
Fot.: eko.paulinagorska - Instagram
Na Facebooku można spotkać się z coraz większą liczbą reklam portali sprzedażowych, które
udają lokalne polskie marki
. W wielu przypadkach treści wskazują na to, że
dana firma zamierza się zamknąć
z powodu problemów finansowych, co jest pretekstem do wielkiej wyprzedaży asortymentu.
Po dokonaniu zamówienia okazuje się jednak, że produkty pochodzą z chińskich platform, takich jak AliExpress, Shein czy Temu. Niektóre ze zdjęć są również
podrasowane lub w pełni wytworzone przez sztuczną inteligencję
. Facebook prezentuje materiały fałszywych serwisów sprzedażowych przede wszystkim jako
reklamy sponsorowane
.
Przewiduje się, że istnienie fałszywych ogłoszeń, pochodzących rzekomo od polskich marek z wieloletnią tradycją, służy nie tylko
zachęceniu użytkowników do złożenia zamówienia
, ale sprzyja też
wyłudzeniu danych osobowych
oraz pieniędzy. Skargi w tej sprawie napływają już do
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
.
Część zgłoszeń zostało dokonanych przez polską twórczynię internetową
Paulinę Górską
. Kobieta prowadzi swój profil w mediach społecznościowych oraz opowiada swoim widzom przede wszystkim o kwestiach związanych z ekologią oraz ochroną klimatu. W jednej z rolek zdecydowała się jednak opowiedzieć o nieuczciwych praktykach sprzedażowych.
- To będzie historia o tym, że zgłosiłam nieuczciwe praktyki, które wprowadzają w błąd konsumentów, do UOKiK - oznajmiła Górska. - Zauważyłam, że jest coraz więcej sklepów internetowych w sieci, które wyglądają jak sklepy widmo
. Informacje sugerują, że to polski sklep, polska marka, która się zamyka po latach działania
. Po sprawdzeniu okazuje się, że
na przesyłkę trzeba czekać nawet dwa tygodnie
, a te same produkty można kupić na chińskich platformach internetowych, jak Temu czy AliExpress - relacjonowała kobieta.
Górska wskazała, że przeanalizowała wiele treści pochodzących z tego typu platform. Kobieta zaznaczyła, że wydłużony czas dostawy nie jest jedynym sygnałem, który wskazuje na oszustwo.
Wszystkie te marki reklamowane są jako podupadające lokalne biznesy
, które funkcjonowały w Polsce przez wiele lat. Po dokładnym sprawdzeniu domeny strony okazuje się jednak, że
platforma istnieje od zaledwie kilku miesięcy
.
- Kolejna rzecz to, z dużym prawdopodobieństwem,
kupieni obserwatorzy
, na przykład na Facebooku. Dalej, to
brak danych sklepu
. Nie ma NIP-u, REON-u, nie ma takiego typowego regulaminu, z informacją na przykład o tym, gdzie zwrócić paczkę, kto jest właścicielem sklepu - opisywała twórczyni internetowa.
W wyróżnionych relacjach Górska postanowiła przytoczyć kilka przykładów takich platform. Chodzi m.in. o markę
Livano Warszawa
, która rzekomo ma się zajmować sprzedażą sukienek. W treściach reklamowych tego sklepu widać
baner wygenerowany przez sztuczną inteligencję
, który informuje o obniżce cen o nawet 80%. Można zauważyć, że treść tego komunikatu jest napisana kilkoma rodzajami zbliżonych do siebie czcionek, występują też problemy w generowaniu polskich znaków.

Fot.: eko.paulinagorska - Instagram
Opisany został również przykład marki
Bajkowe Kieliszki
, która ma się zajmować produkowaniem naczyń z
ręcznie malowanymi ilustracjami
przedstawiającymi bohaterów bajek Disney’a. W mediach internetowych tej platformy można znaleźć materiały, które sugerują, że marka nie zyskała wystarczającej rozpoznawalności. Takie same produkty można jednak znaleźć na AliExpress.

Fot.: Fot.: eko.paulinagorska - Instagram
Co szczególnie niebezpieczne, Górskiej udało się także znaleźć platformy podszywające się pod rozpoznawalne osoby oraz organy rządowe. W sieci funkcjonuje strona o nazwie
Inwestycje dla Polek
, która rozpowszechnia materiały reklamowe wykorzystujące wizerunek
Martyny Wojciechowskiej
. Przekaz sugeruje, że dziennikarka stworzyła własną platformę finansową, która ma wspomóc Polki w inwestowaniu.
Po kliknięciu w link użytkownik jest przekierowywany na stronę, która do złudzenia przypomina portal
Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej
. Nie jest to jednak platforma w domenie gov.pl. Za jej pośrednictwem oszuści zachęcają do
podania swoich danych osobowych
oraz
wpłacenia co najmniej 1050 złotych
. Jest to minimalna kwota, aby mieć możliwość uczestnictwa w rzekomym programie rządowym.

Fot.: eko.paulinagorska - Instagram
Eksperci podkreślają, że aby nie stać się ofiarą internetowych oszustów istotne jest
wykorzystywanie rozwiązań technologicznych
, zabezpieczających użytkowników przed
szkodliwymi linkami
oraz
złośliwym oprogramowaniem
. Niektóre tego typu programy są w pełni darmowe oraz blokują możliwość odwiedzenia fałszywych stron internetowych.