Wczoraj
 Telewizja Polska
 wyemitowała program 
Alarm
 poświęcony 
strajkowi nauczycieli
. Wykorzystano w nim wypowiedź
 Michała Żebrowskiego
, który - jak się okazało -
 odmówił wcześniej udzielenia wywiadu
. Mimo to jego wypowiedź, w której tłumaczył, że wywiadu nie udzieli, została pocięta, zmontowana i wyemitowana na antenie.
Sytuację Żebrowski opisuje na Instastories: 
"W ubiegłą środę zadzwoniła do mnie pewna
 pani, podając się za dziennikarkę TVP
.
 
Nie przypominam sobie,
 by poinformowała mnie, że nagrywa rozmowę
. Prosiła o wywiad w sprawie strajku nauczycieli" - pisze aktor.
Opisuje, że 
"kulturalnie odmówił".
 Zdziwił się, gdy w programie 
Alarm
 i tak wykorzystano jego wypowiedź:
"Następnie usłyszałem mój głos, tzn. pociętą i zmanipulowaną wypowiedź złożoną z fragmentów naszej rozmowy"
 - pisze.
Żebrowski apeluje do redakcji programu o wyjaśnienie. 
"Uprzejmie proszę o wyjaśnienie oraz opublikowanie całej rozmowy telefonicznej z dnia 10.04., w której tłumaczyłem, że nie udzielę wywiadu, ponieważ 
od czterech lat wszystkie moje wypowiedzi są przez TVP pozbawione kontekstu i konsekwentnie manipulowane"
. 
Odcinek 
Alarmu
 o strajku nauczycieli został skrytykowany jeszcze przed emisją, po tym, jak pojawiły się jego zapowiedzi w sieci. Wynikało z nich, że
 dziennikarze TVP przeprowadzili prowokację
, umawiając się na korepetycje ze strajkującymi nauczycielami. 
"A może by tak umówić się na prywatne korepetycje ze strajkującymi nauczycielami? W godzinach, gdy trwa protest? Zrobiliśmy to w Alarmie! TVP1. 
Próby były owocne, kosztowne, ale bez faktur...
" - napisał Przemysław Wenerski.
Na te zapowiedzi krytycznie zareagowali dziennikarze innych mediów: