TVP zatrudniło influencerkę i kazali jej oddawać część pieniędzy, które zarabiała w internecie

Na początku tygodnia Telewizja Polska poinformowała, że od września zmienia się jedna z par prowadzących

. Z anteny znika blogerka i influencerka

znana w sieci jako

oraz dziennikarz sportowy

, którzy prowadzili program od 2018 roku. Zastąpią ich

Nieoficjalnie mówiono, że odcinki prowadzące przez Tamarę i Roberta miały niską oglądalność.

W środę Macademian Girl opublikowała na swoim Instagramie wideo, w którym

Tłumaczy, że

. Perea była namawiana na dołączenie do nowej struktury na Woronicza -

. 

- W telewizji wcześniej było tak, że dostawaliśmy kontakty i wymienialiśmy usługę za wynagrodzenie. I

. Z umowy wynikało, że mam oddawać lwią część swoich zarobków - to było

, z każdego swojego social medium: Facebooka, Instagrama, bloga, YouTube’a - opowiada. 

- 

, ja nie mogę nic zrobić bez zgody stacji, o wszystko muszę pytać.

Tamara wyjaśnia, że robi wiele rzeczy na różnych polach, m.in. wprowadza nową markę i wydaje książkę. Zatrudnia przy tym 10 osób.

-  Moja praca w telewizji to było cztery razy w miesiącu.

- wyjaśnia.

Tłumaczy, że głównym powodem rozstania ze stacją był fakt, że umowa nie podlegała negocjacjom.

- Ja i moja menedżerka dostałyśmy maila w godzinach nocnych, który miał w nagłówku, że albo podpiszemy umowę jutro, albo "zdejmujemy Tamarę z weekendów".

- relacjonuje. 

Przyznaje, że wokół jej odejścia z TVP pojawiło się wiele krzywdzących ją plotek, jak np. ta o niskiej oglądalności programów z jej udziałem.

- Wokół mojego odejścia z

 pojawiło się bardzo dużo różnych plotek, często też krzywdzących - zarówno dla mnie, jak i mojego współprowadzącego, Roberta. Jeżeli się rozstają dwie strony, to warto się grzecznie pożegnać, podziękować i nie rozpowiadać czegoś, co nie jest prawdą. (…) To nie jest prawda, że podziękowano nam z powodu niskiej oglądalności. My z Robertem daliśmy całe serce temu programowi, wiem, że on może powiedzieć to samo - mówi. 

Zobacz też: