
fot. EastNews
Robert Biedroń
 potwierdził dziś w TOK FM, że póki co, 
nie zrezygnuje z mandatu europosła
. W rozmowie z Jackiem Żakowskim przekonywał, że wcale nie sugerował wcześniej, że tak się stanie. 
- Jak zostanę wybrany na posła lub senatora to ten mandat automatycznie wygaśnie. Dziś w Parlamencie Europejskim walczę, by nasza delegacja dostała jak najlepsze miejsce. 
Walczymy o ważne stanowiska. Beze mnie to się nie uda
 - mówił.
Dodał, że mandat europosła jest mu potrzebny, aby mógł "chodzić po mediach". 
- 
Chciałbym mieć powód, żeby chodzić po mediach, a ten mandat mi na to pozwala.
 Żeby być w Brukseli i mówić o rzeczach ważnych  - odpowiedział na pytanie, dlaczego nie zrezygnuje z mandatu wcześniej.
Biedroń mówił też o 
możliwych koalicjach przed wyborami parlamentarnymi
. Zdradził, że wysłał do 
Barbary Nowackiej
 prośbę o spotkanie. 
- Odpisała: "Ok, spotkajmy się", więc jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że dzisiaj to jest moment, w którym będziemy mogli usiąść do rozmów i powiedzieć, że jeśli coś schrzanimy, to kolejnej szansy nie będzie w ciągu najbliższych czterech lat - powiedział. 
- Wiosna wyszła z inicjatywą rozmów po lewicowej, postępowej stronie. Staramy się szukać tego, co nas łączy i zobaczymy jaki będzie efekt. Mam nadzieję, że efektem tych rozmów będzie 
wspólna lewicowa lista do parlamentu
 - dodał.