
Fot.: OSP Magnuszew - Facebook / Fot.: Mapy Google
Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę w
Magnuszewie
w województwie mazowieckim, gdzie samochód pozostawiony przed bramą remizy Ochotniczej Straży Pożarnej
opóźnił wyjazd strażaków
wezwanych do akcji ratunkowej. Zgłoszenie dotyczyło 35-letniego mężczyzny tonącego w jednym z okolicznych stawów.
Na miejsce natychmiast zadysponowano jednostkę miejscowej OSP. Wyjeżdżając, strażacy napotkali poważną przeszkodę.
Wjazd do remizy był zastawiony przez samochód osobowy
, którego właściciel
pozostawił auto przed bramą i udał się na mszę świętą
.
Aby pokonać przeszkodę,
strażacy musieli przepchnąć pojazd własnymi siłami
, co opóźniło wyjazd do akcji ratunkowej. Kiedy dotarli na miejsce,
mężczyzna znajdował się już pod wodą
. Natychmiast przystąpiono do poszukiwań, a po jego wydobyciu podjęto resuscytację krążeniowo-oddechową.
W akcji służb uczestniczyły również inne jednostki, w tym zespół ratownictwa medycznego. Mimo wysiłków i podjętej próby reanimacji,
poszkodowanego nie udało się uratować
. Strażacy podkreślają, że
w ratownictwie każda minuta ma znaczenie
, a nieodpowiedzialne zachowanie kierowcy mogło przesądzić o losie poszkodowanego.
Zdarzenie wywołało ogromne poruszenie wśród lokalnej społeczności.
Sprawą zajmuje się również policja
, która prowadzi czynności wyjaśniające zarówno w sprawie utonięcia, jak i zachowania kierowcy, który uniemożliwił strażakom szybki wyjazd do akcji.
Parkowanie przed bramą wjazdową do remizy jest zabronione i stanowi wykroczenie drogowe
.