
fot. East News
Pracownicy
Dino
zrzeszeni w związku zawodowym grożą
strajkiem
, jeśli warunki ich pracy nie ulegną poprawie. Skarżą się m.in. na niskie wynagrodzenia i brak świadczeń socjalnych, ale również łamanie prawa pracy.
Dino należy dziś do
najszybciej rosnących sieci handlowych w Polsce
, o czym świadczą wyniki finansowe i tempo ekspansji. W 2024 r. spółka osiągnęła przychody przekraczające 29 mld zł, notując dwucyfrowy wzrost rok do roku, a liczba sklepów zwiększyła się do blisko 2,7 tysiąca.
Wszystko wskazuje jednak na to, że pracownicy sieci są
coraz bardziej niezadowoleni
z warunków pracy. Na problemy wskazuje
Międzyzakładowa Organizacja Związkowa OPZZ Konfederacja Pracy
, która działa w Dino od początku listopada. Jak wylicza związek, główne "grzechy" Dino to
przeciążanie pracą, praca w zimnie i ciągłe braki kadrowe
oraz
brak świadczeń socjalnych
.
- Na sklepie ustawione jest odgórnie 19 stopni C, bez możliwości zmiany przez pracowników tam pracujących. Przy włączonych chłodniach, np. nabiałowej, temperatura waha się w okolicy 15 stopni. Dlatego
wiele osób bardzo często choruje
albo chodzą chorzy do pracy, ponieważ nie mogą sobie pozwolić na dłuższe L4 - mówi jedna z pracowniczek sieci w rozmowie z serwisem bankier.pl.
Pracownicy skarżą się w mediach również na
brak świadczeń socjalnych
, np. paczek dla dzieci na święta czy dopłat do wakacji. Sugerują też, że Dino, którego model biznesowy skupia się na rozwoju na wsiach i mniejszych miejscowościach, wykorzystuje fakt, że wiele osób nie ma szans na znalezienie innej pracy, np. ze względu na wykluczenie komunikacyjne.
- Nie przypominam sobie żadnych paczek na święta ani dopłat do wakacji. Szkoda, bo dzieci by się ucieszyły. Pracujemy naprawdę bardzo ciężko i na to zasługujemy. Chętnie poszłabym do pracy gdzie indziej, ale z naszej wioski musiałabym daleko dojeżdżać.
Nie mam samochodu, więc póki co tu zostaję
- mówi jedna z pracowniczek cytowana przez bankier.pl.
Konfederacja Pracy zwraca uwagę, że ignorowane są problemy pracowników, którzy wypracowują ogromne zyski. Właściciel Dino,
Tomasz Biernacki,
jest jednym z najbogatszych Polaków. W tym roku znalazł się na prestiżowej liście 500 najbogatszych ludzi świata Bloomberga z majątkiem wycenianym na 7,3 mld dolarów.
- Z perspektywy tego, co słyszę od tej grupy pracowniczej, jest jeszcze ciężej, niż mogłoby się wydawać. Pracownicy mówią wprost, że nie dostają nic na święta, nie mają żadnych dodatkowych świadczeń. A
mówimy o firmie, która zatrudnia dziesiątki tysięcy ludzi i osiąga ogromne zyski
, a nie realizuje podstawowego obowiązku wobec pracowników - tłumaczy w rozmowie z
Faktem
Wojciech Jendrusiak, przewodniczący OPZZ Konfederacja Pracy.
Jednym z głównych zarzutów związku wobec Dino jest łamanie prawa pracy poprzez nieutworzenie
Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych
. Jak podkreślają związkowcy, powinien utworzyć go każdy pracodawca zatrudniający co najmniej 50 osób.
- Dino Polska zatrudnia dziesiątki tysięcy osób, a mimo to ZFŚS nie istnieje, co oznacza rażące naruszenie przepisów oraz praw pracowników - mówi Jendrusiak serwisowi bakier.pl.
Jak podkreśla, do wtorku zarząd Dino ma zaprezentować swoje oficjalne stanowisko w tej sprawie. Jeśli tego nie zrobi, pracownicy rozpoczną
procedurę sporu zbiorowego, który może doprowadzić do strajku.