
fot. Facebook @miasteczkostudenckieagh
W zeszłym tygodniu władze
Akademii Górniczo-Hutniczej
w Krakowie zdecydowały o tymczasowym ograniczeniu wstępu do strefy rekreacyjnej na Miasteczku Studenckim, gdzie co czwartki odbywają się imprezy studenckie. Powodem miała być impreza z poprzedniego tygodnia, która zakończyła się brawurową
kradzieżą koparki
i interwencją ochrony.
Studenckie czwartki
są hucznie obchodzone w całej Polsce, a na kampusie AGH stały się tradycją. Studenci imprezują wówczas w specjalnej
strefie rekreacyjnej
z grillem. Krakowskie media donoszą jednak, że pierwsza impreza, która odbyła się 3 października nieco wymknęła się spod kontroli.
Z relacji Radia Kraków wynika, że w nocy z 2 na 3 października na Miasteczku Studenckim
pojawiło się tak wielu studentów, że frekwencja przekroczyła tę z Juwenaliów
. Poza studentami AGH w stefie rekreacyjnej imprezowali również studenci z innych uczelni, pojawiły się również osoby niepełnoletnie oraz kibice, bo tego dnia odbywały się derby między Wieczystą a Wisłą.
Podczas imprezy kilku studentów, w tym jeden w bluzie Uniwersytetu Ekonomicznego,
uruchomiło i ukradło koparkę
stojącą na pobliskim placu budowy. Studenci mieli przez pewien czas jeździć maszyną, wszyscy byli pod wpływem alkoholu, musiała interweniować ochrona miasteczka studenckiego.
Nagranie z zajścia opublikowały lokalne media
.
Przed imprezą w kolejny czwartek władze AGH zdecydowały więc, że wstęp do stefy rekreacyjnej będą mieli wyłącznie osoby
"posiadające kartę mieszkańca Miasteczka Studenckiego AGH lub ważną legitymację studencką AGH"
. Dodatkowo wprowadzono dodatkową ochronę, która weryfikowała dokumenty.
"Zmiany zostaną wprowadzone w trosce o bezpieczeństwo studentów oraz mieszkańców Miasteczka" - poinformowano.
Komunikat wywołał
wiele emocji i komentarzy wśród studentów
.
"Tak umiera legendarny klimat tego miejsca. Ogromna szkoda" - pisano w komentarzach.

fot. Facebook
Nie wiadomo jeszcze, czy ograniczenia zostaną wprowadzone na stałe. Według rzeczniczki AGH Anny Żmudy-Muszyńskiej, póki co ma to być jednorazowy przypadek, ale władze - w trosce o bezpieczeństwo - nie wykluczają tego typu działań w przyszłości.