
fot. Facebook, Akcja Lokatorska
Wczoraj we Wrocławiu działacze
Akcji Lokatorskiej
próbowali zatrzymać eksmisję
pani Wiktorii
, 65-latki, którą spółdzielnia wyrzuciła z mieszkania za niespłacenie odsetek od kredytu z lat 90. Mimo wysiłków aktywistów i sąsiadów, kobieta została eksmitowana.
Sprawą pani Wiktorii zajęli się jakiś czas temu reporterzy Interwencji Polsat News. Ponad 30 lat temu mąż kobiety otrzymał z pracy przydział na 60-metrowe mieszkanie. Jak relacjonowała emerytka, jej mąż jednak nigdy nie interesował się ani rodziną, ani lokalem, okazało się też, że
nie wpłacił do spółdzielni wkładu mieszkaniowego
. Po rozwodzie w lokalu została pani Wiktoria, która
zobowiązała się do spłaty długu za byłego męża
. Co miesiąc spłacała raty kredytowe i różne zaległości, wyremontowała też całe mieszkanie.
Gdy wszystko zostało spłacone, poprosiła o obiecany przydział prawa do lokalu. Wówczas spółdzielnia stwierdziła, że do spłacenia pozostają jeszcze
kolejne odsetki naliczone jeszcze w latach 90.: 50 tys. zł od 6 tys. należności.
Z dodatkowymi opłatami dług szybko
urósł do 100 tys. zł,
których pani Wiktoria, pobierająca 2000 zł emerytury, nie była już w stanie spłacić. Dodatkowo naliczono jej opłatę w wysokości 1500 zł miesięcznie za bezumowne korzystanie z lokalu.
Spółdzielnia skierowała sprawę do sądu, który wydał nakaz eksmisji.
- Teraz, mając 65 lat, nie mam nic: ani życia, ani pieniędzy, ani dachu nad głową - mówiła w Interwencji Polsatu pani Wiktoria.
Eksmisję zaplanowano na wczoraj, 28 maja. Już od rana na klatce schodowej w obronie pani Wiktorii zebrali się sąsiedzi i aktywiści.
- Jesteśmy tutaj, ponieważ uważamy, że
eksmitowanie 65-letniej kobiety z mieszkania, które zajmowała przez 30 lat, jest moralnie niedopuszczalne.
Zwłaszcza, że po osiągnięciu wieku emerytalnego przysługuje jej mieszkanie socjalne, a przyznano jej zaledwie 11-metrowe mieszkanie tymczasowe, w zamian za obecne, 60-metrowe - mówił w rozmowie z
Gazetą Wrocławską
Tomasz Skoczylas ze stowarzyszenia Akcja Lokatorska.
- Pani Wiktoria dbała o swoje mieszkanie i spłaciła całe zadłużenie, które zaciągnął jej mąż w spółdzielni mieszkaniowej. Teraz mieszkanie ma jej zostać odebrane za same odsetki od tych długów. Komornik nawet nie postarał się o lokal socjalny, który pani Wiktorii przysługuje z mocy ustawy o ochronie praw lokatorów. Nie poinformował jej też, że może się o takie mieszkanie ubiegać. Nie zrobił nic, by załagodzić sytuację i odstąpić od egzekucji - tłumaczył.
Jak relacjonuje
Gazeta Wrocławska
, aktywiści próbowali negocjować z komornikiem, ten jednak tłumaczył, że wykonuje wyłącznie wyrok sądu. Na miejsce przyjechała
policja
, doszło do
przepychanek
, funkcjonariusze wyprowadzali z klatki po kolei kilkadziesiąt osób, użyli też
gazu łzawiącego
.
Ekmisję udało się jednak tylko odrobinę opóźnić. Pani Wiktoria trafiła teraz do
11-metrowego lokalu, który przyznano jej na 6 miesięcy
. Po tym okresie może zostać bez dachu nad głową.