
fot. East News
W weekend w wielu miastach Hiszpanii i Włoch, a także w Portugalii odbyły się
kolejne protesty przeciwko masowej turystyce
. Największa demonstracja odbyła się w Barcelonie, gdzie strzelano z pistoletów na wodę, które stały się już symbolem "antyturystycznych" protestów.
Ruchy przeciwko nadmiernej turystyce przybierają na sile już od zeszłego roku i koncentrują się w południowej Europie, przede wszystkim w Hiszpanii i we Włoszech. Mieszkańcy, którzy wychodzą na ulice zwracają uwagę m.in. na wzrost kosztów życia, w szczególności drożejących
czynszów za mieszkania
, które zamiast dla obywateli są przeznaczane na wynajem krótkoterminowy. W odpowiedzi kolejne miasta decydują się na ograniczenie działania platform typu Airbnb:
Protestujący narzekają też na
zatłoczenie centrów miast
utrudniające im codzienne funkcjonowanie, wypieranie lokalnych społeczności i przekształcanie funkcjonalności miast wyłącznie pod turystów.
Od zeszłej jesieni protesty odbywają się regularnie m.in. na Majorce czy Wyspach Kanaryjskich. W miniony weekend demonstracje odbyły się naraz
w największych ośrodkach turystycznych Hiszpanii, Włoch i Portugalii
. Na ulice wyszli mieszkańcy m.in. Madrytu, Barcelony, Malagi, San Sebastian, Grenady, Neapolu, Palermo, Mediolanu, Wenecji i Lizbony.
Jeden z największych protestów przeszedł przez
Barcelonę
, której mieszkańcy wyszli na ulice z pistoletami na wodę, z których celowali do witryn sklepowych, ale i do turystów. Stały się one już symbolem "antyturystycznych" protestów:
Mieszkańcy w rozmowie z dziennikarzami i na transparentach zwracali uwagę, że
Barcelonę zamieszkuje 1,6 mln mieszkańców, a w zeszłym roku przyjęła ponad 26 mln turystów.
- Jestem bardzo zmęczona byciem utrapieniem we własnym mieście. Rozwiązaniem jest zaproponowanie radykalnego zmniejszenia liczby turystów w Barcelonie i postawienie na inny model ekonomiczny, który przyniesie miastu dobrobyt - mówiła jedna z protestujących w rozmowie z Reutersem.
- To niesprawiedliwe, że mieszkańcy Barcelony muszą znosić niepewne pensje w branży hotelarskiej, aby móc obsłużyć masę turystów, którzy zatrzymują się w tych wynajmowanych mieszkaniach, wypychając ludzi z dzielnic, w których dorastaliśmy, a
nas nie stać już na mieszkania
- mówił inny z protestujących cytowany przez Sky News.
Wedle prognoz wydatki na podróże zagraniczne w Europie wzrosną w tym roku o kolejne 11% do 838 mld dolarów. Rekordowej liczby turystów eksperci spodziewają się przede wszystkim w Hiszpanii i we Francji.