Logo
  • DONALD
  • TVN24: KARCZEWSKI ZAROBIŁ 400 TYS. ZŁ NA DYŻURACH W SZPITALU, W KTÓRYM FORMALNIE BYŁ NA URLOPIE

TVN24: Karczewski zarobił 400 tys. zł na dyżurach w szpitalu, w którym formalnie był na urlopie

06.12.2019, 14:49
Jak wynika z dziennikarskiego śledztwa TVN24,
Stanisław Karczewski,
były marszałek Senatu, podczas
bezpłatnego urlopu w szpitalu brał dyżury w tej samej placówce
. Umowy ze szpitalem w Nowym Mieście nad Pilicą zawierał w latach 2009-2014.
Miał zarobić za to aż 400 tysięcy złotych.
 
Karczewski, który jest chirurgiem, pracował w szpitalu od 1981 roku. Pod koniec 2005 roku, gdy zdobył po raz pierwszy mandat senatora, zrezygnował z funkcji dyrektora. Do 2009 roku pracował
jako wolontariusz
na podstawie podpisanego porozumienia, wedle którego mógł pełnić dyżury. Dzięki temu
nie utracił prawa do wykonywania zawodu. 
W 2009 roku podpisał już jednak
dwie umowy
: jedną o wolontariacie i
drugą umowę o dzieło
dotyczącą wezwań do szpitala oraz dyżurów. Na jej podstawie otrzymywał 65 zł za godzinę pracy w niedzielę, święta i w nocy, 50 zł w dni robocze i 15 zł za godzinę "pozostawania w gotowości". 
Dyrektor placówki miał jednak wątpliwości co do tego, czy umowy z marszałkiem nie są przypadkiem "obchodzeniem prawa", o opinię zapytał więc
ministerstwo zdrowia
Resort w piśmie z 2012 roku uznał, że "lekarz przebywający na urlopie bezpłatnym z powodu sprawowanego przez niego mandatu senatora,
nie może, celem udzielania świadczeń zdrowotnych na innej podstawie, zawrzeć umowy cywilnoprawnej z tym samym pracodawcą"
. Podkreślono jednak, że opinię w tej sprawie powinien wydać szef kancelarii Senatu. Ta przemawiała na korzyść Karczewskiego. 
Dyrektor szpitala sam przyznaje, że "odpuścił" i zatrudnił Karczewskiego ze względu na
złą sytuację kadrową
.
Państwowa Inspekcja Pracy podkreśla natomiast, że "pracodawca może podpisać z własnym pracownikiem przebywającym na urlopie bezpłatnym umowę cywilnoprawną jedynie z zastrzeżeniem, że realizacja tejże umowy nie będzie przebiegała na warunkach właściwych dla stosunku pracy".
Pytani przez TVN24 eksperci prawa pracy nie są natomiast zgodni co do oceny umów Karczewskiego. Według niektórych opinii było to
ewidentne złamanie prawa.
Prawnik warszwskiej okręgowej izby lekarskiej twierdzi natomiast, że to "
przypadek nietypowy".
- W tym przypadku możemy mówić o
obchodzeniu prawa
, bo pełnienie dyżurów faktycznie było bliższe stosunkowi pracy. Umowa o dzieło służy innym celom - ocenia
Sebastian Stykowski
Sam Karczewski zapewnia, że był pewien, że wszystko jest zgodne z prawem.
-
Działałem w pełnym przekonaniu, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem.
Decyzje o mojej aktywności były starannie konsultowane z prawnikami z kancelarii Senatu i nie znaleziono przeszkód prawnych, bym mógł pracować. Radziłem się też ówczesnego wiceministra zdrowia, który też poza pracą w ministerstwie wykonywał zawód lekarza i nie stanowiło to żadnego problemu - mówi. 
Zobacz też: 

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA