Na początku listopada 
rozwiązany został parlament Wielkiej Brytanii.
 Wszystko w związku z zaplanowanymi na
 12 grudnia przedterminowymi wyborami.
Boris Johnson, aby przełamać pat wokół brexitu 28 października
, złożył wniosek o skrócenie kadencji parlamentu. Podczas głosowania nie uzyskał jednak wymaganego poparcia dwóch trzecich członków Izby Gmin. Ostatecznie jednak dzień później posłowie przyjęli ustawę o  przeprowadzeniu przedterminowych wyborów 12 grudnia.
Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn
 przemawiając w Birmingham zapowiedział, że 
pensje robotników w Wielkiej Brytanii
 
wzrosną,
 a 
infrastruktura będzie modernizowana dzięki opodatkowaniu najbogatszych Brytyjczyków.
Cobryn stwierdził, że program jego partii  jest "najbardziej radykalnym i najambitniejszym planem transformacji brytyjskiej gospodarki w ciągu ostatnich dziesięcioleci".
-
 Przyjmuję sprzeciw miliarderów, ponieważ sprawimy, że ci z najwyższymi wypłatami będą mieli sprawiedliwy udział w płaceniu podatków
, by pomóc sfinansowac światowej klasy usługi dla was - to prawdziwa zmiana - mówił Corbyn.
- Damy Wielkiej Brytanii podwyżki podnosząc 
poziom płacy minimalnej do co najmniej 10 funtów za godzinę 
- dodał.
Według programu Partii Pracy roczne 
wydatki publiczne zwiększą się o 82,9 miliardy 
funtów do roku fiskalnego 2023/2024.
Zapowiedziano także, że podjęte zostaną działania, które sprawią, że obsługa długu nie będzie przekraczała 10 procent wpływów z podatków.
Cobryn zapowiedział też "zieloną rewolucję przemysłową" oraz zmianę status quo na Wyspach i walkę na rzecz zwykłych ludzi z "bankierami, miliarderami i establishmentem".
Wizja wygrania wyborów przez Partię Pracy 
wołała
 strach 
wśród
 najbogatszych Brytyjczyków
. Jak informuje 
The Guardian
, 
"miliarderzy przygotowują się do natychmiastowego opuszczenia Wielkiej Brytanii,
 jeśli Jeremy Corbyn zostanie premierem", obawiając się, że stracą miliardy funtów: