Logo
  • DONALD
  • ROZMAWIAMY Z TRENEREM PERSONALNYM I PYTAMY, CZY TO FAJNY ZAWÓD, CZY MAJĄ ZWIĄZEK ZAWODOWY I ILE BIERZE NA KLATĘ

Rozmawiamy z trenerem personalnym i pytamy, czy to fajny zawód, czy mają związek zawodowy i ile bierze na klatę

20.01.2021, 02:00
 
 
Damian Zdanikowski jest byłym zawodnikiem, specjalizuje się w sportach walki, szczególnie MMA i boksie. Prowadzi zajęcia lub trenuje pojedyczne osoby od 14 lat.


donald.pl: ile bierzesz na klatę?


Damian: Strasznie dawno nie trenowałem tych mięśni w tym ćwiczeniu, ale zdarzało się całe nieimponujące 120kg.


donald.pl: Jesteś trenerem na całego, czy ciągniesz dwie roboty?


Damian: Ja na całego, nie zajmuję się niczym innym.


donald.pl: A takie trenerowanie to
oblegany zawód, czy właśnie odwrotnie, brakuje osób pokazujących jak się ruszać?


Damian:  Nie mam danych, ale sądzę, że tak. Próg wejścia jest ogromnie niski - to dobrze i niedobrze. dobrze, bo masz szansę szybko zacząć, a doświadczenie w pracy z ciałem, z dużą ilością klientów jest bezcenne. Niedobrze, jeśli nie uczysz się na błędach i nie rozwijasz, a tym zawodzie musisz się rozwijać, bo masz do czynienia z żywym człowiekiem. Jest coś specyficznego w tej branży, coś co podsycają fitnessowi influencerzy wysmarowani oliwką i świecący pięknymi wybielonymi zębami, którzy nie radzą sobie z własnym narcyzmem. Zawód trenera personalnego ściąga ludzi z prawicowo-wolnościowymi poglądami, którzy uwewnętrzniają staro-grecki mit o drodze samorozwoju, która wiedzie poprzez pracę nad ciałem na sam szczyt Olimpu i bycie tym, kim chcesz.


donald.pl: A ile się zarabia, poza tym, że różnie?


Damian: Z mojego doświadczenia od 8000 zł do 11 000 zł.


donald.pl: A właściwie jak trafiłeś do tego zawodu? Rzuciłeś pracę w korporacji czy jak było w twoim wypadku?


Damian:  Byłem nadpobudliwym dzieckiem. Sport dawał mi przyjemność i ukojenie, jakiś rodzaj bezpieczeństwa i bańkę swojego świata. Trochę tak jak książki, komiksy, bajki w tv, ale dużo, dużo bardziej. Trenowałem piłkę nożną, pływanie, tenisa stołowego, trochę biegi średniodystansowe. Pod koniec gimnazjum zacząłem rozrabiać, co jak sądze było reakcją na dręczenie mnie przez silniejszych rówieśników. W liceum obejrzałem film "Klatka" i postanowiłem, że będę trenował Brazylijskie jiu jitsu i Vale Tudo (dziś to się nazywa MMA). Były to początki tego sportu w Polsce i na treningi musiałem dojeżdżać 30 km do pobliskiego większego miasta. Zajarało mnie najpierw jiu jitsu, a potem MMA. Jeszcze przed maturą otworzyłem klub w moim rodzinnym mieście.


donald.pl: Brzmi jak początek filmu, na którym chłopak nie chce walczyć, ale potem wygrywa w nielegalnych walkach dzięki sile miłości.


Damian: Trochę zwyczajniej: potem przeprowadziłem się do Warszawy i zacząłem studiować wychowanie fizyczne. Następnie zawody amatorskie, zawodowe walki. W międzyczasie prowadziłem moją małą sekcję i pracowałem na bramce. Trenowanie ludzie sprawiało, że byłem lepszym zawodnikiem i miałem inną, szerszą perspektywę niż osoba, która tylko ćwiczy. Na studiach zrobiłem pierwsze uprawnienia trenerskie i instruktorskie. Zrezygnowałem z pracy na bramce i zacząłem pracować jako trener personalny w sieciówkach fitness.


donald.pl: Czyli masz pracę idealną, w której spotykasz ludzi, żyjesz sportem i jeszcze zarabiasz. Są jakieś wady?


Damian:  Moje zawodowe zmory przenikają się z osobistymi. Największe to symptomy wypalenia zawodowego, które pojawiają się raz na jakiś czas. Trudny jest nienormowany czas pracy, który zaburza rytm dobowy, zmęczenie empatią ( tak, jest takie pojęcie w psychologii) Zmorą, stresem, ale też poczuciem straty, porażki są odejścia klientów - te "naturalne" i te nieudane. I na końcu, z tych osobistych - pogorszająca się wraz z wiekiem sprawność (to już kwestia moich perypetii zdrowotnych - nazwijmy to tak, że boli mnie tu ówdzie, całkiem często). Zmora duża, systemowa - czyli powiększające się do absurdalnych rozmiarów opłaty ryczałtowe za możliwość prowadzenia treningów personalnych. Trener zatrudniony w sieciówce, na śmieciówkę lub B2B - użycza wizerunek, widnieje w grafiku pracy - zarabia w niej kilka razy mniej niż musi miesięcznie płacić za tzw. karnet trenerski.


donald.pl: Czekaj, trenerzy i trenerki chodzą na siłownię tak jak klienci, tylko płacą znacznie więcej? W nagrodę mogą zarobić to co mogą i zdążą?


Damian: Tak.Karnet trenerski lub tzw. ryczałt to taki karnet jak dla klienta, tylko 10 razy droższy. Dodatkowo jest w umowie długoterminowej. Jest to opłata za możliwość indywidualnej pracy klientami, niezależnie ilu tych klientów miesięcznie masz.


donald.pl: Ok, czyli jeszcze jeden zawód, który wykonuje się jak etatowy pracownik, ale jest się "partnerem" zamiast pracownikiem? Czy kto właściwie jest tu szefem?


Damian: Szefem poniekąd jest Benefit Systems. Chcąc rozpocząć pracę w zawodzie w 90% przypadków trafisz na grupę Benefit. Nie ma innej poważnej sieci, która lub które stanowiły by przeciwwagę. Są pojedyncze kluby lub malutkie studia treningu, ale to margines.


donald.pl: Benefit Systems to ci od karty Multisport. Czyli jak ktoś ma kartę Multisport to jest klientem Benefit Systems?


Damian: Pośrednio i w uproszczeniu, ale tak.


donald.pl: To dobrze czy źle? W sensie, każdy "chce mieć multisporta", ale z twojej perspektywy?


Damian: Kiedy jesteś młodym trenerem, chcesz wejść na rynek, to napotykasz na ogromny próg wejścia. I nie chodzi o to czy jesteś gotowy i masz kompetencje. Zanim zbudujesz sensowną bazę klientów, co często trwa lata - musisz prawie od razu zacząć płacić twojemu pracodawcy. A pracodawca nie musi nic nikomu udowadniać (mam na myśli dowożenie jakości i dobrej usługi) bo kontroluje cały rynek i np. może pozwolić sobie na olewanie remontów, rzadsze sprzątanie, serwis i modernizacje maszyn.


donald.pl: I nie ma od tego ucieczki?


Damian: Można iść do malutkiego studia albo poćwiczyć w parku przy dobrej pogodzie, ale ogólnie nie. Potrzebne jest stałe miejsce, grafik, sprzęt. Postępuje monopolizacja, a monopolista dyktuje warunki. Na przykład oczekuje, że będziesz się szkolił. Ale albo zrobisz to gdzieś na własną rękę albo w akademii Zdrofit, czyli znowu płacisz szefowi za możliwość rozwoju i pracy. A Zdrofit jest największą siecią siłowni, która należy też do Benefit Systems.


donald.pl: Uporządkujmy: mulisport to Benefit Systems i sieć Zdrofit to Benefit Systems. W 2021 roku dostali nawet karę za praktyki monpolistyczne od prezesa Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Jakie to ma jeszcze konsekwencje?


Damian: Na przykład sieć przeczołgała nas trochę w czasie pandemii. Kluby zostały zamknięte. Zostały uruchomione platformy treningów online jako jakaś forma alternatywy. Pracownicy nie zostali zaangażowani do tej formy treningu, jednocześnie zostali bez pensji, jedynie z bodajże jednorazowym świadczeniem z Zus. Mimo wszystko większość osób w całej sieci zdecydowała się zostać w klubach. Bez pensji, bez świadczeń, bez darmowego "dziękuję". No i nie za bardzo istnieje komunikacja, bo nie trzeba się z nami, czyli z instruktorami liczyć.


donald.pl: I co z tym zrobisz albo zrobicie?


Damian: Związek zawodowy. 


donald.pl: Istnieje związek zawodowy instruktorów sportowych?


Damian: Tak, chociaż jesteśmy w przedszkolu tego związku. Związek zawodowy trenerów personalnych. Jest nas trochę ponad 200 osób, mamy reprezentację prawną i dopiero się uczymy co i jak, ale pierwszy krok za nami.


donald.pl: A właściwie na co liczycie?


Damian: Jeżeli połowa instruktorów i instruktorek dołączyłaby do tego związku, to z taką liczbą pracodawca musiałby się liczyć. To trudne, bo w naszym środowisku jest dużo indywidualizmu. Inne tematy to jak w wielu innych miejscach: wywalczenie podmiotowości pracownika, lepszych pieniędzy i warunków.


donald.pl: Dobra, a są jakieś zalety tej pracy?


Damian: Są też momenty satysfakcji, poczucia sensu i słuszności tego co się robi. Czasem mocuje się z wypaleniem zawodowym, a czasem ma się poczucie, "mokry sen trenera", że wszystko idzie super. Mam na myśli skalibrowaną ilość pracy, drobne sukcesy podopiecznych, które zlepiają się w większy sukces.


donald.pl: Kim są twoi klienci?


Damian: Głównie pracownicy korporacji, raczej 30+ i ich dzieci. Jest też młodzież i półprofesjonalni albo amatorscy sportowcy chcący popracować nad swoim przygotowaniem fizycznym. Czasem osoby starsze, a czasem osoby, które chcą się nauczyć sportów walki. Czasem chodzi o przysłowiowe oderwanie się od biurka, obudowanie mięśniami kręgosłupa, czasem o poprawę sprawności, budowę mięśni i redukcję tkanki tłuszczowej.Taki rodzaj różnorodności osób i celów bardzo mi odpowiada.


donald.pl: No to siły, cierpliwości i zdrówka. Dzięki za rozmowę.


Damian: Dzięki!

 

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA