Zenobia Żaczek to znana działaczka lokatorska, aktywistka związana m.in. z Komitetem Obrony Praw Lokatorów.
donald.pl: Ilu osobom pomogłaś do tej pory, w ramach swojej działalności?
Zenobia Żaczek: Nie działam sama, pomaga mi moja partnerka Laura i różne inne osoby. A ponieważ zajmuję się tym od 15 lat, spraw było już tysiące. Czasami jedna sprawa dotyczy jednej osoby, a czasem rodziny. Oczywiście, nie zawsze też udało się wygrać.
donald.pl: Myślałaś o sobie, że jesteś trochę jak urzędniczka, ale na wolontariacie?
Zenobia Żaczek: W pewnym sensie tak to działa, mogłabym mieć okienko w urzędzie do spraw beznadziejnych. Urzędnicy wiedzą oczywiście o mojej działalności. Czasami nie dokładam im pracy, tylko pomagam rozwiązać problem.
donald.pl: Czy wydarzenia ostatnich lat, pandemia, inflacja i wojna dołożyły pracy?
Zenobia Żaczek: Zdecydowanie tak. Przejmowanie mieszkań czy różne nadużycia wobec lokatorów to zawsze był okrutny biznes, ale w ostatnich latach widać dodatkowo żerowanie na osobach ze wschodu, którym czasem jest trudniej przez barierę językową.
donald.pl: Czy AI pomaga wyrównać trochę szanse?
Zenobia Żaczek: Trochę. Pomaga w tłumaczeniach, ale często też halucynuje, zmyśla przepisy i może źle podpowiadać. Ja akurat korzystam i bardzo mi pomaga, ale po prostu wytrenowałam sobie model.
donald.pl: Na czym to polega?
Zenobia Żaczek: Wszystko co powtarzalne podlega automatyzacji. Czyli spotykam się najczęściej z trzema albo czterema typami sytuacji. Najczęściej jest tak, że ktoś dostaje pismo o tym, że musi się wyprowadzić i panikuje. Innym razem to nieuczciwy właściciel mieszkania. Każdy z tych typów problemów ma swoje utarte ścieżki, a te dają się zautomatyzować. Mam więc wzory pism, generuję podpowiedzi, łatwiej uświadamiam, szybciej podsyłam możliwe rozwiązania. Zdarzyło się, że to ChatGPT podpowiadał kontakt z nami. Tak docierali do nas oszukani lokatorzy pochodzący z Kenii, którym ukradziono kaucje za mieszkanie.
donald.pl: Wcześniej wszystko robiłaś ręcznie i osobiście?
Zenobia Żaczek: Nadal trzeba z ludźmi rozmawiać, bo często są w stresie i pośpiechu. Więc tę część dalej wykonujemy osobiście, ale resztę automatyzujemy. Dzięki temu jesteśmy w stanie pomóc większej liczbie osób. Nasza praca nie jest też żadną tajemnicą i chętni mogą się zapoznać ze sposobami ochrony lokatorów.
donald.pl: Możesz podać przykład czegoś, co jest pułapką na tak zwanych "zwykłych ludzi"?
Zenobia Żaczek: Mnóstwo jest takich rzeczy, ale najbardziej nieludzki jest przepis, który powoduje odrzucenie skargi lub odwołania, gdy wcześniej nie złożyło się wniosku o uzasadnienie.
Zenobia Żaczek: Ludzie dostają jakąś decyzję i uważają, że jest krzywdząca. Już na tym etapie wiele osób się poddaje. Ale można często się odwołać, pod warunkiem, że poprosiło się o uzasadnienie tej decyzji. Niby logiczne, bo przecież żeby coś krytykować albo się odwołać, trzeba znać argumenty. W praktyce to jest zimna, systemowa brutalność. Większość ludzi nie ma pojęcia, że musi poprosić o takie uzasadnienie, czas mija i przepada możliwość odwołania się albo złożenia skargi.
donald.pl: I myślisz, że takie przepisy istnieją wyłącznie "na złość"?
Zenobia Żaczek: Tak, uważam, że takie sztuczne bariery, język i gąszcz przepisów są właśnie po to, żeby odstraszyć zwykłe osoby.
donald.pl: Jesteś prawniczką?
Zenobia Żaczek: Nie, z zawodu jestem programistką.
donald.pl: I sama z siebie stworzyłaś organizację pomagającą lokatorom, nauczyłaś się jak funkcjonuje system a potem stworzyłaś narzędzia automatyzujące walkę z tym systemem?
Zenobia Żaczek: Taka była moja potrzeba buntu moja i innych osób. W to samo wierzy też moja partnerka, Laura i osoby, które postanowiły włączyć się w tą działalność. Zajmujemy się tym, bo ktoś powinien.
donald.pl: Osoby, którym pomagasz podzielają twoje anarchistyczne poglądy?
Zenobia Żaczek: Właściwie bardzo rzadko. Na ogół są zwrócone przeciwko sobie, czasami myślą, że inni to patologia, a oni są normalni, tylko w wyjątkowej sytuacji. Wiem, że często uważają, że osoby takie jak ja nie powinny mieć pełni praw. Ich nieszczęście polega też na tym, że często wybierają swoich oprawców, czyli polityków, którzy szykują im straszny los. Jednocześnie mam mnóstwo pozytywnych doświadczeń.
Zenobia Żaczek: Bardzo ciepło się do mnie odnoszą, akceptują mnie taką jaką jestem. Wiedzą, że jestem trans, mówią "pani Zeniu". Zachowując otwartość i szczerość można też pokazać im inne punkty widzenia i to działa. Wierzę w zmianę społeczną dzięki takim działaniom. Często też ciepło myślą o zajmowaniu pustostanów, a to już blisko anarchizmu (śmiech).
donald.pl: A na czym najczęściej polegają ich problemy mieszkaniowe?
Zenobia Żaczek: To są osoby, które nie mogły uzyskać najmu lokalu komunalnego, bo przekroczyły kryterium metrażowe o 25 centymetrów, więc muszą się gnieździć na 20 metrach w 4 osoby z dzieckiem z autyzmem. To są kobiety, które uciekają przed przemocą domową i nie chcą, żeby odebrano im dzieci i muszą znaleźć dach nad głową i znajdują go w pustostanie. Urzędnicy nie chcą im pomagać, a nie mają pieniędzy na prawników.
donald.pl: Czy jest jakiś szablon, którym możesz się podzielić? Jakiś samouczek?
Zenobia Żaczek: Nie robię żadnej tajemnicy ze środków, których używam. Podstawą jest wybranie solidnego, logicznie myślącego modelu. Ja wybrałam Claude, bo sprawdza mi się najlepiej, zarówno w pracy (jestem programistką), jak i w aktywizmie. Przede wszystkim liczy się kontekst zapytania. Jeśli się ma wykupiony abonament Pro, można utworzyć sobie projekty, w których zapisane są uchwały i ustawy, na podstawie których pracujemy. Dzięki temu, chat nie musi wymyślać paragrafów, tylko korzysta z tych właściwych. Czasem nadal zmyśla wyroki Sądu Najwyższego. Nie są one całkowicie nieprawdziwe, ale mają nieprawdziwe sygnatury. Trzeba wtedy znaleźć prawdziwy wyrok w Lexie i załączyć go do kontekstu rozmowy. Wynik takiej rozmowy można też zapisać w formie szablonu do późniejszego wykorzystania, tak żeby nie trzeba było całego procesu powtarzać na nowo. Bardzo pomaga też integracja wyszukiwarki internetowej w chacie. Można po prostu poprosić o sprawdzenie danych w internecie. Wtedy nie polegamy już na danych treningowych modelu, tylko na aktualnych informacjach. Trzeba też rozumieć, jak działa model językowy (to co potocznie nazywamy AI). To tylko najbardziej prawdopodobne rozwinięcie słów, które napiszemy lub załączymy. Nie jest to “prawda”. Wynik jest tylko prawdopodobny. To jest wystarczająco pożyteczne, ale trzeba mieć to na uwadze. Dlatego wiedza i doświadczenie nadal są potrzebne. Bez nich nie odróżnimy prawdy od tego co prawdopodobne.
donald.pl: Czy widzisz użycie LLM-ów z drugiej strony? Ze strony urzędów albo nieuczciwych wynajmujących?
Zenobia Żaczek: Widzę, że sądy używają LLM-ów od dawna, choć nieumiejętnie. Odpowiedzi referendarzy są często nie na temat i nie pasują do okoliczności. Trudno się prawdę mówiąc dziwić. Pracownicy sądów są przeciążeni pracą z powodu złej organizacji sądownictwa.
donald.pl: Czy przy tych wszystkich smutnych relacjach i przemyśleniach zdarza się coś optymistycznego? Coś, co sprawia, że dalej ci się chce?
Zenobia Żaczek: Jak najbardziej zdarza się, że wygrywamy i ktoś unika bezdomności. Bo właśnie taki najczęściej byłby ciąg dalszy tych spraw, ktoś tracąc mieszkanie traciłby też resztę normalności w życiu. Więc mam poczucie sensu i czasami satysfakcję z wygranej. Lubię też iść sobie po swojej okolicy i znać wszystkich, czuć, że jestem stąd i po stronie ludzi. No i na koniec: musimy sobie pomagać, bo inaczej wszyscy będą tylko coraz bardziej wkurwieni i nic dobrego z tego nie wyjdzie.