
fot. East News
Z najnowszego badania panelu Ariadna wynika, że aż
57%
Polaków twierdzi, że obiekty wypoczynkowe
powinny mieć prawo ograniczać dostępność swoich usług dla wybranych grup
. Co więcej,
54%
badanych popiera powstawanie miejsc przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych, a
60%
chętnie skorzystałoby z takiej opcji. Tę decyzję częściej popierają kobiety oraz osoby z wykształceniem wyższym.
O tym zjawisku w rozmowie z Radiem RMF FM opowiedziała
prof. Dominika Maison
, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspertka przyznaje, że te statystyki są dla niej szokujące.
- Te statystyki są bardzo interesujące. Zastanawiałam się, z czego to się bierze. Z jednej strony może
odchodzenie od wartości rodzinnych
, może takie nastawienie na
własną wygodę
- że chcemy po prostu odpocząć, żeby nikt nam nie zakłócał spokoju. Jednak z drugiej strony pomyślimy: przecież to kobiety częściej się zajmują dziećmi. I może właśnie dlatego częściej niż mężczyźni mogą być dziećmi zmęczone - mówi kobieta.
Zdaniem profesor Maison problemem nie jest samo powstawanie miejsc "bez dzieci", lecz ich potencjalny efekt uboczny, jakim jest
osłabienie relacji rodzinnych
.
- Samo tworzenie takich miejsc, moim zdaniem, nie jest krokiem za daleko. Problemem jest to, że
wartości rodzinne
, wartości rodzicielskie - nie powiem, że upadają - ale
zmniejszają się
. To jest niepokojące - przyznaje prof. Maison.
Psycholog zwraca uwagę, że
styl wychowania
, szczególnie tzw. bezstresowy, może przyczyniać się do rosnącego społecznego zmęczenia obecnością dzieci w przestrzeni publicznej.
- Widzimy czasem rodziców, którzy
nie reagują
na
histerię dziecka
, na jakieś
agresywne zachowania -
zauważyła.
Na zakończenie rozmowy prof. Maison zwróciła uwagę na
pozytywny aspekt segmentacji rynku
. Jej zdaniem powstawanie hoteli wyłącznie dla dorosłych może stymulować rozwój infrastruktury skierowanej specjalnie do rodzin z dziećmi.
- Takie hotele inwestują w to, co jest bardzo
atrakcyjne dla dzieci
. Mają place zabaw, jakieś specjalne baseny, atrakcje, animatorów zabaw. W sumie ma to sens, bo jest to podzielenie rynku, dopasowanie usług do potrzeb - podsumowała.