
Fot.: @Maciej_Swirsk - X / Fot.: gov.pl/web/krrit
Wczoraj
Maciej Świrski
został odwołany z funkcji przewodniczącego
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
. Utrzymuje on, że posiedzenie zwołane w jego sprawie "nie ma podstawy prawnej". Niedługo później w sieci pojawiły się doniesienia o tym, jakoby
policjanci pojawili się w siedzibie KRRiT
. Informacje na ten temat zostały zdementowane przez warszawskich funkcjonariuszy.
Członkowie KRRiT podjęli decyzję o odwołaniu Świrskiego, "
kierując się troską o rzetelne wypełnianie konstytucyjnych obowiązków KRRiT
, zagrożone przez działania koalicji rządzącej w Sejmie". Jak tłumaczył potem były przewodniczący KRRiT,
posiedzenie w sprawie odwołania go "nie ma podstawy prawnej
, ponieważ tylko przewodniczący może zwoływać posiedzenie i wznawiać je po przerwie".
Nowym przewodniczącym KRRiT zostanie
Agnieszka Glapiak
. Krytycy zarzucają Świrskiemu przede wszystkim próbę wpływania na media publiczne.
- Największym grzechem, który spowodował wymierną stratę społeczną, było
blokowanie pieniędzy z abonamentu
, które miały trafić do TVP i Polskiego Radia - powiedział członek KRRiT prof. Tadeusz Kowalski. -
Zapadło ponad 90 wyroków sądów, stwierdzających, że była to decyzja bezpodstawna i bezprawna
- dodał.
Sprawa odwołania Świrskiego jest powiązana z piątkowym głosowaniem w Sejmie, kiedy przegłosowano wniosek dotyczący
postawienia Świrskiego przed Trybunałem Stanu
. Za wnioskiem w tej sprawie zagłosowało 237 posłów, z kolei 179 było przeciw, a 16 się wstrzymało. W efekcie polityk
został zawieszony w czynnościach
.
- Mamy do czynienia z bezprawiem i
ani się nie będę podawał do dymisji, ani się nie będę zawieszał
- stwierdził były przewodniczący KRRiT po głosowaniu w Sejmie.
W obliczu zamieszania wokół Świrskiego w sieci pojawiły się doniesienia, jakoby w niedzielę
funkcjonariusze policji pojawili się w siedzibie KRRiT
. Jak przekonywała Telewizja Republika,
służby miały rozpytywać, czy Świrski faktycznie pracuje w tym miejscu
.
Sprawę skomentował sam Świrski, który powiedział, że "
najpierw byli tajniacy, a potem przyjechał radiowóz
". Tym doniesieniom stanowczo zaprzeczyli warszawscy policjanci. Jak podkreślono w wydanym komunikacie,
służby nie wchodziły do siedziby KRRiT, a jedynie pojawiły się przed budynkiem
, aby porozmawiać z pracownikami ochrony.
"
Policjanci chcieli wyłącznie potwierdzić miejsce oraz czas
, kiedy przewodniczący KRRiT miał dzisiaj stawić się do pracy. Powyższe ustalenia miały na celu
przygotowanie do zapewnienie bezpieczeństwa w rejonie
siedziby KRRiT oraz
przeciwdziałanie ewentualnemu zakłóceniu ładu
i porządku publicznego" - czytamy w komunikacie.