Logo
  • DONALD
  • ROZMAWIAMY Z SZYMONEM MACHALICĄ I PYTAMY, JAK ZAROBIĆ, ŻEBY SIĘ NIE NAROBIĆ

Rozmawiamy z Szymonem Machalicą i pytamy, jak zarobić, żeby się nie narobić

20.10.2025, 10:15
Szymon Machalica to dziennikarz ekonomiczny Strefy Inwestorów. Współtworzy Market Rebels - format, który demokratyzuje rozmowę o rynku. Doświadczenie zbierał w zagranicznych redakcjach w Paryżu i Nowym Jorku. Popularyzuje giełdę, stawiając na prosty język i konkrety. Wykładowca studiów podyplomowych Szkoły Głównej Handlowej.
donald Wychodzi pełnoletni człowiek ze szkoły. Dostał trochę kasy na osiemnastkę, zakłada gdzieś konto i ma luźne 500 zł. Co byś mu doradził, od czego ma zacząć?
Szymon Machalica: Zacznę nudno: od edukacji finansowej.
donald.pl: Wiesz, że 70% czytelników już odpadło i zacznie przewijać dalej?
Szymon Machalica: Ale taka jest nudna prawda. Mając 18 lat zwykle dopiero uczysz się, jak działa biznes i jak czytać komunikaty zarządów spółek. Nie chodzi tylko o mechanikę giełdy, ale też o historię firm: jak powstają, upadają, przechodzą kryzysy, rosną, jak zmieniają się branże. Gdy mówię rynek, mam na myśli i giełdę, i realny biznes. Inwestowanie to kupowanie udziału w firmie - i nie należy mylić tego z day tradingiem czy czystą spekulacją. A z tych 500 zł? Część włóż w sensowną edukację, a symbolicznie otwórz rachunek i kup coś bardzo szerokiego, żeby zobaczyć na żywo wahania i poczuć ryzyko.
donald.pl: Czy różne nachalne reklamy obiecujące szybki zysk, bukmacherka i ogólnie hazard wygrywają walkę o duszę polskiego inwestora?
Szymon Machalica: Krótko: agresywny marketing "szybkiego zysku" i hazard wciąż kuszą polskiego inwestora - i za często wygrywają, gdy brakuje edukacji. Inwestowanie, takie prawdziwe, to rachunek w licencjonowanym domu maklerskim. Takim nadzorowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego. Realne instrumenty i długi horyzont.
donald.pl: Skąd ktoś początkujący ma wiedzieć, czy inwestuje za pośrednictwem domu maklerskiego, a nie jakiegoś internetowego kasyna, które ładnie wygląda?
Szymon Machalica: Trzeba uważać na coś, co określa się skrótem CFD. To coś takiego, co wygląda poważnie, ale jest twoim przeciwnikiem, zarabia na twojej stracie jak bukmacher. Dom maklerski co do zasady zarabia na prowizji. Więc w ogromnym skrócie radziłbym: sprawdzić licencję i rejestr KNF, pytaj o ISIN i depozyt papierów (KDPW), uciekaj od haseł typu "zarób szybko bez ryzyka" i od dźwigni. Jestem alergiczny na banery w stylu "+300% w miesiąc" - to nie jest inwestowanie, tylko hazard w ładnym UI.
donald.pl: Jako społeczeństwo trochę się ostatnio wzbogaciliśmy, przynajmniej część. Na polskiej giełdzie widziano duże wzrosty. Może i drobny inwestor ma tam czego szukać?
Szymon Machalica: Tak - drobny inwestor ma na GPW czego szukać, ale pod warunkiem, że traktuje giełdę jak współwłasność firm, a nie jak aplikację do szybkich emocji. Kupując akcje, kupujesz mały kawałek biznesu, który co kwartał pokazuje wyniki, czasem dzieli się zyskiem w postaci dywidendy, a czasem zalicza gorszy okres. To blisko nas - wiele spółek znamy z półki w sklepie czy z rachunków, zarządy siedzą w Polsce, można śledzić ich decyzje bez tłumacza i różnicy czasu. Mamy za sobą niewiele ponad trzy dekady wolnego rynku, więc świadomość dopiero dojrzewa, ale to nie jest wada nie do przeskoczenia, tylko punkt startu. Klucz jest prosty: plan zamiast pogoni za tym, co już urosło.
donald.pl: Wszyscy znają to powiedzenie, żeby nie wkładać wszystkich jaj do jednego koszyka. Początkujących też to obowiązuje, czy odwrotnie, powinni skupić się na jakiejś spółce albo kategorii?
Szymon Machalica: Także na początku lepiej mieć szeroki koszyk niż jeden strzał. Warto dokładać małe kwoty regularnie, miesiąc po miesiącu. Giełda nagradza cierpliwość i dyscyplinę, nie sprint na nagłówkach. Warto pilnować kosztów i podatków - w Polsce mamy konta IKE/IKZE, które dają ulgę podatkową, a na długim dystansie robi to realną różnicę. Dywidendy są miłym bonusem, ale nie powinny przesłaniać pytania podstawowego: czy ten biznes zarabia i ma sensowną kondycję.
donald.pl: To coraz bardziej przypomina pracę.
Szymon Machalica: Owszem. Trzeba też znać słabsze strony. Mniejsze spółki potrafią mocno skakać ceną, a po dużych wzrostach łatwo wsiąść do pociągu, który już odjechał. No i zamykanie się wyłącznie w granicach kraju zwiększa ryzyko - odrobina "świata": w portfelu działa jak pas bezpieczeństwa. W skrócie: tak, GPW jest miejscem dla drobnego inwestora, o ile traktujemy ją jak inwestowanie w realne firmy i gramy w długą grę, a nie w migające wykresy.
donald.pl: Czy zawód dziennikarza ekonomicznego ma więcej sensu niż dziennikarza sportowego? I czy ekonomiczny powinien być bogaty?
Szymon Machalica: Oba zawody mają sens, tylko grają w inne gry. Sport opowiada emocje i bohaterów dnia. Ekonomia tłumaczy mechanizmy, które dotykają portfeli i decyzji milionów, więc odpowiedzialność za słowo jest większa. Lubię powiedzenie, że trenerzy nie grają - i ono dobrze ustawia rolę: od dziennikarza nie oczekujesz, że będzie zawodnikiem, tylko że zrozumie grę, wytłumaczy zasady i wskaże, gdzie są faule.
donald.pl: A czy dziennikarz ekonomiczny musi być bogaty?
Szymon Machalica: Musi być niezależny, kompetentny i transparentny. Jeśli inwestuje - rozdziela role i ujawnia potencjalne konflikty.
donald.pl: A czym się różni od analityka giełdowego?
Szymon Machalica: Zdarza się, że ktoś nazywa mnie analitykiem, a to zupełnie inna robota. Analityk buduje modele, robi wyceny, wydaje rekomendacje. Korzysta z publicznych danych, narzędzi, rozmawia z zarządami w ramach regulacji - i porządkuje rynek liczbami. Im lepsze pokrycie analityczne, tym większa przejrzystość i niższy szum. W USA bywają analitycy-gwiazdy skupieni na jednej spółce przez lata - weźmy choćby Dana Ivesa przy Tesli - a u nas dopiero dojrzewamy do takiej rozpoznawalności.
donald.pl: Rzeczywiście, w Polsce prawie nie ma gwiazd tego rodzaju.
Szymon Machalica: Na razie nie. Tymcasem: dziennikarz ekonomiczny robi coś innego: selekcjonuje i układa informacje, wyciąga niuanse, wyjaśnia konsekwencje, czasem ujawnia nieprawidłowości. Zamiast przepisywać PR, ma łączyć kropki. U mnie wygląda to tak: czytam raporty banków i domów maklerskich, słucham zarządów, patrzę na dane - a potem destyluję to w tekście tak, żeby czytelnik nie musiał spędzać godzin w tabelach. To nie jest rola "od grania", tylko od tłumaczenia języka rynku na język codzienności.
donald.pl: A coś pomiędzy, influencerzy od finansów? 
Szymon Machalica: Oczywiście, że są. Tacy finfluencerzy - różni, od świetnych popularyzatorów po marketing przebrany za edukację - i są aktywni inwestorzy, którzy budują tezę i mówią o niej głośno, jak Bill Ackman czy Carl Icahn. Każdy z tych światów ma swoją funkcję, byle role były jasno odróżnione. Na końcu chodzi o to, żeby giełda w Polsce wyszła z niszy do mainstreamu - nie przez hałas, tylko przez sensowne tłumaczenie zjawisk. Od tego jest dziennikarstwo ekonomiczne.
donald.pl: Czy znasz przypadki leczenia się z uzależnienie od inwestowania? Daytrading to nie lotto, naprawdę można całymi dniami wpatrywać się w wyniki i popaść w uzależnienie
Szymon Machalica: Zacznijmy od nazewnictwa - i tu jestem radykalny, bo to dla dobra wszystkich. Klinicznie nie ma "uzależnienia od inwestowania", jest zaburzenie hazardowe. To, co w naszym światku bywa nazywane "uzależnieniem od tradingu", najczęściej jest po prostu hazard przeniesiony do aplikacji: dźwignia, CFD, szybkie emocje. Mechanizm wygląda podobnie: ktoś stawia duże pieniądze na ruch w jedną stronę, a potem dopowiada wykresowi historie o "mitycznym grubasie", który rzekomo "czyści" rynek. To wygodna opowieść, która pozwala nie widzieć własnego ryzyka - aż rachunek pokazuje zero.
donald.pl: A co to znaczy, że grubas czyści rynek?
Szymon Machalica: Przekonanie, że jakiś duży podmiot manipuluje ceną, żeby już niebawem mocno zarobić. To wygodne tłumaczenie, bo wyjaśnia zarówno spadki jak i wzrosty.
donald.pl: Wróćmy do pytania: czy znasz przypadki leczenia?
Szymon Machalica: Tak. Gdy trading zamienia się w hazard, ścieżka pomocy jest taka sama jak w innych uzależnieniach behawioralnych: terapia, praca nad nawykami, czasem grupy wsparcia. To nie jest wstyd, tylko higiena finansowa i psychiczna. A sam daytrading? To nie lotto, ale i nie hobby. W wersji profesjonalnej to domena prop-traderów i animatorów rynku - dyscyplina, procedury, kontrola ryzyka, infrastruktura. Tymczasem obiegowy obrazek to "gapienie się cały dzień w wykres i klikanie buy/sell". Ta różnica jest kluczowa. Inwestowanie to udział w realnych firmach i proces rozłożony na lata; hazard to pogoń za szybkim szokiem dopaminy. Warto nazywać rzeczy po imieniu, żeby nie mylić jednego z drugim.
donald.pl: Co było dla Ciebie największym pozytywnym zaskoczeniem w polskiej gospodarce po pandemii?
Szymon Machalica: Wzrost świadomości ekonomicznej. Po pandemii przeszliśmy przyspieszony, zbiorowy kurs praktycznej ekonomii. Zobaczyliśmy, czym jest inflacja i stopy, jak wyglądają gwałtowne spadki na rynkach i co znaczy ryzyko w portfelu. COVID i tąpnięcie giełd trafiły do głównych wydań wiadomości, a domy maklerskie notowały wysyp nowych rachunków. W praktyce nauczyliśmy się też, że nie wszystko da się wytłumaczyć jednym hasłem czy jednym programem - 800+ nie wywołało kolejnej fali inflacji i ma charakter prokonsumencki, ale o cenach decyduje miks czynników: energia, łańcuchy dostaw, polityka stóp. Najważniejsze jednak, że zniknęło poczucie "gwarancji" znanego świata. Bardziej liczy się odporność: poduszka finansowa, plan, elementarna wiedza o tym, co się posiada.
donald.pl: Czyli zbiorowo zmądrzeliśmy?
Szymon Machalica: Wydaje mi się, że trochę tak. I z tych zmian szczerze się cieszę, bo przypominają, że w życiu nie chodzi o to, żeby było jak dawniej, tylko o to, żeby umieć stać prosto, kiedy znów zawieje.
donald.pl: Współtworzysz
wydarzenie
, na którym będzie puszczany film
Big Short
. W powszechnej świadomości jest to jeden z dowodów, że nie warto słuchać analityków, bo sami bywają zaskoczeni kryzysem. Jak to skomentujesz?
Szymon Machalicha: Chociaż
The Big Short 
jest świetnym filmem, upraszcza wiele wątków i rozumiem, że część profesjonalistów kręci na to nosem. Ale to wciąż kino, nie raport biegłego. Film musi kondensować złożone mechanizmy do czytelnych scen, inaczej nie działa. I właśnie dlatego jest pożyteczny: popularyzuje temat giełdy, pcha go do mainstreamu, buduje język, którym da się o tym rozmawiać. Bądźmy radykalni w nazewnictwie dla dobra edukacji, ale nie wymagajmy od filmu z Ryanem Goslingiem aptekarskiej dokładności regulacji i modeli ryzyka - od tego są raporty i analizy. Te słowa kieruję głównie do środowiska, które ma mi za złe, że puszczamy ten tytuł szerokiej widowni.
donald.pl: A, czyli jednak ktoś tam sapie na taki dobór?
Szymon Machalica: Rok 2008 to nie był jeden błąd, tylko awaria wielu trybów naraz - od agencji ratingowych, przez modele, po bodźce instytucjonalne. Film uderza przede wszystkim w ratingi, bo taki ma klucz dramaturgiczny, ale dla mnie ważniejsze jest, że otwiera drzwi do rozmowy. I dlatego przed projekcją robimy debatę. Zaprosiłem Huberta Stojanowskiego - ekonomistę i komentatora, który sprawnie prostuje mity i trzyma nas przy faktach.
donald.pl: Ten taki duży łysy?
Szymon Machalica: Jeżeli chodzi o przymioty fizyczne, niektórzy używają takiego doboru słów. Zaprosiłem też Jakuba Mościckiego - autora "Nie inwestuj" i "Przepisu na leszcza", który ostrymi tezami testuje modne rynkowe opowieści; oraz Michała Gawła - jednego z najbardziej doświadczonych praktyków tradingu, który przekłada żargon na język początkujących. Dołączy też gość z sektora bankowego. Najważniejsze: robimy to dla ludzi, którzy nie znają się na giełdzie. Bez żargonu, po ludzku. Chcemy zdemokratyzować wiedzę, a nie grać panel dla starych wyjadaczy. Po debacie
The Big Short 
staje się nie tylko rozrywką, ale naturalnym domknięciem wątków - wiesz, na co patrzeć, co brać serio, a co zostawić jako konwencję kina.
donald.pl: Czy zauważyłeś rosną popularność typu inwestora survivalowca? Osób, które są przekonane, że nadchodzi dużo głębszy kryzys i grające pod niego?
Szymon Machalica: Zdecydowanie tak. Po pandemii, inflacji i wojnie łatwo sprzedać prostą obietnicę: "kup twardy metal, schowaj gotówkę, świat się wali". W centrum Warszawy widzę billboardy z hasłami o sztabkach i celebrytów w reklamach dilerów złota. Mechanizm jest ten sam, co u agresywnych brokerów CFD doklejających się do ekranów z notowaniami: gra na emocji, nie na procesie.
donald.pl: Czyli to kolejny chwilowy trend przebrany za głębszą mądrość?
Szymon Machalica: Złoto ma swoją rolę, ale nazwijmy rzeczy po imieniu. Jak przypominał John Bogle, złoto to aktywo spekulacyjne - nie pracuje, nie wypłaca dywidendy, nie tworzy przepływów pieniężnych. To magazyn strachu i część majątku "uśpiona" w metalu, który mógłby pracować w gospodarce. Dlatego jeśli ktoś chce mieć złoto, to raczej jako małą polisę, a nie fundament portfela. 5% - w porządku. Tapetowanie domu złotem, jak chcieliby niektórzy dilerzy - to już mrożenie pieniędzy. I tu jest sedno survivalizmu: światopogląd "na wieczny kryzys" bywa kosztowny: zamyka inwestora na rozwój firm i procent składany. A jeśli ktoś naprawdę wierzy w koniec systemu, to żadna aplikacja i żaden ETF go nie uratują - to już nie jest inwestowanie, tylko logistyka. Rozumiem potrzebę "posiadania czegoś twardego", ale bliżej mi do odporności finansowej: poduszka, sensowny plan i mały bezpiecznik w złocie - zamiast życia w trybie alarmu 24/7".
donald.pl: Ostatnie pytanie: czy powtórzy się szaleństwo na akcjach CD Projekt, kiedy przyjdzie czas na Wiedźmina 4?
Szymon Machalica: Może być gorąco, ale nie liczyłbym na kopię 1:1. Spółka odbudowuje zaufanie po huśtawce ostatnich lat, a marka Wiedźmin działa jak magnes. Jednocześnie inwestorzy są dziś mniej naiwni - pamiętają, jak kończy się kupowanie samych obietnic. Na razie nie ma oficjalnej daty premiery Polaris i wszystko wskazuje, że mówimy o horyzoncie raczej "nie wcześniej niż 2027", więc przed nami długi marsz marketingowy, w którym liczą się realne kamienie milowe: gameplay, stabilny build, twarda data, jasna komunikacja. Co z "mostem" w postaci nowego dodatku do Wiedźmina 3? Krążą takie nieoficjalne doniesienia, ale to na dziś plotki. Wiemy za to, że CDPR przesunął duży patch do W3 z funkcją cross-platform modów na 2026, co pokazuje, że zasoby są skupione gdzie indziej. To dobre przypomnienie, żeby chłodzić głowę i nie grać pod każdy szept. Przy dobrym reveal i wiarygodnej egzekucji emocje wrócą i kurs może reagować gwałtownie. Ale „szaleństwo” w starym stylu wymaga dziś czegoś więcej niż trailera - potrzebny jest produkt, który dowozi. Ja obstawiam raczej dłuższy, falujący hype niż jedną euforyczną kulminację.
 
 
 

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »

Źródła:

1. https://twitter.com/SzymonMachalic1/status/1975969118592364617https://twitter.com/SzymonMachalic1/status/1975969118592364617
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA