Poseł znany z pijackiego zataczania się po Sejmie włączył się w krytykę pomysłu podniesienia akcyzy na alkohol

W lutym głośno było na temat posła Konfederacji

, który został

w związku z przypuszczeniem, że znajduje się on w stanie

. Niedługo później polityk wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że taka sytuacja miała miejsce i przeprosił za swoje zachowanie. Dodał też, że  walczy z chorobą alkoholową.

Kilka dni temu polityk pochwalił się w mediach społecznościowych, że

i zamierza kontynuować życie w trzeźwości.

"Te 6 miesięcy to już jakiś zalążek dobrego startu do przejścia w trzeźwości przez drugą część swojego życia" - stwierdził na swoim profilu w X.

Teraz w sieci pojawiła się wypowiedź Wilka

Polityk wątpi, że Polacy przestaną kupować alkohol:

- Jeżeli akcyza na alkohol ma zniechęcać ludzi do picia, to czy podatek dochodowy ma zniechęcać ludzi do pracy? Ceny mocnych alkoholi dość mocno podrożeją. Czy to w trosce o nasze zdrowie? Można się kłócić. Czy to w trosce o dobro budżetu? Pewnie tak. No bo przyjrzyjmy się sprawie.

Będą wydawać większą część swojego budżetu na alkohol.

Wskazuje też, że w ten sposób,

:

Przy tej okazji, dobrze jest rozstrzygnąć na tym przypadku, kto płaci za ten cały socjal, który najpierw rozbuchało PiS, a teraz kontynuuje PO. No bo platforma, słusznie krytykowała PiS za to, że nie można tak rozdawać pieniędzy, wszystkim grupom społecznym, ponieważ trzeba będzie to wyzbierać podatkiem. I tu jest taki fragment, jak tym ludziom się odbiera te pieniądze. Bo załóżmy, że jest sobie taka rodzina, która lubi sobie wypić i mają dwóję dzieci. No to 500 plus zostało zwaloryzowane do 800 plus, no ale założy, że ich budżet miesięczny na alkohol wynosił 1000 złotych. No to teraz po takiej podwyżce akcyzy  powiedzmy, że będą wydawać 1300 zł, to już 50 procent tej podwyżki z 800 plus zostało skonsumowane. A resztę się weźmie w prądzie, paliwie i cenach innych produktów. Tak to działa w dużym skrócie.

.

Poseł twierdzi, że na podwyżce

i dodaje, że może się okazać, że wpływy do budżetu z tego tytułu wcale nie wzrosną, a zmaleją:

- Oberwą teraz na tym wszystkim, wszyscy ci, którzy lubią wypić piwo, a jeżeli ktoś ma duży problem z alkoholem, to ucierpi na tym jego rodzina, ponieważ on nie zmniejsz swojej konsumpcji. Druga sprawa, czy tak rażące podwyżki ceny alkoholu będą skutkować faktycznie skorelowanym wpływem do budżetu? To się okaże. W 2002 roku mieliśmy sytuację odwrotną, czyli rząd Leszka Millera obniżył o 30 procent akcyzę na alkohol i dochody, zamiast zmaleć, to wzrosły. A stało się tak, ponieważ wypłynęła szara strefa. I teraz może być sytuacja identyczna, ale odwrotna. I

- uważa Wilk.