Niemcy: po kolejnym aresztowaniu Grety Thunberg pojawiają się głosy o zakazaniu jej wjazdu

W poniedziałek szwedzka aktywistka

przyjechała do Niemiec, gdzie wzięła udział w

, która zakończyła się atakami na policję i zatrzymaniami, m.in. w związku z poparciem Hamasu. Teraz postawa 21-latki jest głośno dyskutowana w lokalnych mediach oraz wśród polityków, którzy zarzucają jej antysemityzm.

- W Niemczech nie ma miejsca dla nienawidzących Żydów takich jak Greta Thunberg - powiedział dwa dni później

z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, wzywając do wydania Szwedce zakazu wjazdu do Niemiec.

Do protestów z udziałem Thunberg miało dojść w kilku dzielnicach Berlina. W

w nocy stanęły barykady i zapłonęły opony, a

. W związku z tym zachowaniem zatrzymano 4 osoby, a spisano blisko 100. Do poważniejszych zdarzeń miało dojść w

, gdzie na ulicę wyszło 400 demonstrantów, w policjantów rzucano natomiast butelkami. Wśród protestujących znalazła się 21-letnia Szwedka, która w palestyńskiej chuście miała

.

"Po wykolejonej demonstracji Palestyńczyków, lewicowych ekstremistów i Grety z niedzieli, podczas której policjanci byli bici i kopani, socjaldemokratyczny burmistrz dzielnicy SPD Neukölln wezwał policję do interwencji. Greta z kolei jest oburzona przemocą niemieckiej policji. Zgadza się: już więcej nie powinna się narażać na wjazd do tego bezprawnego państwa niemieckiego i zastosować się do postulowanego przez chadecję zakazu wjazdu" - postuluje redaktor dziennika Münchner Merkur cytowany przez Deutsche Welle. 

Od 21-latki dystansują się nawet te środowiska, na których rzecz działała wcześniej. Rok temu

, liderka niemieckiej organizacji klimatycznej Fridays for Future, z którą kojarzono Szwedkę, odcięła się od Thunberg z powodu jej propalestyńskich poglądów.

Nie wszyscy są jednak przeciwni temu, aby szwedzka aktywistka miała prawo do wjazdu do Niemiec. Strony bardziej przychylne kobiecie argumentują, że mimo jej

, nie naraziła się władzom ani społeczeństwu w tak dużym stopniu, aby ograniczać jej swobody.

"Zakaz wjazdu dla szwedzkiej aktywistki byłby tak samo zły, jak zakaz wjazdu dla prawicowego radykała Martina Sellnera. W zróżnicowanym, a przez to indywidualistycznym świecie musi być miejsce także na postawy nieładne, bolesne lub wręcz nie do zniesienia" - pisze Die Welt.