Bosak tłumaczy, że mikrokawalerki to nie patologia, tylko "zaspokajanie popytu rynkowego"

opublikował

w głównej mierze dotyczący sytuacji na rynku nieruchomości. Lider Konfederacji mówi w nim m.in. o postulatach ugrupowania dotyczących "mieszkań tańszych o 30%", ale również o trendzie na mikrokawalerki, który jego zdaniem nie jest "patodeweloperką" a "zaspokajaniem popytu rynkowego".

Według Bosaka praktyki uznawane dziś za patodeweloperkę, jak np. duże zagęszczenie budownictwa to "nie są nowe zjawiska". Podkreśla, że trzeba walczyć z obchodzeniem prawa budowlanego, ale jednocześnie krytykuje obowiązujące dziś przepisy, które nie pozwalają na budowanie mieszkań poniżej 25 metrów kwadratowych.

- Jeśli jednak ktoś ewidentnie łamie lub obchodzi przepisy budowlane, to trzeba z tym walczyć. Natomiast

sytuacji, w którem ktoś optymalnie wykorzystuje dostępną powierzchnię, bo na przykład dobrze sprzedają się mu mikrokawalerki.

- mówi Bosak.

Próg 25 metrów kwadratowych jest według niego "wysoki", a minimalny rozmiar mieszkań powinien być raczej "konkluzją dyskusji architektów".

-  Trzeba stworzyć przepisy, które dopuszczą powstawanie mniejszych mieszkań. Jeśli ktoś chce mieć małe, ale tanie mieszkanie, powinien mieć taką możliwość. Zablokowanie tego zjawiska jest irracjonalne.

ani patologicznym.

- Deweloperzy bez przerwy badają, na co jest popyt na rynku. To przede wszystkim kształtuje ich ofertę. A popyt na mikrokawalerki wynika z tego, że zmienia się styl życia. Statystycznie później wchodzimy w związki małżeńskie, mamy mniej dzieci niż poprzednie pokolenia. Dodatkowo rząd ściągnął do Polski miliony migrantów i uchodźców, którzy przecież często przyjeżdżają bez rodzin. Mamy mnóstwo ludzi, którzy żyją samotnie.

, wprowadzając zakazy rynkowe - mówi Bosak.

Jak podkreśla, odgórne zablokowanie budowy mikrokawalerek

osób, których nie stać na mieszkanie. Dlatego trzeba raczej zastanowić się, co zrobić aby mieszkania były tańsze. Nie potrafi jednak jednoznacznie wskazać, na czym Konfederacja oparła swój postulat

. Tłumaczy, że "30% to sumaryczny szacunek kosztów wszystkich regulacji, które w ostatnich dziesięcioleciach przyjęły polski rząd i Unia Europejska", ale z drugiej strony podkreśla, że Konfederacja "nie przesądza, co wydarzy się na rynku".

- Równocześnie podkreślamy, że nikomu nie zamierzamy nic dać. Mówimy jedynie, że jeżeli nasz program zostanie zrealizowany, to spadek cen będzie możliwy - wyjaśnia. 

Bosaka zapytano także o pustostany i skupowanie mieszkań przez inwestorów. Polityk podkreślał, że właściciele mieszkań sami powinni móc decydować, jak rozporządzać swoją własnością. Podkreśla, że "rynek najmu trzeba ucywilizować", ale zwraca też uwagę na zbyt duże prawa lokatorów. Jak podkreśla, ci, którzy wprowadzają się do mieszkania, a następnie za nie nie płacą to "oszuści i złodzieje". 

- Rynek najmu pod tym względem należy ucywilizować, wprowadzając nowe reguły - jeśli nie płacisz, opuszczasz mieszkanie. A właściciel ma prawo oczekiwać pomocy policji. Oczywiście można ustanowić jakiś tygodniowy czy miesięczny termin opuszczenia lokalu, żeby nikt nie został wyrzucony na bruk z dnia na dzień. Ale nie może być tak, że właściciel musi iść do sądu, aby uzyskać nakaz eksmisji i procesować się dwa lata albo dłużej. To skandaliczne przyzwolenie na czasową kradzież własności prywatnej - mówi Bosak. 

Dodaje też, że "właściciel powinien mieć prawo do szybkiego usunięcia lokatorów, którzy mu nie płacą". 

- 

Można to obwarować dodatkowymi regulacjami, ale one nie mogą odwracać logiki stosunku właściciel-najemca.

Zobacz też: