Prezydent Kazachstanu na luzaku przyznał, że kazał strzelać do protestujących rodaków bez ostrzeżenia

2 stycznia

, aby zaprotestować

, a także wyrazić swój sprzeciw wobec

Nursułtanem Nazarbajewem.

Protesty przerodziły się w zamieszki. Na pomoc kazachskim służbom

. Władze zdecydowały się zawiesić działalność banków, a także ograniczyć dostęp do internetu.

Według najnowszych informacji dotychczas w czasie protestów

. Kazachskie władze informują także, że w wyniku zamieszek zginęło 18 funkcjonariuszy sił porządkowych, a 748 policjantów i żołnierzy zostało rannych.

Pisaliśmy o tym tutaj:

Dziś w telewizji wyemitowane zostało

. Zapowiedział w nim, że stopniowo będzie zdejmował ograniczenia wprowadzone wraz z ogłoszeniem stanu wyjątkowego. Dodał także, że nie ma zamiaru prowadzić "żadnych negocjacji z terrorystami", czyli osobami protestującymi.

BBC podaje, że prezydent w swoim orędziu

-

- mówił.

W swoim wystąpieniu prezydent Kazachstanu dodał, że "terroryści" nie złożyli broni, w związku z czym trwa wojskowa operacja przeciwko nim. Tokajew złożył także "specjalne podziękowania" za wysłanie wojsk Władimirowi Putinowi.

Władze Kazachstanu twierdzą, że sytuacja w kraju stabilizuje się jednak, jak podaje Reuters i BBC, w Ałmatach wciąż słuchać strzały i dochodzi tam do starć.

Zobacz też: