Logo
  • DONALD
  • PRODUCENT SŁYNNYCH ALKOTUBEK MA NIEZŁY OBRÓT W TURCJI I NARZEKA, ŻE W POLSCE WYBUCHŁA TAKA AFERA

Producent słynnych alkotubek ma niezły obrót w Turcji i narzeka, że w Polsce wybuchła taka afera

25.10.2025, 16:15
Fot. Facebook @Pola. Zabierz ją na zakupy / X @16Zosiaa
W mediach znów zrobiło się głośno o słynnych
alkotubkach
, które rok temu pojawiły się w polskich sklepach, wywołując wiele krytycznych komentarzy. Okazało się, że obecnie są one dostępne w sklepach w Turcji. Właściciel firmy w rozmowie z Portalem Spożywczym przyznaje, że produkt sprzedawany jest za granicą i narzeka, że tylko w Polsce tubki okazały się nielegalne.  
Rok temu
w polskich sklepach pojawiły się alkohole w tubkach Voodoo Monkey wyglądające jak popularne owocowe musy dla dzieci. Tzw. alkotubki wywołały wiele komentarzy w sieci, a sprawę tę nagłaśniali aktywiści, m.in.
Jan Śpiewak
, czy
Maja Staśko
.
W związku z kontrowersjami i po komentarzach polityków producent saszetek firma Real SA, postanowiła
wstrzymać produkcję i sprzedaż
Voodoo Monkey.
Jak się okazuje, rok po aferze, zakazane w Polsce alkotubki znalazły miejsce na rynku spożywczym w
Turcji
. Jeden z internautów podesłał facebookowemu profilowi aplikacji
Pola
zdjęcie polskiej saszetki alkoholowej
Voodoo Monkey
, dostępnej w jednym z tureckich sklepów.
Portal Spożywczy poprosił 
Andrzeja Gajowniczka
, prezesa produkującej alkotubki firmy, czy Voodoo Monkey są dostępne w innych krajach. W odpowiedzi prezes zaznaczył, że tego typu produkty wytwarza
wielu europejskich producentów
i można je bez problemu kupić w wielu krajach m.in. w Czechach, na Słowacji, w Niemczech czy wspomnianej Turcji.
Andrzej Gajowniczek przyznaje, że firma po aferze w Polsce stara się sprzedać jak najwięcej wyprodukowanych produktów za granicą. 
- Zostaliśmy z pełnym magazynem wyprodukowanego towaru. Co mam z tym zrobić?
Sprzedajemy gdzie się da
. Ten produkt jest
znany i sprzedawany na całym świecie
. W USA 30 proc. rynku stanowią już saszetki z alkoholem.
Tylko u nas okazały się nielegalne
- przyznaje.
- Straciliśmy
kilkadziesiąt milionów złotych
, gigantyczne pieniądze. Zbudowaliśmy cały zakład, zatrudniliśmy ponad 50 osób, które zostały potem zwolnione. Mieliśmy wszystkie potrzebne zezwolenia, działaliśmy w stu procentach zgodnie z prawem - dodaje.
Zdaniem Gajowniczka za "delegalizację" ich produktu odpowiadają
konkurencyjne firmy
.
- Obliczono, że
możemy namieszać i przejąć nawet 30 procent rynku
o wartości 1 mld zł. Dlatego uruchomiono całą kampanię skierowaną do polityków. W pewnym momencie jednego dnia mieliśmy
osiem kontroli
w zakładzie: od Inspekcji Pracy przez IJHARS po inne państwowe organy.
Żadna nie wykazała jakichkolwiek nieprawidłowości
. Produkt był wyraźnie oznaczony i opisany, że to jest alkohol, ponadto na każdym opakowaniu był przyklejony znak akcyzowy - opowiada.
Prezes firmy jest zdziwiony decyzją o zakazie sprzedaży saszetek alkoholowych, podczas gdy w polskich sklepach są
ogólnodostępne alkohole w puszkach
.
- Nasze produkty sprzedawane były
wyłącznie na stoiskach z alkoholem
. Mimo tego nie możemy sprzedawać naszego produktu w Polsce, choć na półkach sklepowych są
drinki i inne alkohole w puszkach
, które stoją tuż obok napojów bezalkoholowych. To już nikomu nie przeszkadza, to nie jest zagrożeniem dla dzieci - przyznaje w rozmowie Gajowniczek. 
Zobacz też:

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA