![fot. Bvlgari Hotel Shanghai, What's On Weibo](https://cdn01.donald.pl/filer_public_thumbnails/filer_public/6f/47/6f4765bd-a07f-4cd1-bfa6-0ec1dad3ddaf/wechat_szanghaj_biedni_influencerzy_grupa_bywalczynie_hotele_luksus.jpg__655x0_q85_crop_subsampling-2_width-655.jpg)
fot. Bvlgari Hotel Shanghai, What's On Weibo
W chińskich mediach społecznościowych od kilku dni huczy w związku z aferą dotyczącą
szanghajskich influencerów na platformie WeChat
. Jak odkrył jeden z blogerów,
grupy dla "bogatych bywalczyń"
służą
zrzutkom na pokoje hotelowe
i wypożyczenia luksusowych torebek lub samochodów.
Jak informuje serwis What’s On Weibo, za zdemaskowaniem "zamożnych" influencerek stoi chiński bloger,
Lizhonger
. To on na potrzeby śledztwa upozorował, że jest dziewczyną i
wpłacił 500 juanów (ok. 285 zł)
, by dołączyć do zamkniętej grupy
"Shanghai Female Socialite"
, która, zgodnie z jej opisem, skupia się na
"młodości, modzie i pieniądzach"
.
Admini grupy wymagają od użytkowników, by przed dołączeniem udokumentowali, że ich stan konta wynosi
co najmniej 100 tysięcy juanów (ok. 57 tysięcy złotych)
. Internetowa społeczność w rzeczywistości wcale nie jest jednak zamożna, co sugeruje, że większość wyciągów bankowych jest podrabiana. Bloger odkrył, że użytkowniczki korzystają z platformy, by
zrzucać się na drogie wypożyczenia lub wynajem
, a potem po kolei robić sobie zdjęcia. Wszystko po to, by wiarygodnie
stwarzać pozory bogactwa w internecie
i przyciągać innych bogaczy.
Członkinie grupy regularnie zrzucają się na herbatki w szanghajskim hotelu
Ritz-Carlton
. Choć oferta jest przeznaczona dla 2 osób, herbatka dla dwojga może zadowolić nawet
6 szanghajskich influencerek
, które po kolei podchodzą do stolika i robią sobie zdjęcia, ograniczając koszty do
85 juanów (ok. 48 zł)
na osobę.
![fot. What's On Weibo](https://cdn01.donald.pl/filer_public_thumbnails/filer_public/74/64/74646f17-4f9f-4ab9-830c-1b4ca58e4adb/screenshot-2020-10-12-at-143634-387x360.jpg__655x0_q85_crop_subsampling-2_width-655.jpg)
fot. What's On Weibo
Sytuacja podobnie wygląda w przypadku wynajmu pokoi w luksusowych hotelach. "Bogate bywalczynie"
rezerwują pokój w Ritzie w 15 osób
, zrzucając się po
200 juanów (ok. 114 zł)
w zamian za możliwość sfotografowania i oznaczenia się w prestiżowej lokalizacji. W przypadku droższego
Bvlgari Hotel Shanghai
zrzutka obejmuje nawet
40 influencerek
, które płacą po
125 juanów (ok. 71 zł)
każda.
Wśród praktyk odkrytych przez Lizhongera znalazły się też wspólne
wypożyczenia luksusowych torebek
, które potem są przekazywane z rąk do rąk w zależności od tego, która z użytkowniczek planuje randkę z bogaczem. Niektóre influencerki wynajmują też
Ferrari na godziny
, zrzucając się
w 60 osób
i zyskując możliwość sfotografowania się w drogim samochodzie.
![fot. What's On Weibo](https://cdn01.donald.pl/filer_public_thumbnails/filer_public/5e/c6/5ec6ab5d-1355-4b2b-b1fa-ddff286a8674/screenshot-2020-10-12-at-144529-312x360.jpg__655x0_q85_crop_subsampling-2_width-655.jpg)
fot. What's On Weibo
![fot. What's On Weibo](https://cdn01.donald.pl/filer_public_thumbnails/filer_public/b8/c9/b8c90ec6-ce3c-4c42-b4ca-67d0587849e6/screenshot-2020-10-12-at-144739-183x360.png__655x0_q85_crop_subsampling-2_width-655.jpg)
fot. What's On Weibo
Bloger relacjonuje, że społeczność sprawia wrażenie
prowizorycznego Groupona
dla osób aspirujących do luksusu. O tym, że sytuacja bywa ekstremalna, świadczyła oferta
wspólnego zakupu używanych rajstop Gucci
.
Lizhonger opisał zjawisko na swoim profilu Weibo w minioną niedzielę. Od tamtego czasu jeden z postów poświęconych aferze zdobył
1,4 miliona polubień
.
"Myślą, że robią wrażenie, ale w rzeczywistości
oszukują same siebie
" - skomentował jeden z użytkowników Weibo.