
fot. East News / UOKiK
UOKiK
postawił
właścicielowi sieci sklepów Biedronka
, firmie Jeronimo Martins Polska, zarzuty
naruszenia praw konsumentów
przez niejasne i wprowadzające w błąd informacje o cenach. Urząd przekazał, że podstawą do podjęcia działań były "sygnały napływające od konsumentów, którzy opisywali różne nieprawidłowości podczas akcji promocyjnych sieci Biedronka".
Skargi miały dotyczyć
odczytywania cen przy zakupie wielosztuk
oraz nieczytelnego podawania informacji o najniższej cenie z 30 dni przed obniżką. Wskazywano m.in. podawanie cen zbyt małą czcionką.
Inspektorzy zebrali materiał i dokumentację, w której
potwierdzono nieprawidłowości
:
"Inspektorzy zgromadzili obszerną dokumentację zdjęciową, przede wszystkim etykiet cenowych i wywieszek, prezentujących obniżki cenowe oferowane konsumentom. Analiza zebranego materiału dowodowego potwierdziła sygnalizowane nieprawidłowości. Prezes UOKiK postawił spółce Jeronimo Martins Polska zarzuty naruszenia zbiorowych interesów konsumentów" - przekazał UOKiK.
Szef UOKiK w komunikacie zwrócił uwagę, że cena jest kluczowym wyznacznikiem tego, czy klient decyduje się na zakup danego produktu, tymczasem etykiety w Biedronce mogły wprowadzać w błąd:
"Natomiast
na etykietach cenowych w sklepach Biedronka znajdowały się informacje wprowadzające konsumentów w błąd
lub nieczytelne, stąd postawione spółce Jeronimo Martins Polska i jej trzem menedżerom zarzuty łamania podstawowych praw konsumentów dotyczących informowania o cenie" - zaznaczył Chróstny.
UOKiK jako przykład wprowadzania klientów w błąd przytoczył jedną ze skarg. Konsument miał się skarżyć, że widząc cenę 3 zł z dopiskiem "1+1 GRATIS" myślał, że "jedna sałata kosztuje 3 zł, natomiast druga jest gratis".
"Po wczytaniu się w treść okazuje się jednak, że jedna sałata kosztuje 5,99 zł i wówczas druga jest gratis" - podkreślił konsument w skardze skierowanej do UOKiK.
"Cena nie odzwierciedlała informacji zawartej w nazwie promocji, ponieważ przedstawiała cenę jednostkową, która obowiązywała tylko przy zakupie dwóch sztuk. Konsument musiał więc samodzielnie pomnożyć tę cenę razy dwa lub trzy, w zależności od warunków obniżki, aby poznać rzeczywistą kwotę do zapłaty za cały zestaw" - wskazał urząd.
UOKiK podkreśla, że zebrany materiał pozwala twierdzić, że praktyki wprowadzające klientów błąd
trwały do wielu miesięcy
:
"Zgromadzony materiał pozwala uznać, że było to działanie trwające od wielu miesięcy, we wszystkich sklepach sieci Biedronka. Nie była to kwestia jednorazowej promocji czy błędów pracowników poszczególnych marketów" - stwierdził UOKiK.
Oprócz tego spółka usłyszała też
zarzut wprowadzania w błąd w związku z nieprawidłowym obliczaniem wielkości obniżek
. Rabaty obliczane były od ceny regularnej, nie zaś od najniższej ceny z ostatnich 30 dni:
"Prezes UOKiK ma zastrzeżenia również do sposobu prezentowania najniższej ceny, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki. Zarówno miejsce na wywieszce - na samym dole cenówki, jak i mała czcionka, powodują nieczytelność tej ważnej dla konsumentów informacji" - poinformował UOKiK.
Jeronimo Martins Polska grozi
kara pieniężna kara do 10 proc. obrotu
.
Zrzuty usłyszała nie tylko firma Jeronimo Martins Polska, ale także
trzy osoby fizyczne - członkowie zarządu spółki
. Wskazano, że "stosowane etykiety cenowe nie były wynikiem indywidualnego działania pracowników w określonym sklepie Biedronka". Urząd zauważył, że
takie szczegóły ustala centrala spółki, nad którą nadzór prowadzi jej zarząd
. Członkom zarządu grozi kara do
2 mln zł.
Biedronka wydała już
oświadczenie
w tej sprawie, w którym przekazała, że jest
gotowa do dialogu z UOKiK
, by "wypracować satysfakcjonujące dla wszystkich rozwiązanie, uwzględniające interesy klientów i zasady uczciwej konkurencji".
"Tym bardziej że dyrektywa Omnibus jest stosunkowo nową regulacją prawną (unijna dyrektywa Omnibus została zaimplementowana do polskiego prawa 1 stycznia 2023 r.), a praktyki prezentowania cen promocyjnych są różne na polskim rynku i wymagają harmonizacji" - podkreśliła sieć.