
fot. X @Eurosport_PL
W piątek
po meczu Kamila Majchrzaka na US Open
doszło do incydentu, o którym zrobiło się głośno w mediach na całym świecie. Kamery zarejestrowały, jak tenisista w czasie rozdawania autografów i prezentów dla swoich fanów wręcza swoją
czapkę jednemu z chłopców
znajdujących się na trybunach. Nagle upominek dla młodego fana
przechwytuje stojący obok dorosły mężczyzna
.
Tenisista początkowo nie zauważył całego zajścia. Później, jednak gdy o sprawie zrobiło się głośno, rozpoczął
poszukiwania młodego kibica
. Akcja poszukiwawcza udała się. Majchrzak spotkał się z nim i wręczył mu nową czapkę i prezent.
Sprawa czapki jest szeroko komentowana w sieci. Internauci wychwycili, że mężczyzną, który zabrał czapkę dziecku, był
Piotr Szczerek, który jest prezesem firmy brukarskiej
.
Teraz jego
tożsamość potwierdził sam tenisista
w rozmowie z New York Post. W rozmowie przyznał, że sam nie zauważył całej sytuacji i dodał, że mężczyzna, który zabrał czapkę, zapewne też nie zrobił tego celowo:
- Najwyraźniej było to jakieś nieporozumienie. Podawałem czapkę, ale po meczu miałem mnóstwo spraw na głowie, byłem bardzo zmęczony i podekscytowany zwycięstwem. Po prostu to przeoczyłem. Nic nie widziałem.
Jestem pewien, że ten facet również działał pod wpływem emocji, w ferworze chwili
- powiedział w rozmowie z serwisem.
Majchrzak wyznał również, że przekazał Szczerkowi
kontakt do matki chłopca, by biznesmen mógł się z nią skontaktować i spróbować się zrehabilitować
. Co istotne firma brukarska, której prezesem jest Szczerek, jest jednym ze sponsorów Polskiego Związku Tenisowego.
- On również chciał naprawić sytuację, więc podałem mu dane do konta matki Brocka w serwisie społecznościowym, którego używałem do kontaktowania się z nią - poinformował.