Marsz Niepodległości bez większych awantur, część osób brzydko krzyczała na Bosaka

Przez Warszawę pod hasłem "

" przeszedł tegoroczny

. Rozpoczął się on o godzinie 14 na Rondzie Dmowskiego. Organizatorzy zapowiadali, że tegoroczną edycją chcą wyrazić sprzeciw wobec planów federalizacji Unii Europejskiej. Uczestnicy mają ze sobą flagi narodowe, część nosi biało-czerwone opaski na ramionach.

Tuż przed startem na Rondzie Dmowskiego przemawiał także jeden z liderów Konfederacji

Mówił o tym, że należy walczyć o polską niepodległość.

- Musimy stanąć w obronie polskiej niepodległości. Ona nie obroni się sama. (...) niepodległość polega na tym ze w kluczowych sprawach decydujemy sami - przekonywał Bosak.

Jego wystąpienie nie spodobało się jednak przedstawicielom Obozu Radykalno-Narodowego, którzy wznosili krzyki obrażające Bosaka i Konfederację:

- 

 - krzyczeli.

Inni narodowcy wznosili w stronę Bosaka okrzyki "

"

Grupa uczestników Marszu Niepodległości w Warszawie jeszcze przed jego rozpoczęciem

. Zdeptane flagi przypięto następnie do ciężarówki, która jest częścią pochodu.

Marsz Niepodległości próbowali także zakłócić

. Ostatecznie zostali wyniesieni przez funkcjonariuszy policji. Na transparentach trzymanych przez protestujących pojawiały się hasła o "kryzysie klimatycznym napędzającym faszyzm".

Pojawiły się już pierwsze szacunki dotyczące liczby osób zgromadzonych na marszu. Według prezydenta Warszawy zgromadził on około

. 

- Sytuacja na ulicach Warszawy jest pod kontrolą, jest spokojna. Obserwujemy marsz narodowców przez cały czas.

. Oceniamy ten marsz na mniej więcej 40 tys. uczestników - powiedział włodarz miasta.