Prezes Kaczyński miał skończyć rządzić w PiS, ale w obliczu wroga chyba jednak zostanie na dłużej

Na początku czerwca 2022 roku prezes

zapowiedział, że

Prawa i Sprawiedliwości po kongresie partii, który zaplanowany jest na ten rok. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku prezes snuł wizje, kto mógłby go zastąpić. Twierdził, że musi być to osoba "młodsza od niego o pokolenie, sprawdzona w ogniu i lodowatej wodzie":

- Moja kadencja jako prezesa PiS upływa w 2024 roku jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Nastąpi wtedy wybór nowego szefa partii. Jeżeli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń to tak zostanie, to przeprowadzone. Kongres PiS zadecyduje, kto ma być nowym szefem. Sądzę, że nie może być to ktoś z krótkim stażem w naszej partii. Musi być to ktoś

. U nas tacy ludzie są - dodaje. 

Po wyborach parlamentarnych zaczęły pojawiać się głosy, że prezes powinien ustąpić ze stanowiska, a partią powinna zarządzać osoba bardziej nowoczesna.

-

. I nic już nigdy nie wygramy - mówił jeden z polityków ugrupowania.

Okazuje się jednak, że to tego może nie dojść, ponieważ

. Jak podaje Wirtualna Polska po utracie władzy przez PiS - prezes podziela opinię niektórych polityków swojej partii, że

Jak twierdzą współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego, prezes lubi "robić politykę" w kuluarach, ale lubi też o niej mówić. Od partii ma być

- Nikt w te zapewnienia nie wierzy.

. Do żadnych deklaracji nie należy się przywiązywać, bo nie przywiązuje się do nich nawet sam prezes - mówi jeden z polityków ugrupowania w rozmowie z Wirtulaną Polską.

- 2025 rok to będzie rok prezydencki. PiS nie może sobie pozwolić na trzęsienie ziemi. Zwłaszcza że sam prezes przyznał, że to będą wybory o wszystko - wskazuje inny rozmówca.

Kaczyński miał dostrzec, że

, który poradziłby sobie z sytuacją:

- Szef nabrał wątpliwości co do tego, czy w partii jest godny następca, który mógłby ten interes wziąć na siebie. W mojej opinii nie ma dziś nikogo takiego. I szef o tym wie - stwierdził polityk PiS.

Warto przypomnieć wywiad, którego udzielił Jarosław Kaczyński w 2007 roku dla tygodnika Wprost. Wówczas stwierdził, że