
Fot.: East News / Fot.: @lis_tomasz - X
W nocy z czwartku na piątek doszło do spotkania marszałka Sejmu
Szymona Hołowni
z europosłem Prawa i Sprawiedliwości
Adamem Bielanem
. Sprawa wywołała mnóstwo kontrowersji. Emocji nie krył m.in. publicysta
Tomasz Lis
, który w licznych wpisach atakował Hołownię, oskarżając go o zdradę państwa i próbę obalenia rządu Donalda Tuska.
"Ciekawe, czy na Collegium Humanum Holownia studiował zdradę, czy obiecali mu szóstkę za zdanie w kampanii egzaminu praktycznego" - brzmiał jeden z postów Lisa.
"Zabrać g*wniarzowi i zdrajcy funkcję marszałka" - pisał publicysta.
"Chciał być zbawcą narodu, a na końcu zostanie narodowym Judaszem" - czytamy w kolejnych wpisach.
Niektóre treści w mediach społecznościowych Lisa dotyczyły również Polskiego Stronnictwa Ludowego. Publicysta postanowił skrytykować lidera ludowców
Władysława Kosiniaka-Kamysza
, politycznie związanego z Hołownią.
"Teraz pytanie, czy Kosiniak zechce napluć na grób Witosa, który z takim Kaczyńskim nie poszedłby do łóżka nigdy" - pisał Lis.
Ostatecznie na swoim profilu w mediach społecznościowych
publicysta opublikował przeprosiny
. Były one adresowane do osób, które mogły poczuć się urażone jego wcześniejszą aktywnością w internecie. Lis stwierdził, że niektóre słowa, które skierował do Hołowni, były "zbyt mocne".
"Organicznie nienawidzę zdrady i kolaboracji, które mnie brzydzą, więc
ostatnia akcja S. Hołowni wybitnie mnie zbulwersowała
. Niektóre słowa, których użyłem pod jego adresem były jednak zbyt mocne.
Tych, których uraziły, przepraszam
" - podsumował LIs.