Logo
  • DONALD
  • (ROZMOWA) PYTAMY JAKUBA WIECHA O ENERGETYKĘ I CZY WARTO BYŁO ROZMAWIAĆ Z NEGACJONISTAMI KLIMATYCZNYMI

(Rozmowa) Pytamy Jakuba Wiecha o energetykę i czy warto było rozmawiać z negacjonistami klimatycznymi

09.08.2019, 15:13
 
Donald.pl: Ostatnio robisz za dyżurnego od odkręcania fake newsów, szczególnie tych dotyczących zmian klimatu. Ciśnienie skacze?
Jakub: 
Ciśnienie skoczyło u obu stron sporu o klimat. Dyskusje o neutralności klimatycznej UE do 2050 roku, strajk
Ingi Zasowskiej
pod Sejmem oraz fale upałów spowodowały skokowy wzrost zainteresowania klimatem. Niestety, nastąpił także wzrost presji, powiedzmy, sceptyków, którzy z uporem maniaka powtarzali, że nic się nie dzieje, klimat zmienia się naturalnie, a człowiek nie ma nic do tego. Niestety, ta strona używa argumentów, które dawno już zostały skompromitowane i obalone.


Donald.pl: Jest też druga strona.
Jakub:
 Jednakże opcja proklimatyczna też ma swoje za uszami. Nie jestem zwolennikiem podejścia, jakie wykazuje bardzo wiele osób zaangażowanych w dyskusje o klimacie, nie przepadam za kabotyństwem, uważam, że spora część akcji pokroju "udawanego wymierania" jest przeciwskuteczna, a tam też skoczyło ciśnienie, by przyspieszyć z tego rodzaju happeningami.


Donald.pl: Z niektórymi zdecydowałeś się na debatę. Na przykład z Januszem Korwin-Mikkem czy Łukaszem Warzechą. Czy warto było szaleć tak? Jak oceniasz wynik i sens tych rozmów?
Jakub: 
Moim zdaniem warto. Działamy w takiej sytuacji, że debata o klimacie została wepchnięta w ramy istniejącego już sporu politycznego. Tak się stało w Polsce, ale nie my jedni borykamy się z tym problemem, podobnie jest np. w USA.


Donald.pl: Niektórzy uważają, że niepotrzebnie legitymizujesz szurów.
Jakub:
Jeśli pozwolimy, by spór o klimat toczył się dalej w tej konwencji, wypełnionej m. in. inwektywami pokroju „szur” czy „ekoświr” to nie zajdziemy dalej niż w innych podobnych sprawach. Jeśli chcemy wyjść z tego impasu, to musimy najpierw wyjść z okopów. Nawet kosztem słuchania opowieści Korwina o zazielenieniu się Ziemi czy rozmowy z Greenpeace na temat ich akcji na emitujących parę wodną chłodniach kominowych w Bełchatowie (z Greenpeace też zamierzam rozmawiać, czekam na ich propozycję terminu - mój projekt wywiadów o klimacie nie jest jeszcze zakończony).






Donald.pl: Kto jeszcze w kolejce poza Greenpeace?
Jakub:
 Psycholog i marketingowiec. Chcę, żeby opowiedzieli mi między innymi o mechanizmach oporu przed przyjmowaniem do wiadomości faktów stojących w sprzeczności z poglądami danej osoby. No i o tym, jak można "sprzedać" na forum publicznym racjonalną debatę o klimacie.


Donald.pl: Mamy różne środowiska, które bardzo przejmują się katastrofą klimatyczną. Odradzasz happeningi w stylu "masowego wymierania". A co zamiast nich? Co ludzie mogą zrobić, jak skierować swoją
energię
?
Jakub: 
Odradzam. Poza potencjałem "odstraszania" radykalizmem warto zwrócić uwagę na jeden istotny aspekt. Każde nasze działanie obarczone jest kosztem alternatywnym, zwanym też kosztem utraconych możliwości. Ładując energię, kapitał, zasoby w jedną aktywność pozbawiamy się możliwości działania na innym polu. Spójrzmy na protest
Ingi Zasowskiej
, który zakończył się tydzień temu. Jakie przyniósł rezultaty, poza wywołaniem chwilowej dyskusji o klimacie? Moim zdaniem żadnych.
Tymczasem, gdyby ta energia społeczna została zainwestowana w coś innego, rezultat mógłby być oszałamiający. Tak się złożyło, że niedługo przed protestem Ingi w Polsce miał miejsce inny protest: grupa kilkudziesięciu naukowców, w tym klimatologów, napisała list do rządu federalnego Niemiec, w którym sprzeciwiła się zamykaniu niemieckich elektrowni jądrowych do 2022 roku. Takie działanie Berlina jest sprzeczne z tym, co o atomie mówi IPCC. List polskich naukowców mógł podpisać każdy, lecz media praktycznie nie poświeciły tej sprawie uwagi.
Gdyby agregować tą energię społeczną, którą spożytkowaliśmy na kłótnię o Ingę i jej protest, to na biurko
Angeli Merkel
można byłoby złożyć petycję podpisaną przez kilkaset tysięcy (jeśli nie kilka milionów) Polaków. Wszystkie światowe media by o tym doniosły.
Donald.pl: Z tym protestem Ingi właściwie było tak, że był w mediach, zanim się zaczął. 
Jakub: 
A potem został już wtłoczony w ten nasz spór, nawet księżna Jarosławska-Sapieha zrobiła sobie z Ingą fotkę.


Donald.pl: Tymczasem Niemcy. Napisałeś
książkę o tym, co Niemcy planują, jeżeli chodzi o energetykę i co planują przy okazji
. Dlaczego warto ją przeczytać?
Jakub: 
Myślę, że warto z dwóch względów. Przede wszystkim, w Polsce debata o transformacji energetycznej praktycznie nie istnieje. Owszem, czasem podyskutujemy trochę o zamykaniu kopalń czy elektrowni węglowych, co jakiś czas wraca debata o energetyce jądrowej. To wszystko jest robione niejako z doskoku, doraźnie. Tymczasem Niemcy swoją transformacją energetyczną żyją od kilkudziesięciu lat. Jest to dla nich temat wręcz codzienny, są z niej dumni, ba, byli gotowi zapłacić za nią (na ten moment) około pół biliona euro, które wyłożyli z własnych kieszeni (tak, za niemiecką Energiewende płacą zwykli Niemcy, tamtejszy przemysł jest zwolniony między innymi z tzw. EEG Umlage, czyli opłaty zawartej w rachunku za prąd, która przeznaczona jest na wspieranie odnawialnych źródeł energii).
Niemiecka debata o Energiewende to debata szeroka i ponadpartyjna (no, od 2017 roku niekoniecznie, bo AfD się wyłamuje z tego wzorca), kolejne ekipy rządzące w Berlinie stworzyły swoistą sztafetę, przekazując długoterminową realizację transformacji energetycznej po kolei na siebie. Tak to powinno wyglądać i u nas.


Jest też drugi powód: 
Niemcy mają w tym wszystkim całkiem niezły interes
, bo ich transformacja energetyczna, polegająca na usunięciu z miksu energetycznego węgla oraz atomu, ma na celu forsowanie takiego modelu systemowego, który będzie wspierał niemieckie moce eksportowe w zakresie handlu gazem (po to budują Nord Stream 2) i energią elektryczną (już teraz są eksporterem energii netto). Niemcy sami przyznają w umowie koalicyjnej zawartej między CDU/CSU i SPD, że osadzenie ich Energiewende w kontekście europejskim (czyli: sytuacja, w której inne kraje powielają model niemiecki) będzie wspierać gospodarkę RFN. W Polsce o transformacji energetycznej myśli się w perspektywie strat i kosztów. Dla Niemców jest to metoda osiągania zysków politycznych i gospodarczych. To myślenie trzeba w Polsce zmienić.
Donald.pl: Niemcy jeszcze niedawno były chwalone, że tak super pozbywają się węgla. Chyba nie całkiem? Sam niedawno ogłaszałeś, że mamy renesans węgla.


Jakub: 
Mamy renesans węgla, ale nie w Europie. Natomiast co do Niemiec: w tych pochwałach, które płyną do nich z całego świata widać dokładnie, jak wspaniały PR wykreował sobie Berlin.
Niemcy są największym światowym konsumentem węgla brunatnego
, a więc paliwa bardzo emisyjnego.
Przez rok zużywają go tyle, ile Polska przez 3 lata
. Co więcej, od początku lat 90-tych do roku 2018 RFN nie była w stanie ograniczyć ilości energii produkowanej z tego surowca. Spadki w produkcji energii z węgla kamiennego były zaś nieprzystające do poniesionych kosztów.
Dość zabawną imprezą było natomiast
zamykanie ostatniej niemieckiej kopalni węgla kamiennego
, na które przybyła wierchuszka tamtejszych polityków. Zrobiono pamiątkowe zdjęcia, reportaże, wszystko odbyło się z pompą, światowe media napisały,
że oto w RFN "zakończono erę węgla"
. Niestety, dziennikarzom umknęło, że zamknięcie kopalń nie szło w parze z zamknięciem elektrowni węglowych, które przestawiły się na paliwo z importu. W bieżącym roku Niemcy spodziewają się spadku udziału węgla i mają ku temu podstawy, ale nie takie, jakie by chcieli. 
Przewidywany spadek wynika bowiem nie z niesamowitej Energiewende, ale z łagodnej zimy
, istotnego spowolnienia gospodarczego w Niemczech oraz z bardzo niskich cen gazu, który Rosja tłoczy obecnie do Europy szykując się na zerwanie kontraktu tranzytowego z Ukraińcami.
Wszędzie w Europie spada obecnie zużycie węgla, nawet w Polsce.

Donald.pl: Niektórzy wyciągają wniosek: Polska nie uratuje świata. Jesteśmy małym graczem, po co się starać?
Jakub: 
Jeśli chodzi o redukcję emisji to faktycznie: nie uratujemy sami świata. Nawet jeśli już w 2018 roku zeszlibyśmy jako kraj do poziomu neutralności klimatycznej, to światowe emisje dwutlenku węgla i tak by wzrosły.


Ale nie można podchodzić do tego w ten sposób, że oto założymy ręce i będziemy czekać, aż Chiny, USA i Indie wreszcie się ogarną.
Jesteśmy członkiem ONZ, UE, NATO, OECD. Są to płaszczyzny międzynarodowe
, na których możemy przedłożyć nasze propozycje dotyczące, dajmy na to, szerokiego, ogólnoświatowego programu finansowania inwestycji w energetykę jądrową (o tym też piszę w mojej książce). Globalne scenariusze rozwoju gospodarczego zakładają, że kraje biedne, między innymi te położone w Afryce, dalej będą chciały być biedne, a ich społeczeństwa nie będą chciały się rozwijać. To dość naiwne założenie, w najlepszym razie gwarantujące nam kolejne fale uchodźców i migrantów u wybrzeży Europy.


Bardziej prawdopodobne jest to, że rozwój w tych krajach zasilanych tanią energią, np. węglową, dalej torpedować będzie światowe polityki dotyczące redukcji emisji. To już się dzieje, Afryka stawia w dużej mierze na węgiel, między innymi dzięki chińskim pieniądzom. Musimy przedłożyć jakąś kontrofertę, która uratuje nas wszystkich przed klimatyczną katastrofą. I to jest moim zdaniem szansa dla Polski. Możemy wreszcie zaprezentować się jako kraj myślący szeroko, nie zaś jako państwo zainteresowane wyłącznie spalaniem swojego węgla.
Donald.pl: Za nieco ponad dwa miesiące wybory. Chciałbyś wyróżnić negatywnie albo pozytywnie którąś partię pod kątem stanowiska wobec energetyki?
<długa przerwa>
Donald.pl: Uhuhu, ale długo się namyślasz.
Jakub: 
Po prostu zastanawiałem się, czy ostatnio żadna z partii nie wysunęła jakichś nowych postulatów, ale na to jeszcze za wcześnie, pewnie we wrześniu znowu poczytamy o wychodzeniu z węgla do stycznia przyszłego roku :P


Niestety, już kampania do Parlamentu Europejskiego pokazała, że wiele partii traktuje energetykę po macoszemu, albo jako tani sposób zdobycia kilku dodatkowych procent poparcia. Absolutną porażką energetyczną na polskiej scenie politycznej jest Wiosna
Roberta Biedronia
. Poziom populizmu, błędów i zwykłej ignorancji zawarty w ich programie energetycznym oraz postulatach przekroczył dawki dopuszczalne dla organizmów żywych. Natomiast - co podkreślam po raz kolejny - wybitnie dobry program energetyczny przygotowała Partia Razem. Choć na każdym innym polu jest mi z nimi bardzo nie po drodze, to muszę przyznać, że jak na partię tych rozmiarów, Razem wybiło się na zawrotne wyżyny kompleksowego i pronaukowego myślenia o energetyce. Ugrupowanie
Zandberga
porzuciło tanią grę na emocjach, która często dominuje w rozmowach polityków o energetyce i skupiło się na faktach. Za to należą im się duże brawa.


Donald.pl: Napisaliśmy
na naszej grupie
, że będziemy z Tobą rozmawiać o energetyce. Pytanie od czytelników, jedno niepoważne i jedno poważne: RedBull czy Monster?
Jakub: 
Tylko Red Bull, uratował mi studia. Po ostatniej sesji napisałem im nawet maila z podziękowaniami.


Donald.pl: Drugie pytanie: czy możliwe jest stworzenie ogólnoeuropejskiej sieci energetycznej?
Jakub: 
Taka sieć, jeśli chodzi o elektroenergetykę, już praktycznie istnieje. Nazywa się Continental Synchronous Area.


Donald.pl: Pytamy polityków, spytamy i Ciebie. Jakieś ulubione memy? Dowcip?
Jakub: 
Hm, jeśli chodzi o memy to bardzo lubię śledzić ich ewolucje (np. tego o nosaczu - to było kapitalne). Kiedyś lubiłem też memy z serii "I promise I won’t get political". Moją guilty pleasure są memy od
Stronnictwa Popularów
. Natomiast jeśli chodzi o dowcip, to mam jeden, który zawsze mnie bawi, a którego odmiana pojawiła się w serialu Czarnobyl:
- Co to jest: nie świeci i nie mieści się w tyłku?
- Radziecki przyrząd do świecenia w tyłku.
Donald.pl: Dzięki za rozmowę :)

Dokarm kaczkę przez internet

Zapraszamy do zapoznania się z naszym Patronite, także jeżeli nie zamierzasz nic wpłacać. To jest nasz manifest:

https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »

Źródła:

1. Korwin: globalne ocieplenie to dobra rzeczhttps://www.youtube.com/watch?v=0iMHrsHxuh8
Pokaż więcej (1)
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA