Bangladesz: po ostrych protestach okazało się, że pensje mogą wzrosnąć i to znacznie

Od dwóch tygodni w

trwają gwałtowne

, którzy wychodzą na ulice, domagając się

Są one brutalnie tłumione przez tamtejsze służby, które używają gazu łzawiącego i gumowych kul. W jednym z takich protestów zginęły 3 osoby.

Sytuacja jest na tyle zła, że marki takie jak H&M, Gap, Puma, Levi’s czy Abercrombie&Fitch już w zeszłym miesiącu wezwały władze Bangladeszu, by nowa płaca minimalna pokrywała podstawowe potrzeby pracowników. Protesty już teraz zmusiły wiele fabryk do zamknięcia, co

dla

. Protest mógł im bardzo zaszkodzić, ponieważ firmy te nie posiadają własnych fabryk w Bangladeszu, a opierają się jedynie na umowach z lokalnymi producentami odzieży. Warto zauważyć, że przemysł odzieżowy tego kraju odpowiada obecnie za 80 procent krajowego eksportu.

Po tym jak protesty stały się coraz bardziej agresywne,

ogłosiła we wtorek podwyżkę miesięcznego minimalnego wynagrodzenia w przemyśle tekstylnym i odzieżowym z 8 tysięcy taka do 12,5 tysięcy taka, czyli z około

Pracowników branży odzieżowej podwyżka ta jednak

Domagają się oni podwyżki

Do sprawy odniosły i się także amerykańskie władze. Zaapelowały one do władz Bangladeszu o porozumienie z pracownikami branży tekstylnej:

- USA wzywają, aby w procesie trójstronnym ponownie rozważono decyzję w sprawie płacy minimalnej, aby upewnić się, że uwzględni ona rosnącą presję ekonomiczną, przed którą stoją pracownicy i ich rodziny - powiedział w środę Matthew Miller, rzecznik Departamentu Stanu.

Zobacz też: