Do Sejmu trafił projekt nowelizacji Kodeksu pracy. Oferty pracy tylko z podanym wynagrodzeniem

złożyli do Sejmu

zgodnie, z którą za publikowanie przez firmy

Pomysł zmian w Kodeksie pracy idący w tym kierunku pojawił się już w marcu tego roku, w trakcie przerzedniej kadencji Sejmu. Posłowie nie zdążyli go jednak przegłosować.

Wiadomo, że wiceminister pracy wypowiadał się o nim w przychylny sposób:

- Oficjalnego stanowiska rządu nie ma

- mówił wówczas wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.

Na czele parlamentarzystów z klubu PO-KO, którzy przedłożyli propozycję zmian do Sejmu, stoi poseł Witold Zembaczyński.

- Od jednej osoby, z którą konsultowałem ten projekt, usłyszałem, że została nawet zapytana wprost: Za ile najmniej byłaby pani w stanie pracować?

- tak uzasadnił projekt parlamentarzysta.

- To obok pytania kobiet o plan założenia rodziny drugi ze współczesnych grzechów pracodawców, praktykowany zarówno w czasie rozmów kwalifikacyjnych, jak i kontynuacji zatrudnienia - dodawał.

Według propozycji posłów, oprócz

Autorzy chcą również, by w przypadku zamieszczenia widełek wynagrodzenia pracodawca musiał również dodać, że kwota ta podlega negocjacji.

"Rekruterzy i pracodawcy uznają często pytanie dotyczące wynagrodzenia, jednej z podstawowych dla poszukującej zatrudnienia osoby kwestii, za przejaw braku kultury, roszczeniowości albo arogancji" - wskazują autorzy nowelizacji Kodeksu pracy.

Parlamentarzyści powołują się w uzasadnieniu także na raport portalu Pracuj.pl, w którym prawie

Według posłów PO-KO, dzięki zmianom kandydaci będą mogli zadecydować, w której rekrutacji chcą wziąć udział, która odpowiada im finansowo. Dzięki temu rekrutacje będą szybsze i tańsze.

Zobacz też: