
fot. East News / AMW Rewita / X
Paulina Hennig-Kloska
z Polski 2050 odniosła się na antenie Radia Zet do doniesień dotyczących
córki polityka PSL
, która została powołana na stanowisko wiceprezesa KGHM, wywołując falę krytyki wobec obecnego rządu. Szefowa resortu klimatu i środowiska przyznała, że sama swoją rodzinę trzyma z dala od publicznych stanowisk, ale "dzieci polityków też mają prawo gdzieś pracować".
W poniedziałek na stanowisko wiceprezesa do spraw aktywów zagranicznych powołano
Annę Sobieraj-Kozakiewicz
, córkę podkarpackiego polityka PSL i doradcy społecznego Władysława Kosiniaka-Kamysza - Dariusza Sobieraja. Wywołało to wiele komentarzy i wątpliwości co do
transparentności
konkursów w państwowych spółkach, która jest jednym z elementów umowy koalicyjnej.
Sprawę komentowała wczoraj Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
- Ja trzymam rodzinę daleko od polityki i publicznych stanowisk, ale
dzieci polityków też mają prawo gdzieś pracować
- stwierdziła.
-
Powinno się oczywiście oceniać kompetencje
. Podstawą do podjęcia decyzji nie powinno być żadne pochodzenie, tylko kompetencje i doświadczenie - dodała.
Na pytanie, czy nie pochwala w takim razie tej decyzji, nie chciała jednak odpowiedzieć jednoznacznie.
- To jest napiętnowane politycznie, często w sposób zasadny - przyznała.
Szefowa resortu klimatu i środowiska dodała również, że w drugiej części kadencji rząd szczególnie będzie chciał realizować zapisy umowy koalicyjnej, która dotyczy transparentności konkursów w spółkach Skarbu Państwa. Prowadząca rozmowę Beata Lubecka zauważyła wówczas, że dziennikarze Onetu
próbowali dowiedzieć się, ilu było kandydatów na stanowisko
, które otrzymała córka polityka PSL, ale nie otrzymali odpowiedzi.
-
Konkursy powinny być transparentne
i powinny być organizowane zgodnie z duchem konkursu a nie politycznym wskazaniem - odpowiedziała Hennig-Kloska.