurawej budzie, bez wyściółki, w śmieciach, w mrozie -7 do -10°C, w dniu, gdy IMGW wydał alert o siarczystych mrozach, miał dobre warunki, a my, ratując go zgodnie z art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, dokonaliśmy… zuchwałej kradzieży mienia, wyrządzając szkodę w wymiarze 300 zł!", skarży się DIOZ w oświadczeniu opublikowanym m.in. na Facebooku.
DIOZ zaapelował do swoich obserwatorów, aby nagłaśniali sprawę i podpisali
petycję obywatelską
"o podjęcie pilnych działań nadzorczych i
wniesienie kasacji
" sprawy Kuźmińskiego i Złotego do Sądu Najwyższego, którą kierują do prokuratora generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Jeśli my przegramy, to przegra nie tylko DIOZ - przegra każda organizacja ochrony zwierząt w Polsce, bo już żadna nie odważy się ratować psa z łańcucha.
To będzie koniec ratowania zwierząt w naszym kraju
", podkreśla organizacja.
Wokół działalności DIOZ-u pojawiało się wiele kontrowersji. W kwietniu ubiegłego roku pisaliśmy o właścicielce, która skarżyła się na
bezprawne przetrzymywanie jej psa Ajdana przez Inspektorat
. Organizacja przejęła zwierzę, gdy błąkało się po autostradzie, o czym poinformowała na Instagramie, jednocześnie prosząc o wpłaty na opiekę nad nim.
W tym samym czasie właścicielka opublikowała na swoim profilu post z prośbą o pomoc w odnalezieniu Ajdana, a gdy zwróciła się do DIOZ-u,
organizacja nie chciała go oddać
. Ostatecznie pies wrócił do domu, a właścicielka w kolejnym poście poinformowała, że
jest zdrowy, wbrew temu co DIOZ podał w swoich mediach społecznościowych
oraz że nie jest pierwszą osobą, która miała problemy z Inspektoratem.
Działalności DIOZ-u przyglądało się także Centralne Biuro Śledcze Policji
, w związku z licznymi zgłoszeniami przeciwko organizacji, w tym
wykonywanie zabiegów na zwierzętach przez osoby nieposiadające do tego uprawnień
, a także obrotu lekami niewpisanymi do rejestrów. W internecie pojawia się także krytyka wobec braku transparentności, na co DIOZ przeznacza pieniądze ze zbiórek.