
fot. East News
The Guardian podaje, że
230 podopiecznych jednego z przedszkoli w Chinach
zatruło się serwowanymi tam posiłkami. Chodzi o placówkę w chińskiej prowincji Gansu, graniczącej z Mongolią.
Według ustaleń tamtejszych służb do posiłków
dodawano przemysłową farbę ołowiową
. Dyrektor placówki miał zdecydować się na taki krok, by
zachęcić dzieci i ich rodziców do skorzystania z jej usług
. W ten sposób posiłki miały wyglądać bardziej zachęcająco.
Sprawa miała miejsce na początku miesiąca, jednak dopiero teraz sprawa ujrzała światło dzienne. Ustalono także, że władze placówki dopuściły się tuszowania sprawy. Zatrudniony w przedszkolu kucharz miał przez internet zamówić specjalny pigment, który następnie dodawał do posiłków. Co istotne na opakowaniu produktu było napisane, że
"nie nadaje się on do spożycia"
.
W jednym z zamówionych przez kucharza pigmentów stwierdzono
przekroczenie dozwolonego poziomu ołowiu o ponad 400 tys. razy.
Wcześniej placówka miała korzystać z innych barwników do żywności, jednak ostatnie zdecydowano się na "jaśniejsze" barwy, nie zważając przy tym na szkodliwość produktu.
Zatrucie ołowiem stwierdzono u 247 osób, w tym personelu przedszkola oraz dyrektora placówki. Występowały u nich bóle brzucha, nudności, a także zabarwienie zębów na kolor czarny.
Guardian podaje, że aresztowano sześć osób - pracowników przedszkola oraz dyrektora placówki. Wobec 27 kolejnych osób toczą się także postępowania dyscyplinarne.
W tuszowaniu sprawy miał brać udział także
lokalny szpital oraz służby sanitarne
. Wyniki badań krwi przynajmniej dwojga podopiecznych placówki zostały tak zmanipulowane, by wykazywały mniejszy poziom stężenia ołowiu w organizmie. Podobnie było z próbkami do badań laboratoryjnych, które miały być pobierane w ten sposób, by wykazywały mniejsze stężenie ołowiu.

O s