Logo
  • DONALD
  • LEKARZE ZWALNIAJĄ SIĘ ZE SZPITALI ZAKAŹNYCH, DOSTAJĄ NAKAZY PRACY, ALE NIE WRACAJĄ

Lekarze zwalniają się ze szpitali zakaźnych, dostają nakazy pracy, ale nie wracają

17.04.2020, 14:03
fot. EastNews
Jak alarmują media, w niektórych szpitalach zaczyna brakować rąk do pracy. Część personelu zaraziło się koronawirusem, inni przebywają na kwarantannie, z niektórych placówek lekarze po prostu odchodzą.
Gazeta Wyborcza
pisze o trudnej sytuacji 
w szpitalu w Raciborzu
, w którym leczonych jest około 100 pacjentów z koronawirusem.
Od początku epidemii odeszło stamtąd sześciu lekarzy
, a kilka dni temu ordynatorka oddziału zakaźnego. 
- Chodzi o to, aby jeden lekarz pracował w jednym miejscu, by ograniczyć liczbę jego kontaktów.
Lekarze, którzy odeszli, wybrali pracę w innych placówkach
- wyjaśnia 
Wyborczej
Ryszard Rudnik
, dyrektor raciborskiego szpitala. 
Wojewoda śląski
Jarosław Wieczorek
, korzystając ze swoich uprawnień, wydał więc pielęgniarkom i lekarzom
nakazy pracy
, m.in. w szpitalu w Raciborzu, ale też w Tychach, Częstochowie i Cieszynie. Jak wczoraj informował TVN24,
z 63 medyków wezwanych do pracy stawiło się tylko 17.
 
Podobna sytuacja miała miejsce
w Warszawie
. Wojewoda mazowiecki
Konstanty Radziwiłł
wystawił
100 nakazów pracy
w szpitalach i domach pomocy społecznych.
Do pracy zgłosiło się 15 osób. 
Według prawa istnieje tylko 
pięć powodów
, które zwalniają z obowiązku wykonania nakazu wojewody: ukończony 60. rok życia, orzeczenie o niezdolności do pracy, przewlekła choroba, ciąża i wychowanie dzieci (do 14. roku życia lub samotnie do 18. roku życia). Niektórzy powołują się więc na opiekę na dziećmi lub wysyłają zwolnienia lekarskie.
Zdaniem lekarzy
selekcja wyznaczanych do pracy mocno szwankuje
: nakazy w większości dostają osoby, które nie mogą pracować. Pozostali muszą liczyć się z
karami finansowymi
Osobom, które nie mają powodu i nie dostosują się do nakazu wojewody, grozi kara
od 5 do 30 tysięcy złotych.
Konstanty Radziwiłł, jak poinformowała jego rzeczniczka, wystawił już pięć kar pieniężnych w wysokości 5 tysięcy, kara podlega natychmiastowemu wykonaniu. 
Jak podkreśla
dr Łukasz Jankowski
, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, problemem jest też sposób wręczania nakazów:
najczęściej przynosi je policja
.
- Były przypadki, że działo się to w nocy. Widzieli to sąsiedzi. Nie tak to powinno wyglądać - mówi dr Jankowski. 
Przyznaje, że do Izby zwraca się wielu lekarzy, którzy proszą o pomoc. Tłumaczą, że w placówkach, do których są kierowani, nie ma odpowiednich zabezpieczeń. 
- Sporo lekarzy pyta też o to,
czy mają jechać do danej placówki, skoro nie zapewnia się im odpowiedniego zabezpieczenia
. Boją się o swoje zdrowie i życie, które powinno być chronione. 
Niektórzy wojewodowie, zamiast nakazów, póki co wysyłają tylko
prośby o ochotnicze podjęcie działań
. Do lekarzy, pielęgniarek, położnych i fizjoterapeutów zwróciła się np. wojewoda podkarpacki
Ewa Leniart
-
Ta prośba ma charakter prewencyjny.
Chcemy wiedzieć, na kogo możemy liczyć, bo nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja epidemiologiczna. Może zdarzyć się tak, że w jakiejś placówce potrzebne będzie wsparcie personelu. Wówczas będziemy wiedzieć, do kogo możemy się zwrócić - tłumaczy rzeczniczka wojewody,
Małgorzata Waksmundzka-Szarek
.
Informuje, że w województwie nie został wydany żaden nakaz pracy dla lekarzy czy pielęgniarek.
Tymczasem
Bartek Fiałek
, lekarz, przewodniczący Kujawsko-Pomorskiego Związku Zawodowego Lekarzy alarmuje, że coraz więcej młodych lekarzy mówi otwarcie o tym, że chciałoby wyjechać do pracy w innym kraju:
Zobacz też: 

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA