Niezależne portale internetowe w Rosji informują o poruszeniu, jakie wśród rodzin zmobilizowanych wywołały ostatnio
relacje z Ukrainy
. Żony i matki poborowych mają dostawać m.in. nagrania pokazujące, jakie warunki panują w namiotach jednostek wojskowych.
-
Wszystko jest zniszczone, śmierdzi moczem, nie ma w ogóle pieców, a na zewnątrz jest -25 stopni
- mówi jeden z poborowych na filmie, który opublikowano na Telegramie.
Jak opisuje Telewizja Biełsat, w 15 regionach Rosji, m.in. obwodach kurskim i woroneskim graniczących z Ukrainą, a także w kilku obwodach centralnej Rosji, rodziny zmobilizowanych żądają wycofania poborowych z linii frontu, organizując różnego rodzaju "wystąpienia" do władz regionalnych i centralnych.
Szczególnie protestować mają rodziny rezerwistów, którzy trafili na front pod miejscowością
Swatowe
. Tam dowództwo miało grozić poborowym sądem i
rozstrzelaniem za dezercję
. O podobnych groźbach donoszą też żony i matki wysłanych na front do obwodu biełgorodzkiego. Rodziny poborowych żądają, aby wycofano ich z frontu, przynajmniej na kolejne szkolenia oraz aby otrzymali potrzebne wyposażenie.
Jak informuje Biełsat, krewni zmobilizowanych piszą nawet do
Władimira Putina
czy
Siergieja Szojgu
. Lokalne władze mają obiecywać im, że poborowi zostaną wkrótce odesłani do Rosji, jednak póki co żadne z zapowiedzi się nie potwierdziły.