Logo
  • DONALD
  • WICEKURATORKA UWAŻA, ŻE FILMIK Z REKOLEKCJI "ROZPALA NIEZDROWE EMOCJE W INTERNETACH" I JEST "WYRWANY Z KONTEKSTU"

Wicekuratorka uważa, że filmik z rekolekcji "rozpala niezdrowe emocje w internetach" i jest "wyrwany z kontekstu"

29.03.2023, 12:00
Od kilku dni w sieci krąży nagranie z
rekolekcji
, które odbyły się w kościele
św. Maksymiliana Kolbego w Toruniu
. Uczestniczyli w nich uczniowie szkół ponad podstawowych z całego miasta. Ich organizatorem był Wydział Katechetyczny Diecezji Toruńskiej. Rekolekcje wywołały wiele kontrowersji za sprawą
scenki, którą odegrano
. Można było zobaczyć
mężczyznę, który pastwił się nad roznegliżowaną kobietą
. Szarpał ją, wyzywał i przyciskał do ziemi. Dziewczyna, która jest widoczna na opublikowanych nagraniach, nie miała spodni, za to na szyi miała założoną obrożę i doczepioną do nie smycz. Kobieta w pewnym momencie została zamknięta w klatce.
Gdy sprawa nabrała rozgłosu,
organizatorzy stwierdzili, że podczas rekolekcji "było o scenkę za dużo"
i podczas kolejnych spotkań tego rodzaju inscenizacje nie będą miały miejsca:
Oświadczenie wydała także
kuria
. Przeprosiła w nim za inscenizację:
"W związku z wydarzeniami, jakie miały miejsce w kościele św. Maksymiliana Kolbego w Toruniu, w trakcie rekolekcji dla młodych, wyrażamy głęboki żal.
Przepraszamy ich uczestników, rodziców
i wszystkich tych, których dotknęła inscenizacja przedstawiona przez osoby prowadzące spotkanie. Zdajemy sobie sprawę, że sceny, do jakich doszło w trakcie wydarzenia, nigdy nie powinny mieć miejsca. Młodzi ludzie spotkali się z obrazami, które na wydarzeniu religijnym z ich udziałem są nie do zaakceptowania" - przekazano w komunikacie.
Co ciekawe
nic złego
w scence z rekolekcji nie widzi
kujawsko-pomorska wicekuratorka oświaty Maria Mazurkiewicz
. Kobieta stwierdziła, że fragment, który krążył w sieci, był wyrwany z kontekstu. Przypomniała też, że "teatr powstał na gruncie religijnym":
"Nie widziałam całego stanowiącego część rekolekcji przedstawienia, którego fragment rozpala niezdrowe emocje w internetach (co ciekawe, niektórzy młodzi ludzie dopiero wtedy zwrócili nań uwagę), ale tym bardziej dziwię się reakcjom na temat wyrwanego kontekstu fragmentu" - napisała.
"Teatr powstał na gruncie religijnym, nie tylko chrześcijańskim. To właśnie przedstawienia służyły ukazaniu, czy to scen życia bogów i bohaterów, czy to sytuacji, które miały zmusić do zastanowienia się nad życiem. Z nich rozwinął się teatr grecki, który w tragedii chciał wymagać zasady dekorum (jedną z jej reguł było m.in. nieukazywanie scen drastycznych), ale w rzeczywistości rzadko jej przestrzegano. Do przedstawień sięgnął też kościół chrześcijański, który w średniowieczu w ten sposób przybliżał wiernym sceny biblijne (z drastycznym odzieraniem Jezusa z szat i krzyżowaniem włącznie) lub psychomachie przedstawiające wewnętrzną walkę duszy. Zanim teatr średniowieczny wyszedł przed świątynie, sceny odgrywano wewnątrz, przed ołtarzem (tradsom przypominam, że to było przed soborem, w kościele łacińskim)" - zaznaczyła.
Wicekurator zastanawiała się,
czy ludzie potrzebują "wymyślnego idealnego świata", czy też "odzwierciedlenia tego prawdziwego":
"Teatr, który stał się odrębną sztuką, czerpie więc z korzeni religijnych, i tak samo stawia sobie za cel poruszyć widza, sprowokować do refleksji. Często mamy dosyć przedstawień, w których dominują brutalne czy wulgarne sceny. Pada wówczas pytanie, czy potrzebujemy innego, wymyślonego idealnego świata, czy też odzwierciedlenia tego prawdziwego. Pamiętam, jak moi uczniowie bulwersowali się, słysząc ze sceny wulgaryzmy. Pytałam ich wówczas: skoro Was to razi, czemu sami takich słów używacie?" - napisała.
"Jezus mówił, że nie zdrowy potrzebuje lekarza, ale chory.
Na ten chory świat również jest miejsce w kościele. Po to, by Jezus go uzdrowił
. I jeszcze jedno, szkoła instytucjonalnie odpowiada tylko za przygotowanie zajęć w czasie rekolekcji uczniom, którzy z rekolekcji nie korzystają. Pytanie do rodziców: gdzie byli uczniowie, którzy nie brali udziału w rekolekcjach, ale do szkoły też nie przyszli" - dodała.
W związku z krytycznymi komentarzami kobieta dodała jeden wpis, w którym stwierdziła, że "brzydzi się hipokryzją":
"Ci, którzy przejęli się brutalnością sceny w czasie toruńskich rekolekcji, z obojętnością przeszli nad zawieszeniem kary wobec matki, która bestialsko znęcała się nad córeczką po jej urodzeniu. Gdy kilkumiesięczne dziecko trafiło w 2020 do szpitala, miało wielokrotnie połamane kości nóg, obojczyk, liczne otarcia, krwiaki i siniaki" - napisała.
"Matka została skazana najpierw na cztery lata, a w II instancji na osiem lat więzienia. Tę karę zawieszono na wniosek sędziego Iustitii Piotra Gąciarka, który złożył pytania prejudycjalne do TSUE, gdyż sędziowie, którzy wydali wyrok, zostali powołani z nominacji zreformowanej na wzór europejski KRS. Gdzie jesteście obrońcy niewinności? Dlaczego milczycie? Czy zachowanie matki było nie dość brutalne? Czy zachowanie matki było nie dość brutalne? Czy może Wasza wrażliwość każe Wam przemilczeć temat, żeby przypadkiem nie zdenerwować nim nastoletnich dzieci?
Dlatego właśnie brzydzę się hipokryzją
" - stwierdziła.

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA