Logo
  • DONALD
  • ZABRAŁ PSY, ŻEBY URATOWAĆ JE PRZED ŚMIERCIĄ, ZOSTAŁ OSKARŻONY O KRADZIEŻ

Zabrał psy, żeby uratować je przed śmiercią, został oskarżony o kradzież

21.05.2019, 11:45


Edycja: pojawiły się zastrzeżenia co do wiarygodności Konrada Kuźmińskiego. Więcej:
Konrad Kuzminski
w lipcu ubiegłego roku w środku lata
uratował 6 psów przywiązanych łańcuchami do bud.
Właściciel przy 35-stopniowym upale nie zapewnił zwierzętom odpowiednich warunków. Nie miały one ani wody ani pożywienia. Mężczyzna odebrał psy właścicielowi w asyście dwóch funkcjonariuszy policji.
Kuzmiński poinformował na Facebooku, że
w czwartek został zatrzymany w tej sprawie przez policję.
"Powodem zatrzymania miał być fakt, że nie stawiłem się na komendę do Zgorzelca
w celu złożenia zeznań w charakterze podejrzanego o popełnienie dwóch przestępstwa - kradzieży 3 umierających na oczach oprawcy psów oraz naruszenia miru domowego farmy fotowoltaicznej"
- napisał na Facebooku.
Konrad spędził "40 godzin na dołku":
"W sprawie tej prokuratura wezwała mnie w kwietniu br. wyłącznie jeden raz, ale ponieważ nie mogłem się stawić, mój obrońca usprawiedliwił tą nieobecność, podając jej poważne przyczyny. Ponadto mój obrońca również telefonicznie skontaktował się z prowadzącym postępowaniem i ustalił, że o innym terminie mojego przesłuchania w tej sprawie zostaniemy powiadomieni odrębnym pismem. Niespodziewanie, w czwartek zatrzymała mnie policja podając, jako przyczynę tego zatrzymania, moje niestawiennictwo. Zatrzymano mnie o 22:15 na Komisariacie I Policji w Jeleniej Górze, umieszczono w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych, odebrano mi telefon i tam oczekiwałem na dalsze rozwój wypadków.
Podam w skrócie, że przebywałem w niewielkiej celi, bez światła, na zabrudzonym łóżku, bez jakiegokolwiek pożywienia i wody, bez możliwości dostępu do podstawowych środków higienicznych
i czystej odzieży, w tym nawet bez papieru toaletowego.
Pouczono mnie, że pragnienie swoje mogę ugasić "wsadzając pysk pod kran w kiblu"
- dodaje.
"Rano mój obrońca skontaktował się ze służbami prowadzącymi sprawę i dowiedział się, że nie jest wiadome, kiedy zostanę przesłuchany.
O 10:00 rano zostałem przetransportowany "na dołek" do Zgorzelca, gdzie dopiero po 15:00 przystąpiono do czynności mojego przesłuchania, które trwało około 2 godziny.
Po złożeniu szczegółowych wyjaśnień dowiedziałem się, że muszę nadal pozostać w celi, bo prokurator Agnieszka Kwaśniak w sobotę, czyli dzień wolny od pracy, miała potrzebę spotkania się ze mną w niewiadomym celu oraz, że odbierają mój telefon"” – dodaje.
W sobotę na spotkanie z prokurator Kuzmiński został przetransportowany do Prokuratury Rejonowej w Zgorzelcu "w kajdanach na nogach i rękach":
"
Następnego dnia, czyli dzisiaj, o godzinie 12 zostałem w kajdanach na nogach i rękach - jak sprawca szczególnie niebezpieczny, zawieziony do Prokuratury Rejonowej w Zgorzelcu.
Tam od prokurator Kwaśniak usłyszałem, że „nie ma do mnie żadnych pytań” i chciała mi tylko wręczyć pismo o oddaniu mnie pod dozór policji 3 razy w tygodniu.
Spotkanie trwało +/- 5 minut. Po wizycie u prokuratora odzyskałem po 40 godzinach swoją wolność, stojąc bez telefonu kontaktowego, brudny, śmierdzący i zmęczony przez budynkiem Komendy Powiatowej Policji w Zgorzelcu. Do domu miałem 70 km…
" - pisze.
"Upubliczniam Państwu fotografie zwierząt, które uratowałem wraz z moimi współpracownikami z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, upubliczniam również postanowienie o przedstawieniu zarzutów, a także mój wizerunek w kajdanach po 40 godzinnym przetrzymywaniu mnie w izbie zatrzymań.
Naszemu wymiarowi sprawiedliwości niewiele brakuje do systemu białoruskiego. Prawa zwierząt wciąż są gwałcone, a oprawcy stają się osobami pokrzywdzonymi"
.
 

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA