
fot. Instagram @dawid.dehnert / KMP w Gdyni / X @PomorskaPolicja
Gdyńska policja interweniowała w sprawie
mężczyzny
, który
ubliżał i groził śmiercią ekspedientce z Ukrainy
. Zatrzymany usłyszał już zarzuty i otrzymał zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej, prokurator nałożył także na niego dozór policji.
O ksenofobicznym ataku na ukraińską ekspedientkę pisały w zeszłym tygodniu lokalne media. Do zdarzenia doszło 9 grudnia
w sklepie spożywczym przy ulicy Starowiejskiej
w centrum Gdyni. Agresywny mężczyzna przyszedł z awanturą, ponieważ mięso, które wcześniej kupiła jego żona, miało być nieświeże. Jak relacjonowała trójmiejska
Gazeta Wyborcza
, był w
yraźnie pobudzony
, chodził po całym sklepie i hajlował. Krzyczał w kierunku ekspedientki, pani Olgi, że "chciała otruć mu dzieci", ubliżał jej i groził jej śmiercią.
-
Zaraz tam wejdę i ci łeb roz***lę -
krzyczał do ekspedientki. Groził, że wróci kolejnego dnia i ją "roz***bie".
Agresora próbowali uspokajać inni klienci, którzy stanęli w obronie ekspedientki. W końcu ze sklepu wyprowadziła go kobieta, która - według lokalnych serwisów - mogła być jego żoną.
- Muszą gdzieś blisko mieszkać, bo ta pani zachodziła do nas do sklepu nawet dwa razy dziennie. Nigdy wcześniej ani ona, ani jej mąż się tak nie zachowywali - relacjonuje pokrzywdzona w rozmowie z
Wyborczą
. -
Bardzo mnie ta sytuacja zestresowała
. Nie mogłam mówić, trzęsłam się, ale wzięłam się w garść, bo miałam przed sobą jeszcze trzy godziny pracy. Zamknęłam sklep i poszłam na policję.
Pani Oldze pomógł prawnik Dawid Dehnert, który prowadzi fundację wspierającą ofiary ksenofobii. Opublikował on w sieci
nagranie
z zajścia, które zarejestrowała ekspedientka. Nie publikujemy go ze względu na niecenzuralne, bardzo wulgarne słowa. Wideo szybko rozeszło się też na
Twitterze
.
- Na razie postępowanie jest w toku. W mojej opinii mężczyzna dopuścił się
trzech czynów zabronionych
: groził sprzedawczyni, znieważał ją, być może na tle narodowościowym, a hajlując propagował ustrój totalitarny, co jest w Polsce karalne - mówi prawnik w rozmowie z
Wyborczą
.
Tymczasem policja poinformowała, że
agresywnego mężczyznę zatrzymano następnego dnia rano
. Usłyszał już zarzuty, otrzymał również dozór policji, zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej oraz wchodzenia do sklepu.
"Po przewiezieniu do jednostki Policji przedstawiono mu zarzuty, dotyczące
stosowania groźby bezprawnej wobec osoby z powodu jej przynależności narodowej oraz publicznego propagowania ustroju na*istowskiego.
Komenda Miejska Policji w Gdyni wystąpiła ponadto do Prokuratury Rejonowej z wnioskiem o zastosowanie wobec zatrzymanego środków zapobiegawczych. Prokurator przychylił się do niego i oddał podejrzanego pod dozór policji, wydając ponadto zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej, a także zakaz wchodzenia do powyższego sklepu" - czytamy w komunikacie policji.