
Fot.: susanne906/Pixabay / Fot.: Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać - Facebook / Fot.: Miejski Reporter - Facebook
Wiele serwisów informacyjnych podawało w ostatnich dniach informację o nieszczęśliwym zdarzeniu, do którego doszło we wtorek 14 października w Warszawie. Na Saskiej Kępie
pies zaatakował kobietę, która spacerowała ze swoim pupilem, Leosiem
. Czworonóg doznał tak poważnych obrażeń, że
jego życia nie udało się uratować
. W sieci zwrócono jednak uwagę, że media podały tę informację nieprecyzyjnie, a z wielu tytułów można było wysnuć, że w zdarzeniu zginęło dziecko.
Jak przekazała mediom właścicielka Leosia, pani Elżbieta, zdarzenie miało miejsce około godz. 16 na ulicy Walecznych. Kiedy kobieta wyprowadzała swojego psa,
z jednej z pobliskich osiedli wybiegło drugie zwierzę
, które zaatakowało jej pupila. Był to najprawdopodobniej
pitbull lub amstaff
. Nie miał na sobie ani smyczy, ani kagańca.
Wskutek tego incydentu
obrażenia odniosła zarówno ona, jak i Leoś
. Pani Elżbieta doznała złamania dwóch palców oraz licznych ran dłoni. Choć próbowała ratować swojego psa,
agresywne zwierzę udało się odgonić dopiero po interwencji przechodniów
.
Po ataku jeden z mężczyzn zawinął Leosia w bluzę, a inny pomógł przetransportować go do lecznicy. Mimo interwencji weterynarzy,
pies nie przeżył.
Z informacji przekazanych przez media można wywnioskować, że
doznał on poważnych obrażeń.
W rozmowie z TVN24 pani Elżbieta przekazała, że
ciało Leosia zostało dosłownie rozerwane
.
Sytuacja została wykorzystana przez niektóre serwisy
, które postanowiły opowiedzieć o niej w clickbaitowy sposób. Chodzi m.in. o artykuł serwisu TVN24, na którym opublikowano tekst o następującym tytule: "Kilka osób próbowało powstrzymać atakującego psa. Leoś nie żyje".
W podobnym tonie sprawę przedstawił Miejski Reporter, który przekazał następujący komunikat: "Pies wydostał się z posesji na Saskiej Kępie i zaatakował. Leoś nie żyje".
Zachowanie mediów spotkało się z krytyką ze strony internautów, którzy w jasny sposób stwierdzili, że poczuli się
wprowadzeni w błąd
, kiedy po kliknięciu w nagłówek okazało się, że chodzi o śmi*rć psa. Część czytelników zaznaczyła, że w ich opinii w odniesieniu do zwierząt powinno używać się czasownika "zdechnąć", tak aby odbiorca komunikatu nie miał wątpliwości, o co chodzi.
Sprawę nagłośnił Facebookowy profil "Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać". Twórcy tej strony zaznaczyli, że tragedia, do której doszło na Saskiej Kępie, nie jest odpowiednim momentem, aby wrócić do debaty nad prawidłowym stosowaniem języka. Mimo to podkreślili oni, że w wielu przypadkach wystarczyło zaznaczyć, że chodzi o śmi*rć psa.