
Fot.: East News / Fot.: Christian Wiediger - Unsplash / Fot.: @stryzhakandrej - X
Kilka dni przed wyborami prezydenckimi na Białorusi obywatele kraju mieli masowo otrzymywać 
wiadomości z ostrzeżeniami
 o tym, że subskrybują w mediach społecznościowych 
"ekstremistycznych" twórców
, pod których treściami zostawiają komentarze lub polubienia.
Mianem "ekstremistycznych" miały zostać określone 
profile opozycyjnych organizacji
 lub 
niezależnych mediów
. Wiadomości były wysyłane z telegramowego konta 
Deanon_protesta 87
, a w ich treści pojawiał się wyraz 
"akreścina"
. Jest to potoczna nazwa Aresztu Tymczasowego w Mińsku, w którym przetrzymywano i torturowano Białorusinów zatrzymanych w trakcie powyborczych protestów w 2020 roku.
W wiadomościach znajdują się również szczegółowe informacje o ich adresacie. Mowa o pseudonimie, ID konta, numerze telefonu odbiorcy czy nawet jego adresu e-mail. O otrzymaniu takiego komunikatu poinformowali do tej pory m.in. czytelnicy Biełsatu, osoby obserwujące współzałożyciela fundacji BYSOL 
Andreja Stryżaka
, a także członkowie opozycyjnej grupy hakerów "Cyberpartyzanci".
Telegramowy kanał, z którego wysłano wiadomości, działa od 19 grudnia 2024 roku i ma być prowadzony przez jedną osobę, która rzekomo hobbystycznie zajmuje się ujawnianiem osób nielojalnych wobec władzy. Człowiek odpowiedzialny za istnienie tego konta może pochodzić z Rosji, ponieważ konsekwentnie używa rosyjskiej nazwy kraju "Biełarussia".
Przedstawiciele organizacji opozycyjnych podejrzewają, że za funkcjonowaniem może jednak stać grupa osób. 
Maćwiej Kuprejczyk 
z organizacji BYPOL twierdzi, że za zorganizowaniem akcji stoi tzw. 
HUBAZiK
, czyli Główny Urząd ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji.
- Nie sądzimy, że takie wiadomości wysyłają zwykli ludzie. To raczej robota milicji, bo w Białorusi nie ma innych "entuzjastów", którzy nękaliby ludzi za darmo - podkreślił.
Zdania na temat tego, skąd adresat wiadomości czerpał dane o użytkownikach, są podzielone. Biełsat dotarł do informacji, że są one zbierane z 
publicznych źródeł 
i mają powiązanie z tym, co te osoby pozostawiają po sobie w internecie. Serwis zauważa, że sprawdzenie, kto skomentował dany materiał, jest dość łatwe, natomiast część użytkowników Instagrama zamieszcza na profilu swój numer telefonu.
Kuprejczyk podejrzewa natomiast, że do zbierania danych użyto
 zautomatyzowanego narzędzia
. Jego zdaniem odpowiedni program można kupić nawet za 500 rubli, czyli około 20 złotych. Mężczyzna podkreślił, że wielu sympatyków opozycji mogło już wcześniej stać się obiektem zainteresowania organów ścigania na Białorusi, a dane o nich mogły być przechowywane.
Białorusinom otwarcie subskrybującym "ekstremistyczne" portale może grozić 
areszt 
lub 
grzywna
. Aby uniknąć represji, zaleca się, aby stosować środki ostrożności. Polegają one m.in. na regularnym zakładaniu nowych profili na mediach społecznościowych i usuwaniu tych wcześniejszych, a także na posiadaniu dwóch telefonów - jednego do codziennego użytku i drugiego do czytania zakazanych materiałów.