Logo
  • DONALD
  • ROZMAWIAMY Z BYŁYM MINISTREM CYFRYZACJI, JANUSZEM CIESZYŃSKIM O GROKU, MEMACH I CZY CHCIAŁBY JESZCZE RAZ OBJĄĆ URZĄD

Rozmawiamy z byłym ministrem cyfryzacji, Januszem Cieszyńskim o Groku, memach i czy chciałby jeszcze raz objąć urząd

07.08.2025, 11:30
donald.pl: Być może w Polsce stanie wielka fabryka AI za trzy miliardy zł. Losy tego projektu się decydują. To jest coś, co pasjonuje byłego ministra cyfryzacji, czy dziś jest pan głową w zupełnie czymś innym?
Janusz Cieszyński: Myślę, że gigafabryka AI to dobry projekt. Przede wszystkim dlatego, że ma duży komponent biznesowy. Ale przestrzegałbym przed nadmiernym optymizmem - ten projekt to może być too little, too late. No i jest jeszcze jeden znak zapytania - czy mamy pomysł jak tę infrastrukturę zaprząc w służbie Polsce. Po lekturze projektu strategii AI - mam poważne wątpliwości.
donald.pl: A czym pan się teraz zajmuje i jak wygląda życie po byciu ministrem? Szuka się wtedy pracy czy opędza się od pracy?
Janusz Cieszyński: Jestem posłem niezawodowym. Poza polityką prowadzę firmę z branży IT.
donald.pl: Wszyscy niedawno widzieliśmy wybory prezydenckie i oskarżenia o obcą ingerencję. Później wątpliwości, czy nie należałoby przeliczyć głosów. Dziwiło to pana?
Janusz Cieszyński: Dziwiło mnie, że ludzie zajmujący najważniejsze stanowiska w państwie zachowywali się jak ci, którzy noszą foliowe czapeczki. 
donald.pl: I przy okazji: czy jest pan za tym, żeby w dającej się przyszłości wybory odbywały się przez internet?
Janusz Cieszyński: Jestem przeciw, bo to tylko podsyciłoby brak zaufania do tego procesu.
donald.pl: Zostałby pan ministrem jeszcze raz? Jeżeli tak, to co przede wszystkim chciałby pan zrobić?
Janusz Cieszyński: Pewnie, że bym został. Top tematy: dokończenie procesu pełnej cyfryzacji usług dla obywatela i urzędów, realne wsparcie dla nauki i biznesu w rozwijaniu nowych technologii (AI, kwanty + cokolwiek to by było kiedy bym ewentualnie tym ministrem został) oraz cyfryzacja szkół i ochrony zdrowia. Ale tych tematów jest dużo, dużo więcej.
donald.pl: Za chwilę o to spytamy, tymczasem: niedawna aferka z Grokiem i podobne kwestie byłyby wtedy w pana gestii, czy jednak innych resortów? Pytamy, bo to chyba jedna z wielu nowych kwestii, gdzie granice nie są jasne.
Janusz Cieszyński: Myślę, że maks uwagi, którą jakiekolwiek ministerstwo powinno na to poświęcić to tyle, ile zajmuje zrobienie mema. To nie jest poważna sprawa. Grok to automat. Kiedy taki z Colą nie wyda nam reszty dzwonimy na infolinię. Jeśli kogoś znieważył produkt przygotowany przez jakąś firmę, to pewnie można dochodzić od tej firmy zadośćuczynienia.
donald.pl A tak z ciekawości, tego mema zrobił pan sam? 
fot. X @jciesz
Janusz Cieszyński: Sam zrobiłem.
donald.pl: Czy gdyby Grok albo inny automat kierował wobec pana groźby karalne, zrobił deepfake porno albo coś podobnego, żądałby pan zadośćuczynienia od Muska?
Janusz Cieszyński: Co do zadośćuczynienia raczej niej. Wobec ludzi, którzy to robią, też tego nie robię. Miałem taką sytuację, że zgłosiłem groźby na policji, ale pomimo że człowiek ujawnił, gdzie mieszkam, prokurator umorzył sprawę. Dałem sobie po tym spokój.
donald.pl: Powiedzieliśmy o rozmowie z panem na grupce naszych czytelników, którzy wspierają nas na Patronie. Pytania były właściwie dwa, zaczniemy od bardzo konkretnego. Pierwsze to przypadek czytelnika, który chciał zgłosić projekt aplikacji polegającej na alarmowaniu ratowników innych niż system, że potrzebna jest pomoc, np. ratowników wodnych, ratowników KPP. Jak opowiada, jego wysiłki nie tylko spełzły na niczym, ale nie udało mu się efektywnie skomunikować. Pytanie: czy da się coś zrobić, żeby młodych z pomysłami trochę lepiej zagospodarować? Jako były minister i być może przyszły - jak pan radzi sobie z łowieniem talentów?
Janusz Cieszyński: Pomysł brzmi bardzo ciekawie, ale łatwo zobaczyć, że jego wdrożenie jest w praktyce skomplikowane. Żeby to działało, musimy zbudować siatkę osób, które podjęłyby zobowiązanie do korzystania z apki i odbierania zgłoszeń. Odpowiedzialność w przypadku aplikacji ratunkowej jest bardzo duża i de facto sama apka jest jednym z najprostszych elementów ułożenia procesu, który musi działać niezawodnie. Nie znam umocowania tych ratowników w systemie prawnym, więc trudno mi odpowiedzieć szczegółowo, ale najczęściej wyzwaniem jest to, że analiza biznesowa pomysłodawców jest powierzchowna, a po jej pogłębieniu okazuje się, że dobre wdrożenie jest trudne. Oczywiście nie chciałbym, żeby ktokolwiek się zniechęcał do poddawania pomysłów, ale to, że są one wdrażane, nie wynika wyłącznie z braku zaangażowania decydentów.
donald.pl: Czasami ktoś przekonany, że ma genialny pomysł może mieć genialny pomysł. Jak wtedy dotrzeć do polityków?
Janusz Cieszyński: Jeśli chodzi o to, jak się efektywnie skomunikować, to moim zdaniem w Polsce większość polityków da się złapać face to face w różnych okazjach (wydarzenia, konferencje etc., łatwo znaleźć info, gdzie taka osoba może być) i z moich doświadczeń wynika, że osoby na stanowiskach często podejmują takie sprawy. Sam pracując w gabinecie politycznym ówczesnego wicepremiera Morawieckiego dostawałem takie tematy do oceny - często wystarczyła kartka wciśnięta w rękę albo wysłany email.
donald.pl: Jako minister były i przyszły na pewno szukał pan też talentów. W jaki sposób?
Janusz Cieszyński: Co do łowienia talentów to dużo osób, które wciągnąłem do zespołu, to były osoby, które spotkałem wcześniej na zawodowej drodze. Administracja ma totalnie niewydolny system rekrutacji, zarówno na kierownicze, jak i na szeregowe stanowiska (mówię o funkcjach merytorycznych, w przypadku politycznych z oczywistych powodów grają rolę inne kryteria). Ja osobiście najbardziej cenię u ludzi, których zapraszam do współpracy to, żeby mieli swoją wizję i przychodzili do zespołu z planem na to, co chcieliby osiągnąć.

Ale oprócz relacji postawiliśmy na profesjonalną rekrutację. Do Centralnego Ośrodka Informatyki ściągnęliśmy rekruterkę z doświadczeniem z IT, zrobiliśmy wartościowanie stanowisk dzięki czemu pensje nie odbiegały od rynku i zaczęliśmy się ogłaszać na branżowych serwisach. I to zadziałało - udało się ściągnąć ponad 100 osób z rynkowym CV do pracy dla państwa. Ale to w skali administracji raczej wyjątek niż norma.
donald.pl: Wracając do pytań od patronów: jak można merytorycznie pracować w rządzie, który generuje nagonki na mniejszości, w którym trzeba spotykać takie osoby jak np. Łukasz Mejza albo walczy się z protestami kobiet. Pan akurat nie jest znany z takich tematów, ale stawiamy pytanie: jak to na pana działa?
Janusz Cieszyński: Myślę, że to, co ludzie uważają za nagonkę to połączenie cynicznego wykorzystywania takich tematów do zdobywania poparcia w oparciu o polaryzację z realnym sprzeciwem wobec wartości, które reprezentują niektóre środowiska. Czego jest więcej - trudno powiedzieć. Na pewno ta polaryzacja niszczy Polskę. Wolałbym politykę opartą na dyskusji o gigafabrykach AI, ale chyba nigdzie na świecie tak jej się nie uprawia. Co do protestów kobiet to myślę, że wyrok TK był błędem.
donald.pl: Błędem?
Janusz Cieszyński: Reakcja zorganizowana przez panią Lempart i Strajk Kobiet była bardzo agresywna. I tu pojawia się pytanie - czy to było po stronie organizatorów cyniczne, czy ideowe? Nie wiem, ale się domyślam :) Łukasza Mejzę już drugi raz wybrali ludzie. Rozumiem, że komuś się to może nie podobać, ale tak działa demokracja. Wolę PiS z Łukaszem niż PO z Tuskiem i Giertychem. A jak to wszystko na mnie działa? Polityka to gra zespołowa. A jednocześnie jest w niej mordercza konkurencja. Ale satysfakcja z tego, że się robi duże rzeczy dla swojego państwa, jest większa niż z czegokolwiek innego, co kiedykolwiek robiłem w pracy.
donald.pl: Ma pan wizję? Co właściwie oznacza cyfryzacja na przykład w takiej ochronie zdrowia?
Janusz Cieszyński:  Należy specjalizacja po specjalizacji stworzyć oparte o cyfrowy kręgosłup ścieżki leczenia dla pacjentów. W wielu przypadkach mamy poparte badaniami naukowymi standardy postępowania i należałoby w oparciu o wykorzystanie istniejących narządzi stworzyć mechanizm pilnowania, aby pacjent w określonym czasie realizował określone procedury. Do tego otwarcie na wdrożenia nowych narzędzi, które pozwalałyby za nasz ograniczony budżet (dno europejskie) przynajmniej spróbować kupić więcej zdrowia. Do tego mechanizmy transparentności likwidujące patologie oraz ukrytą korupcję na styku systemu publicznego i prywatnego.

donald.pl: No to lecimy dalej, a co w eduakcji?
Janusz Cieszyński: Powinniśmy stworzyć system oparty o ciągłą ewaluację postępów w nauce każdego ucznia w odniesieniu nie tylko do kolegów z klasy czy ze szkoły, ale w odniesieniu do całej Polski.
donald.pl: A po co?
Janusz Cieszyński: Po to, żeby można było mierzyć poziom oraz postępy i w oparciu o to wspierać ucznia, rodziców i nauczycieli w proponowaniu najlepszej ścieżki nauczania i rozwoju. Można też dzięki temu niwelować różnice w poziomie, których dziś wszyscy są świadomi, ale nikt nie chce pokazać palcem. Pomimo, że to niesie za sobą pewne ryzyka, wydaje mi się, że indywidualny korepetytor AI, który pomógłby dziecku z wiejskiej szkoły z matematyką to lepsza opcja niż udawanie, że wszystko jest w porządku podczas gdy wyniki egzaminów i testów pokazują gigantyczny rozdźwięk. Do tego system opieki nad top 1% najzdolniejszych uczniów tak, aby wykrzesać z ich talentów absolutne maksimum. Do systemu dla uczniów należałoby też dołożyć taki system dla nauczycieli tak, aby móc zaproponować im rozwojową ścieżkę kariery.
donald.pl: A w takim zwykłym życiu? Takim urzędowym?
Janusz Cieszyński: Pełna cyfryzacja usług dla obywatela i urzędów - likwidacja papieru w urzędach.
donald.pl: Jak?
Janusz Cieszyński:Po prostu zakaz i tyle. Wystarczy jeden element papierowy/ręczny, aby cały duży proces przestał móc być automatyczny. Żeby to osiągnąć trzeba przejść urząd po urzędzie i proces po procesie tak, aby po pierwsze niepotrzebne zlikwidować, po drugie tam gdzie to możliwe - zautomatyzować w pełni, aby nie angażować człowieka, a po trzecie tam, gdzie wymagana jest jakaś ludzka decyzja dostawić wszystkie możliwe dane do jej podjęcia człowiekowi i stworzyć jednolity system obsługi zgłoszeń tak, abym mógł 24/7 sprawdzić w aplikacji na jakim etapie jest np. wydanie pozwolenia na budowę mojego domu.
donald.pl: Wszystko to bardzo fajne, ale w mamy trochę przykładów wizji, które skręciły w złą stronę albo stały się swoją parodią. Czego potrzeba, żeby to wszystko dobrze się skończyło?
Janusz Cieszyński: Trzeba mieć odwagę wymyślać rozwiązania, próbować je stosować, a kiedy nie idzie, nie bać się powiedzieć, że nie wyszło i próbować inaczej. Kiedy chce się serio myśleć o wsparciu na przykład nauki i biznesu, patrzymy najpierw na realny budżet. Ale taki serio, liczony w miliardach, a nie kwiatek do kożucha czy jakieś wydmuszki z UE.
donald.pl: To robi chyba każdy rząd, a co dalej?
Janusz Cieszyński: Następnie typujemy liczbę dziedzin na które jesteśmy w stanie je przeznaczyć. Robimy to patrząc, ile w takie dziedziny inwestują inne kraje i akceptując, że nie będzie nas stać na wejście w każdą, ale że lepiej wejść w 1-2 na poziomie Niemiec niż w 15 po trochu na każdą. Kiedy wiemy, na ile dziedzin jesteśmy w stanie sobie pozwolić typujemy, w które konkretnie dziedziny wchodzimy. Bierzemy pod uwagę to, gdzie mamy talenty oraz inne już istniejące przewagi oraz jak perspektywiczna jest dana dziedzina, a następnie ładujemy tam pieniądze. Robimy wnikliwą ewaluację: rokroczną pod kątem tego, czy nie jest przepalana kasa (np. kompletny brak efektów, defraudacje, przełom gdzieś zagranicą który sprawia, że to nie ma dalej sensu), oraz pięcioletnią strategiczną kompleksową tj. zakładamy, że w takim okresie taka inwestycja powinna już przynieść realne i mierzalne efekty.

A potem jak mówiłem wcześniej, nie bać się, wdrażać, w razie błędów próbować inaczej.
donald.pl: Czy szeroko pojęty biznes ma się w tym wszystkim po prostu lepiej odnaleźć, czy też istnieje jakiś pomysł?
Janusz Cieszyński: Polska doliną deregulacyjną Europy.
donald.pl: Żeby mogły powstać AI-januszexy?
Janusz Cieszyński: Można to zrobić dobrze, można to zrobić źle. Żeby to było w ogóle możliwe, musimy zbudować silne instytucje regulujące, na czele których staną osoby z autorytetem i wizją. Przykładowo taki profesor Piotr Sankowski jako regulator ekosystemu sztucznej inteligencji. I wtedy w ramach tego systemu tworzymy prawdziwe, a nie papierowe piaskownice regulacyjne, gdzie nie trzeba działać na podstawie prawa, tylko można eksperymentować. I np. chcemy wejść w autonomiczne samochody, to akceptujemy, że to może skończyć się wypadkiem i o ile nie jest to winą jakiegoś rażącego zaniedbania, to nie wyciągamy tu konsekwencji poza naprawieniem szkody. A autorytet umownego prof. Sankowskiego służy temu, żeby Polacy wierzyli w to, że wypadek autonomicznego auta nie jest efektem działania AI-januszexu, tylko po prostu ryzykiem, które opłaca nam się ponieść w imię innowacji i tego, żeby każdy kto chce sprawdzić autonomiczne auto w Europie robił to właśnie w Polsce. Autonomiczne auta to przykład, można to odnieść do masy innych dyscyplin, także związanych np. z przetwarzaniem wrażliwych danych
donald.pl: Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Na koniec tradycyjnie poprosimy rekomendację czegoś do czytania.
Janusz Cieszyński: ostatnie książki, które czytałem to: The Power Broker, Kaputt, czyli o niemieckiej gospodarce, The World for Sale, The Death of Yugoslavia, Technofeudalism Warufakisa, byłego ministra fiansnów Grecji.

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA