7 stycznia 
na ulice Warszawy
 wyjechały 
dwa samochody wyposażone w kamery,
 które mają sprawdzać, czy 
kierowcy zapłacili za parkowanie.
 Kontrole mają odbywać się po dwa razy w tym samym miejscu, w krótkim czasie po to, by wyeliminować ewentualne pomyłki, kiedy kierowca akurat w tym czasie był przy parkomacie.
Podczas pierwszego dnia 
kontroli między Al. Jerozolimskimi, Żelazną, Chmielną, Świętokrzyską i pl. Grzybowskim w sumie dwa pojazdy skontrolowały 1
3 147 samochodów.
4 481 tablic rejestracyjnych zostało sparowanych
. Oznacza to, że pojazdy zostały sfotografowane minimum 2 razy. Pozostałe niesparowane zdjęcia zostały automatycznie usunięte.
Okazuje się, że opłat nie wniosło aż 
603 kierowców, którzy dostaną wezwania do uregulowania opłaty dodatkowej.
Na tą chwilę mandat wynosi
 50 złotych
, ale prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział, że kwota ta wkrótce wzrośnie do 250 złotych.
- 
Jesteśmy zadowoleni, bo system e-kontroli działa sprawnie
 i tak jak powinien po wielotygodniowych testach - powiedział "Stołecznej" Mikołaj Pieńkos z Zarządu Dróg Miejskich.
Urzędnik w rozmowie z dziennikiem nie chciał porównywać skuteczności wyłapywania niepłacących za parkowanie przez kontrole elektroniczne i tradycyjne.
Jak powiedział, kontrolerzy często zostawiają za wycieraczkami wezwania do opłaty dodatkowej, a potem okazuje się, że część z nich była nieuzasadniona ponieważ kierowcy przedstawiają np. wykupione w parkomacie bilety, które spadły zza przedniej szyby auta i były niewidoczne podczas kontroli.
Dzięki nowemu systemowi uda się według urzędników wyeliminować takie sytuacje.