Logo
  • DONALD
  • KULISY "LIBACJI NA SKWERKU": TO CZĘŚĆ DZIENNIKARSTWA NA AKORD, BYLE SPEŁNIĆ NORMY

Kulisy "Libacji na skwerku": to część dziennikarstwa na akord, byle spełnić normy

21.08.2020, 11:19
Gazeta Wrocławska
Dziś mija
10 lat od publikacji artykułu
Libacja na skwerku
na stronie
Gazety Wrocławskiej
. Z tej okazji
Super Express
opisał, jak wyglądały
kulisy powstania słynnego tekstu
.
W 2010 roku
Gazeta Wrocławska
stawiała pierwsze kroki w sieci. W ramach podboju internetu postanowiono, że na stronę gazety musi trafiać dużo treści. Dyżurny dziennikarz był zobowiązany
tworzyć po 4 artykuły lub depesze na godzinę
, pracując na 12-godzinnych zmianach. Tematy miały dotyczyć życia Wrocławia.
"Część dziennikarzy mówiła czasami, że
nie ma o czym pisać
, bo w takim mieście jak Wrocław
nie zawsze w ciągu godziny dzieją się 4 zdarzenia
. Przeważnie pisaliśmy o wypadku (stłuczce), czasami o płonącym kuble na śmieci, a zdarzało się, że i o ściąganiu kota z drzewa” - opisuje w
Super Expressie
Marcin Torz
, były dziennikarz 
Gazety Wrocławskiej
.
Autorką artykułu o libacji była
Martyna Jurkiewicz
, wówczas 22-letnia początkująca dziennikarka, która na potrzeby pracy w internetowym wydaniu
Gazety Wrocławskiej
przyjęła pseudonim
MJU
.
Redaktorka wspomina dzień, w którym doszło do libacji.
"Na jednym z dyżurów
znowu nic się nie działo
, nie dało się napisać 4 depeszy na godzinę przez 12 godzin, co nie spotkało się ze zrozumieniem przełożonego. Trzeba napisać depeszkę, to trzeba" - relacjonuje presję, z jaką zmagała się
21 sierpnia 2010 roku
.
Dziennikarka zadzwoniła na policję i cierpliwie dopytywała o jakiekolwiek zdarzenia we Wrocławiu. Jej rozmówca zapewniał, że nic się nie dzieje, aż w końcu uległ i
powiedział jej o ostatniej interwencji
.
Tak powstał artykuł, którego treść wspomina się do dziś:
"Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parków grupka mężczyzn pije alkohol. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma".
Napisana przez dziennikarkę "depesza" została sprawdzona i opublikowana przez redaktora
Gazety Wrocławskiej
. Niedługo potem "Libacja" zaczęła
bić rekordy popularności
i przeszła do historii internetu.
"Co chwila ktoś dzwonił: znani ludzie, telewizje, dziennikarze. Większość się śmiała" - opisuje 
Super Express
.
Autorka artykułu niedługo potem odeszła z redakcji. Obecnie jest mamą. Startowała na sołtysa miejscowości, w której mieszka, ale póki co udziela się jako przewodnicząca koła gospodyń wiejskich.
"Libacja" pozostaje
jednym z najpopularniejszych artykułów
na stronie
Gazety Wrocławskiej
.
Zobacz też:

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA