Kadencja jeszcze się nie zaczęła, a partie już pokłóciły się o to, kto ma gdzie siedzieć w Sejmie

[reklama]

Jak pisze

, nowi posłowie, którzy rozpoczną kadencję 12 listopada,

. Pierwsze negocjacje odbyły się we wtorek.

. 

- Z tego spotkania wszyscy wyszli niezadowoleni - mówi

z PSL.

Teoretycznie rozdział miejsc powinien być formalnością. Od czasów rewolucji francuskiej w większości parlamentów stosuje się zasadę, wedle które

. 

W poprzedniej kadencji w Sejmie nie było jednak partii lewicowych. Partie usadzono więc według "siły", dlatego

. 

Formuła miała obowiązywać przez lata, ale przetrwała tylko jedną kadencję. Teraz

, która nie wyobraża sobie innego wariantu niż

.

Kancelaria Sejmu zaproponowała więc, aby posłów usadzić następująco, od prawej strony:

.

. Na to nie godzą się posłowie partii.

- Nie rozważamy rozmieszczenia na sali plenarnej, wedle którego jako jedyna siła polityczna siedzielibyśmy w ostatnich rzędach - mówi

, szef Koła Konfederacji w nowej kadencji. - W Sejmie jest 11 rzędów, a my mamy 11 posłów - dodaje.

Jego zdaniem

. Jako argument wskazuje fakt, że na jej każdego posła głosowało więcej wyborców niż na niektórych posłów PiS. Konfederacja chce więc siedzieć bliżej centrum, np. pomiędzy PiS a PSL. 

Zastrzeżenia mają też inne kluby.

, aby przesunąć się bliżej środka. Na to nie godzą się ludowcy. 

[reklama]