
fot. Facebook @CentrumOnkologiiwBydgoszczy
Wciąż nie milkną echa afery związanej z wydatkowaniem środków pochodzących z
Krajowego Planu Odbudowy.
W ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, że niektóre firmy za pieniądze, które otrzymały w ramach programu,
kupiły jachty, sauny, ekspresy do kawy, czy sfinansowały zakup wirtualnej strzelnicy
.
Do odpowiedzialności już została pociągnięta szefowa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości Katarzyna Duber-Stachurska, która została zdymisjonowana. Kobieta twierdzi jednak, że za całe zamieszanie odpowiada Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, które "wiedziało o łodziach" i samo poluzowało zasady przyznawania środków.
Z kolei szefowa resortu funduszy i polityki regionalnej
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
przekonuje, że sprawa wykorzystywana jest jednak przez aferzystów, którzy chcą
"kompromitacji funduszy, Unii i naszego w niej członkostwa"
:
Dziennikarze serwisu Wirtualnej Polski abcZdrowie rozmawiali zaś
dyrektorem Centrum Onkologii w Bydgoszczy prof. Januszem Kowalewskim
. Szpital również starał się pozyskanie środków z KPO. Ostatecznie
placówka nie otrzymała wsparcia
. Wniosek otrzymał 38 punkt, a 39 punktów było potrzebne, by otrzymać dofinansowanie. Pieniądze z KPO miały zostać przeznaczone na nowoczesny blok robotyczny, stawką był też projekt z zakresu diagnostyki obrazowej i medycyny nuklearnej. W sumie ośrodek zabiegał aż o
73,7 mln zł.
Szef Centrum Onkologii w Bydgoszczy w rozmowie z WP przyznał, że
kryteria oceny wniosków były niejasne,
a on ma poczucie niesprawiedliwości:
- Zabrakło nam dosłownie jednego punktu. Otrzymaliśmy 38 punktów na 47 możliwych, które można było dostać przy ocenie wniosków, a już 39 punktów gwarantowało dofinansowanie. Byliśmy pierwsi pod kreską. Mam duże poczucie niesprawiedliwości, bo część kryteriów jest dla mnie niezrozumiała - powiedział.
Profesor Kowalewski jako niezrozumiałe wskazuje m.in.
kryterium położenia geograficznego
. Zauważa, że ośrodki z woj. zachodniopomorskiego czy warmińsko-mazurskiego otrzymały po pięć punktów, z kolei ich placówka zero. Nie otrzymał jednak informacji skąd ta różnica. Oprócz tego szef Centrum Onkologii zauważył, że na punktację wpłynęło coś, na co oni sami wpływu nie mają, czyli
populacja
.
W podobnej sytuacji miało się znaleźć
Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej
. Oddział Jakuba Kosikowskiego nie dostał pieniędzy na fotele do chemioterapii, pompy do leków i USG. Lekarz w rozmowie z WP zauważył, że kryteria geograficzne nie powinny mieć znaczenia, ponieważ do placówek takich jak centra onkologii trafiają pacjenci z różnych województw.
Wirtualna Polska zwróciła się z prośbą o komentarz do Ministerstwa Zdrowia. Resort przekazał, że środki przyzwano w oparciu o punktację, jednak nie wyjaśnił wątpliwości dotyczących przyzwania punktów. Wskazał także, że część wniosków mimo pozytywnej oceny nie dostała wsparcia, ponieważ rekomendacja jest przyznawana "do poziomu alokacji dostępnej w konkursie".
"Do objęcia wsparciem rekomendowanych zostało 106 wniosków. Te, które ocenione zostały pozytywnie, a nie otrzymały wsparcia ze względu na wyczerpanie alokacji, to 94 wnioski, pozostałe 57 wniosków ocenione zostały negatywnie" - przekazano w odpowiedzi nadesłanej portalowi.