
fot. East News
Prokuratura w Seulu zażądała w środę 15 lat więzienia dla
Kim Keon Hee
, byłej pierwszej damy Korei Południowej. Śledztwo wobec niej badało 16 zarzutów, w tym manipulacji giełdowych i korupcji. Tymczasem mężowi Kim Keon Hee, który odpowie za zamach stau, grozi dożywocie lub kara śmie*ci.
Specjalny zespół prokuratorski przedstawił wczoraj efekty swojego dochodzenia i postawił Kim Keon Hee
zarzut manipulowania cenami akcji spółki Deutsch Motors
, koreańskiego dealera BMW. Była pierwsza dama miała wejść w zmowę z byłym szefem tej spółki w latach 2010-2012 i uzyskać z tego tytułu nielegalne zyski w wysokości 810 mln wonów (ok. 550 tys. dolarów).
Prokuratura żąda w związku z tym czynem 11 lat więzienia, grzywny w wysokości 2 mld wonów (1,3 mln dolarów) i przepadku mienia o wartości 810 mln wonów (550 tys. dolarów).
Śledczy stawiają także Kim Keon Hee
zarzuty korupcyjne
zagrożone karą 4 dodatkowych lat więzienia. Według ustaleń prokuratury pierwsza dama miała przyjmować luksusowe prezenty, np. torebki Chanel od Kościoła Zjednoczeniowego w zamian za pomoc w sprawach biznesowych. Łączna wartość prezentów miała wynieść 80 mln wonów (54 tys. dolarów).
Kim Keon Hee, która przebywa w areszcie od 12 sierpnia,
nie przynała się do winy
. Przeprosiła jednak Koreańczyków za "wywołanie niepokoju". Wyrok w jej sprawie ma zapaść 28 stycznia.
Tymczasem mąż Keon Hee,
Jun Suk Jeol,
który przebywa w areszcie od 10 lipca, mierzy się z zarzutami, za które grozi mu dożywocie lub kara śmie*ci. Były prezydent odpowie za zamach stanu z 3 grudnia 2024 roku, kiedy to ogłosił wprowadzenie stanu wojennego.